Kibicowskie wspomnienia: Polar u siebie i z Widzewem do Lubina

Tradycyjnie o tej porze nastał senniejszy okres, który dobiegnie końca dopiero wraz z końcem roku. Tradycyjnie też postanowiliśmy go nieco urozmaicić. Kontynuujemy więc kibicowskie wspomnienia z wyjazdów za Chrobrym i nie tylko w latach 90-tych. Zaczynamy od meczu u siebie z Polarem Wrocław i zgodowego wyjazdu z Widzewem Łódź do Lubina. Opisy w całości pochodzą z wydawanych wówczas zinów.

14.03.1998: Chrobry Głogów – Polar Wrocław
Na spotkanie wszyscy czekali z utęsknieniem, gdyż po kilku miesiącach przerwy znów mogliśmy oglądnąć w akcji naszą drużynę. Po drugie Polar zajmował czołową lokatę i wygranie z wrocławską drużyną przybliżało nas do czołówki.
Na mecz oprócz kilkunastu zgredów z Wrocławia nie przyjechał nikt. Natomiast my zaprezentowaliśmy się naprawdę nieźle. Nasz młyn w tym dniu to ok. 250 szala, w tym dwóch przyjaciół z Kalisza. Poza nami, nasz zespół dopingowali kibice z FAN-CLUBÓW Chrobrego: z Żagania, Krościenka oraz Niegosławic. Ci ostatni zrobili nową flagę, którą mieliśmy okazję oglądnąć. Kolejną „zajebistą” flagę zrobili fani Chrobrego z Piastowa (jednak przyznać trzeba, że lekki wkład w jej wykonanie mieliśmy my wszyscy).
Ogólnie na meczu fajna atmosfera. Doping przez całe spotkanie i wspaniałe zwycięstwo naszej drużyny. Po pierwszej bramce odpalamy pięć rac i bawimy się naprawdę świetnie. Poza tym, godnym zauważenia faktem była sytuacja na stadionie, gdzie oprócz ochroniarzy z Impela i kilku porządkowych nie widzieliśmy żadnego gliniarza.
Ciekawe tylko czy teka sytuacja będzie miała miejsce wówczas, gdy do naszego miasta pofatygują się jacyś kibice? Nie sądzę jednak abyśmy szybko się o tym przekonali, gdyż zbliżający się terminarz meczów Chrobrego przy ul. Wita Stwosza nie zapowiada przyjazdu jakiś fanów. Jeżeli jednak będzie tak, że mendownia pozostanie poza stadionem, to powinno być ciekawie zarówno dla nas, jak i dla tych, którzy odważą się przyjechać do naszego miasta.
Na konie dziękujemy kibicom KKS-u KALISZ za przyjazd i pomoc w dopingu.

Chrobry Fanatyk nr 2/98

29.03.1998: Zagłębie Lubin – Widzew Łódź
Pierwsi kibice Widzewa zjawili się w Głogowie już w piątek rano (2 osoby). Jednak główna grupa fanatyków RTS-u przyjechała w niedzielę rano (ok. 60 osób). Od razu po przyjeździe zabieramy ich na stadion i zakupujemy napoje alkoholowe. Na stadionie siedzimy kilka godzin, po czym udajemy się w miejsce odjazdu autokarów.
Na wyjazd ten zorganizowaliśmy dwa autokary. Kibiców Chrobrego zjawiło się ok. 150 szala. Niestety, nie wszyscy mieli kasę na wyprawę (choć kosztował tylko 5 zł.), więc organizatorzy wyszli trochę do tyłu.
Na mecz wybraliśmy się godzinę przed jego rozpoczęciem, oczywiście z eskortą glin. Pod stadionem meldujemy się ok. 15 minut przed spotkaniem. Zauważamy ogromną ilość pał i ochrony. Początkowo na sektor wchodzą nieliczni, gdyż bilety cholernie drogie – 10 zł. Pod bramami mendownia zawija na izbę kilku od nas i paru Widzewiaków. Przed samym meczem dojeżdża jeszcze autokar z Łodzi, tak więc wszystkich jest nas na sektorze ok. 300 osób (ok. 150 od nas oraz mniej więcej tyle samo z Łodzi).
Na mecz ten, oprócz naszych dwóch autokarów z Głogowa, wybrał się także jeden samochód, który po drodze kroi w Polkowicach jeden szal Zagłębia łączony z Zawiszą.
Ogólnie na sektorze dość spokojnie. Jeśli chodzi o Zagłębie to cienizna. Lubinanie wywieszają dwie flagi, w tym jedną Zawiszy Bydgoszcz. Młyn Zagłębia zerowy, dopiero pod koniec pierwszej połowy zebrali się w ok. 100-120 osób i po strzeleniu bramki odpalili dwie race. To wszystko, co ciekawego można napisać o beznadziejnie prezentującym się Zagłębiu.
Po ostatnim gwizdku sędziego pały przetrzymują nas jeszcze z pół godziny na sektorze, po czym pakują do autokarów i jedziemy do Głogowa. Nie dla wszystkich jednak ten wyjazd się zakończył, gdyż ekipy samochodowe z Głogowa i Łodzi postanowiły trochę pojeździć po Lubinie. Początkowo ich łupem padło kilka szali. Po chwili jednak, jeżdżąc sobie tak po mieście, zauważają powywieszane na jakimś płocie przy boisku flagi w barwach Zagłębia. Połączone siły głogowsko-łódzkie takiej okazji nie mogły zaprzepaścić. Nasi ruszyli w stronę fan i bez żadnego oporu zaczęli ściągać flagę po fladze,
Lubinianie, choć siły były dość wyrównane, nie stawiali oporu. Akcja trwała kilka minut. Naszym łupem padło 6 flag Zagłębia i 1 Arki Gdynia. Szkoda tylko, że żadna z flag nie była z napisem, ale i tak zdobycz dość mocna. Po tym bardzo udanym wypadzie grupa jeździła jeszcze trochę po Lubinie, ale oprócz kilku szali nic już nie udało się zdobyć.
Ogólnie samochodowa brygada głogowsko-łódzka skroiła 7 flag (my 4 Zagłębia i 1 Arki, Widzew 2 Zagłębia) oraz 6 szali. Tak bawili się ci, którzy byli samochodami.
Natomiast ekipy z autokarów podjechały na stadion. Tam wraz z Widzewiakami spędzaliśmy resztę czasu, jaki pozostał Widzewiakom do pociągu. Ważnym do odnotowania faktem jest to, że przez ten cały czas mendownia nie opuszczała nas na krok.
Na stadionie rozegrany został mecz kibiców Chrobry-Widzew, który zakończył się remisem. Następnie chcieliśmy iść do pobliskiej dyskoteki, ale dzięki mendowni nie zostaliśmy wpuszczeni. Postanowiliśmy więc udać się na dworzec. Tam początkowo wszystko przebiegało spokojnie, jednak im bliżej pociągu, tym można było wyczuć bardzo nerwową atmosferę, jaka panowała między kibicami Widzewa a łódzkimi gliniarzami, którzy eskortowali Widzewiaków z Łodzi.
Po przyjeździe pociągu, gdy wszyscy Widzewiacy wsiedli do środka, z niewiadomego nam powodu w jednym z przedziałów zajmowanych przez łódzkich hools dochodzi do zadymy z mendownią. Gliniarze próbują wyprowadzić Widzewiaków, którzy jednak stawiają bardzo duży opór. RTS-iacy leją się pałami jak równy z równym. Można nawet stwierdzić, że mieli lekką przewagę. Raz po razie jakiś gliniarz obrywał. Gdy mendownia spostrzegła, że nie ma zbytnio szans na wyprowadzenie ich siłą, postanowiła zrobić to w inny sposób. Po prostu wpuściła gaz do przedziału i zamknęła drzwi. Gdy kibice zaczęli otwierać okna, na dworze stali następni mundurowi, którzy także zaczęli jebać gazem, więc Widzewiacy nie mieli szans (jak widzimy, zachowanie policji typowo zomowskie. Mendownia zachowywała się bardzo brutalnie. Gdy napierdalała Widzew była tak podniecona, że piana leciała jej z ust).
Po kilkunastu minutach RTS dał za wygraną i wyleciał z pociągu na peron. Niektórzy pluli krwią. Ludzie, którzy stali na pobliskim peronie, widząc brutalną akcję policji, kiwali głowami. Po całej akcji Widzew miał trochę pretensji do nas, że nie pomogliśmy. Nie byliśmy jednak w stanie. Nas z Głogowa było tylko siedmiu, a obok stała głogowska psiarnia (ok. 20 gliniarzy), która uniemożliwiała nam jakąkolwiek reakcję. Po tym wydarzeniu gliny zwijają trzech z Widzewa na izbę, reszta jedzie do Łodzi. Trzech zwiniętych wraca na drugi dzień.

Chrobry Fanatyk nr 3/98