Jarosław Wielgus: młodzi chłopcy walczą o swoje piłkarskie życie

Kilka gier kontrolnych mają za sobą rezerwy Chrobrego Głogów. Na przełomie roku skład uległ przeobrażeniu o całe 180 stopni. Doświadczonych zawodników, którzy przez ostatni rok decydowali o sile tej ekipy, zastąpili juniorzy i gracze dopiero co mający ten przedział wiekowy za sobą. W sparingach pokonywali Iskrę Kochlice 2:1, Górnika II Polkowice 2:1, przegrywali ze Spartą Grębocice 2:4 i z Zametem Przemków 1:2. Choć do tych wyników nie można przywiązywać większej wagi, to jednak osiągane rezultaty pokazują, że ci młodzi chłopcy nie muszą być chłopcem do bicia w lidze seniorskiej, na co kilku już ich skazało.
– Walczą o siebie, o swoje życie piłkarskie i doskonale to rozumieją. Zasady są na tyle przejrzyste, że nikt nie będzie miał do nikogo pretensji, jeśli się nie uda. Starają się, bo mogą wygrać bardzo dużo – opowiada trener drugiej ekipy Chrobrego Jarosław Wielgus.

Za wami już kilka sparingów. Do wyników większej wagi nie powinno się przywiązywać, co jest oklepanym i jasnym hasłem, niemniej jednak te pokazują, że ta drużyna nie musi być chłopcem do bicia, tłem dla drużyn seniorskich w swojej lidze. Ale ok, wyniki wynikami, a jak to wszystko wygląda od środka?
– Ci młodzi chłopcy weszli w trening bardzo zbliżony do pierwszego zespołu. Oczywiście z zachowaniem pewnych akcentów charakteryzujących trening piłkarza w wieku 19 lat. Każda osoba ma identyczne zadania indywidualne jak dany zawodnik z pierwszej drużyny grający na tej samej pozycji. To ułatwia nam, jako trenerom, pracę pod kątem pierwszej drużyny. Kilka sparingów już za nami, a te pokazały, że zespół ma potencjał. Młodych chłopaków należy jak najszybciej przestawić na grę seniorską, która bardzo wyraźnie różni się od tej na poziomie juniorskim. Im szybciej zaczną rywalizować z seniorami, gdzie jest o wiele większa walka fizyczna czy gra na skróconym polu, to szybciej wkomponują się i mogą zaistnieć pierwszym zespole. Obecnie bazujemy na roczniku 1991, ale zaraz może się okazać, że weźmiemy chłopaka młodszego o dwa, trzy czy nawet cztery lata, bo nie możemy ich przechowywać w juniorach. On musi pograć wyżej, jeżeli swoimi umiejętnościami przewyższa swoich rówieśników, w schematach odzwierciedlających grę pierwszej ekipy, w towarzystwie większych i silniejszych od siebie. Robimy więc kolejny ruch, a będzie nim przesunięcie najzdolniejszych, bez względu na rocznik, by stworzyć w rezerwach elitę młodych, zdolnych graczy. Elitę trenującą bardzo podobnie jak pierwszy zespół, gdzie obowiązują identyczne zasady pod względem zachowania i prosperowania. Bez sytuacji, że komuś nie zależy. Jeśli ktoś to przyjmie, to ma szansę grać wyżej. Jeśli nie, to damy mu wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Droga do pierwszego zespołu ma więc prowadzić przez rezerwy. Innej nie ma. Prawda jest taka, że wszystkie grupy młodzieżowe też muszą funkcjonować pod pierwszą drużynę. Musimy przekonać wewnętrznie samych siebie, że trzeba szkolić po to, aby mieć jak najwięcej chłopaków w czołowym zespole, reprezentującym cały klub. Jeśli jednak bardziej będzie zależeć nam na wyniku w grupach młodzieżowych, to niczego dobrego nam to nie przyniesie.

A czy można wysunąć jakieś pozytywne wnioski na podstawie gry chłopaków w dotychczasowych meczach kontrolnych?
– Bardzo pozytywnie część z nich wygląda pod względem umiejętności piłkarskich. To są młodzi ludzie nie skażeni jakimiś przyzwyczajeniami, więc szybko wyciągają wnioski. Widać, że część z nich chce się poświęcić futbolowi, co bardzo cieszy. W takim składzie oni mogą spokojnie funkcjonować w klasie okręgowej. Wiadomo, to jest młodzież, i może zdarzyć się mecz bardzo dobry, a chwilę później bardzo słaby. Z tym się liczymy. Ponadto biorąc pod uwagę to, że do rezerw będą schodzić gracze z pierwszej drużyny, młodzież też będzie miała się od kogo uczyć.

Jeszcze przed objęciem rezerw mówiłeś, że ci młodzi chłopcy muszą zrozumieć czego od nich wymagamy, a będziemy wymagać bardzo wiele. Obserwujesz ich na co dzień i czy są to osoby poważnie traktujące piłkę czy jednak są i tacy, którzy sami do siebie mówią, dajmy na to, „a, pokopię sobie jeszcze kilka miesięcy, i pora na jakąś zmianę”?
– Powiedziałem chłopakom, że daję im czas, aby przekonali mnie do siebie. Nie patrzymy na kogoś przez pryzmat tego, że w juniorach grał więcej czy mniej. Choć wiemy, kto jakimi dysponuje umiejętnościami, to jednak każdy ma czystą kartę i jeszcze jedną okazję do przekonania do siebie. Mamy teraz fajny okres sparingów co trzy dni. Każdy gra tyle samo czasu i wiemy na jakim jest etapie. Na pewno żaden z tych chłopaków nie może powiedzieć, że klub nie dał im szansy, bo dostali ją właśnie teraz. Walczą o siebie, o swoje życie piłkarskie i doskonale to rozumieją. Zasady są na tyle przejrzyste, że nikt nie będzie miał do nikogo pretensji, jeśli się nie uda. Starają się, bo mogą wygrać bardzo dużo. Jeśli będą fajnie funkcjonować, to zrobię wszystko, aby pierwszy trener dał im szansę.