Konrad Węglarz: przepraszam za pierwsze sześć lat gry w Chrobrym

Po przegranym 1:3 meczu z Polonią Trzebnica, trener Janusz Kubot odsunął od pierwszej drużyny za niesportowe prowadzenie się Jarosława Mikutela i Konrada Węglarza. Ten drugi, w kilka dni po fakcie, wystosował do zarządu pismo z prośbą o wcześniejsze rozwiązanie kontraktu.
– Prośbę swoją motywuję tym, iż wywołana afera alkoholowa spowodowała, że nie mam już siły i przyjemności grać w Waszym potężnym klubie. A jest to kontrowersyjna sprawa, nie chcę swoim zachowaniem niszczyć dobrego wizerunku Klubu i muszę ponieść poważne konsekwencje – pisał wtedy najlepszy strzelec naszej drużyny.

Działacze głogowskiego klubu nie pozostali obojętni na taki ton i zareagowali równie ostro.
– Nie spełnimy prośby Konrada – mówił prezes Przemysław Bożek. – Akceptujemy decyzję trenera i sami dodatkowo obcięliśmy obu piłkarzom stypendium za poprzedni miesiąc. Przykro mi, że Konrad Węglarz działa w tak arogancki sposób. Myślałem, że to także jego klub, że całowanie herbu po strzelonej bramce coś dla niego znaczy. Okazuje się jednak, że oprócz dobrego zawodnika, to także świetny aktor. Mam nadzieję, że ten młody zawodnik otrząśnie się, zrozumie swój wielki błąd i jeszcze będzie godnie reprezentował barwy Chrobrego.

Wychodzi na to, że pewne rzeczy zrozumiał. Na dzień przed meczem z Orłem sytuacja uległa zmianie. Konrad Węglarz przeprosił za swoje zachowanie i ponownie został włączony do czołowej ekipy. My przedstawiamy przeprowadzoną we wtorek rozmowę z 25-letnim napastnikiem Chrobrego.

Powiedz tak szczerze, czy rzeczywiście nie widzisz winy po swojej stronie w kwestii pozasportowej?
Powiem w ten sposób: wzorem nigdy nie byłem i być może nawet nigdy nim nie będę. Jednak w ostatnim czasie wiele zmieniło się w moim podejściu do futbolu i to, że w tym sezonie strzeliłem 14 bramek to na pewno nie jest przypadek, bo czuję się świetnie przygotowany do rozgrywek. Mam pretensje do siebie, że tak to się potoczyło. Przede wszystkim do siebie i nie do kogoś innego, ale nie chcę komentować tej całej sprawy. Kibiców przepraszam za pierwsze sześć lat gry w Chrobrym, bo różnie wtedy bywało i myślę, że każdy doskonale o tym wie. Ostatnie dwa sezony to jednak spora zmiana jeśli chodzi o moją osobę i na tym zakończmy.

Klubowi działacze nie przekreślają Twojej przyszłości w Chrobrym, licząc że jeszcze będziesz godnie reprezentować barwy MZKS-u, jednak czytając pismo wystosowane przez Ciebie do zarządu wydaje się, że sam nie widzisz siebie w takim charakterze.
Chciałem, aby mój kontrakt z klubem został rozwiązany z dniem 30 czerwca. Do końca sezonu zostało kilka spotkań. Miałem co prawda tydzień przerwy, trenując tylko z drugim zespołem, lecz codziennie biegałem indywidualnie, aby tylko utrzymać wysoką dyspozycję. Jestem już po rozmowie z trenerem i liczę, że wrócę do gry. Mogę pomóc chłopakom i chcę to zrobić. W Chrobrym mam bardzo niski kontrakt. Można nawet powiedzieć, że te ostatnie mecze w lidze zagram charytatywnie, ale to nic. Nie jestem tu dla pieniędzy i nigdy nie grałem w Chrobrym dla kasy, bo tej w klubie jest niewiele, przez co musiałem pracować w kopalni. Chcę zrobić z klubem awans i daję sobie uciąć głowę, że jak wygramy wszystko do końca, to awansujemy. Skupiam się więc tylko na najbliższej przyszłości.

Wiesz do jakiej liczby występów w Chrobrym zbliżasz się powoli?
Chyba do dwustu, ale do statystyk nigdy nie przywiązywałem większej wagi.

Tak, jeśli pozostaniesz z Chrobrym na kolejny sezon, zapewne doczekasz się meczu nr 200 w pomarańczowo-czarnych barwach. Jesteś więc jakąś częścią piłkarskiej historii klubu w tym tysiącleciu, jednak w piśmie używasz nieco szyderczego stwierdzenia „Wasz potężny klub”. Czy to jest przejście z miłości do Chrobrego do nienawiści wobec niego?
Zawsze będę kochał ten klub i dla tych barw jestem w stanie zrobić wiele. Dlatego po strzelonym golu całuję klubowy herb. Zmieniają się działacze, piłkarze, ale wierność wobec pewnych rzeczy pozostanie do końca. Wiem jak moje słowa zostały odebrane, ale dla mnie jest to naprawdę wielki klub, który zasługuje na grę wyżej, a nie w tej śmiesznej trzeciej lidze. Wystarczy spojrzeć ilu mamy kibiców. Przecież mecz z Górnikiem Wałbrzych przy pełnych trybunach i takiej atmosferze to było coś wspaniałego.

Jak sam mówisz, po strzelonej bramce zawsze podbiegasz do kibiców, pokazujesz miłe gesty, jednak Twoje relacje z nimi na przestrzeni tych kilku lat kształtowały się bardzo różnie. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego bądź czemu nie zawsze były one dla Ciebie pozytywne?
Jak powiedziałem, sześć pierwszych lat w Chrobrym w moim wykonaniu miało ogromne znaczenia na to, co dzieje się teraz. Przepraszam za przeszłość, ale przez ostatnie dwa lata naprawdę dużo w sobie zmieniłem. Kibice nie muszą mnie lubić, rozumiem to, ale i tak ich szanuję, że są i cały czas nam pomagają.

Co musiałoby się stać, abyś na kolejny sezon pozostał w Chrobrym czy jednak nie widzisz takiej możliwości, bo sprawy zaszły za daleko?
Obecnie nie myślę o tym, co będzie za kilka tygodni. Dla mnie najważniejsze są najbliższe mecze. Mam nadzieję, że wspólnie będziemy świętować awans do drugiej ligi, a resztę na razie zostawmy. Czas pokaże co się wydarzy.

Nie zabraknie Ci pokaźnej dawki motywacji na te może ostatnie występy w Chrobrym?
Absolutnie nie. Zarząd już w kwietniu zabrał mi spore pieniądze, bo pauzowałem za kartki, a on uznał, że nie załapałem się na mecz. Mimo tego nadal walczyłem i wciąż będę, aż dojdziemy do celu. Pieniądze to nie wszystko. Jak awansujemy, to będę miał ogromną satysfakcję wewnętrzną, a ona jest ważniejsza.

Skąd tak duża różnica w Twojej dyspozycji w stosunku do lat poprzednich? Tylko i wyłącznie zmiana podejścia do wykonywanego zawodu?
Tutaj w sposób specyficzny traktuje się wychowanków. Dużo rzeczy musiałem sam zmienić, przemyśleć. Nie mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie przykładałem się do meczów. W tym sezonie wiele kwestii mentalnych wytłumaczył mi trener Kubot, wyjaśnił na czym polega dieta, trzymanie wagi i tym podobne sprawy. Świetnie przygotował nas wszystkich do sezonu i stąd zaczęło się to zazębiać.