Klub rozważa wystąpienie na drogę sądową

Wciąż treningów z zespołem nie podjął Mariusz Wolbaum. I jak mówi członek zarządu głogowskiego klubu, Przemysław Bożek, który rozmawiał z zawodnikiem, prawdopodobnie w ogóle ich nie podejmie.
– Jako zarząd, po raz któryś z kolei przekonaliśmy się na własnej skórze, że można komuś pomagać, a później i tak nie otrzyma się za to wdzięczności. Biorąc pod uwagę to, jak wcześniej traktowaliśmy tego piłkarza, srodze się zawiedliśmy – mówi były prezes MZKS-u.
Sam klub nie wyklucza skierowania sprawy na drogę sądową, a rzecz tyczy się nie tylko Mariusza Wolbauma, ale także Kamila Szczęśniaka.

– Klub nieco bardziej dbał o tych piłkarzy, w których dostrzegaliśmy potencjał, nadzieję. Za taką osobę uważaliśmy między innymi Mariusza Wolbauma, więc jego szczebelki finansowe były wyższe, niż u innych graczy, ponadto dopłacaliśmy do mieszkania, choć w kontrakcie nie było mowy o ekskluzywnym lokum, aby warunki były jak najlepsze. Mariuszowi pomagaliśmy też w załatwieniu szkoły, a jak była taka konieczność, to na koszt klubu wysłaliśmy go do lekarza Zagłębia Lubin, by miał jak najbardziej fachową opiekę. Gdy zrezygnował z treningów, w sprawę zaangażowali się nawet byli zawodnicy Chrobrego, których nazwisk zdradzać nie chcę, oferując Mariuszowi dosponsorowanie. Mimo tego, ten nie dał się przekonać i chciał, abyśmy wypożyczyli go do innego klubu za darmo. Nie tyle, że na takich zasadach my go nie wypożyczymy, bo nawet nie rozwiążemy z nim kontraktu – mówi Przemysław Bożek.

Jeśli Mariusz Wolbaum mimo wszystko zdecyduje się na powrót, na co jednak się nie zanosi, i tak odczuje konsekwencje swojej postawy. Jeszcze bardziej, jeśli będzie wytrwały w swym postanowieniu. W grę wchodzi nawet sprawa sądowa. Zresztą nie tylko z nim w roli głównej.
– W każdym zakładzie pracy należy wywiązywać się z poleceń służbowych, treści umowy. W innym przypadku pracodawca może ubiegać się o zwrot poniesionych kosztów. W chwili obecnej Mariusza całkowicie pozbawiliśmy stypendium. Jeśli w dalszym ciągu nie będzie obecny na treningach, skierujemy sprawę do sądu o zwrot poniesionych przez nas kosztów za zakup czy wytrenowanie. Piłkarz zna nasze postanowienia. Rozmawiałem z nim, powiedział jednak że i tak nie wróci i że możemy kierować sprawę na drogę sądową. Wszystko ku temu zmierza, choć osobiście bardzo szanowałem tą osobę. Podobnie możemy postąpić z Kamilem Szczęśniakiem, który także nie bierze udziału w zajęciach, choć to jego obowiązek – dodaje P. Bożek.