Lidera mamy, za ch… go nie oddamy!

Pięć zwycięstw w ostatnich pięciu spotkaniach dało duży komfort psychiczny, jakim jest samodzielne liderowanie z dwoma punktami przewagi nad drugą Pogonią Świebodzin. Wreszcie, po latach to inni oglądają nasze plecy, a nie na odwrót. Meczem w Międzyrzeczu głogowianie tylko postawili przysłowiową kropkę nad „i”. Bohaterem spotkania został wypożyczony z Lecha Poznań Mateusza Machaj, autor dwóch goli. Razem z Łukaszem Ochmańskim (obaj mają po siedem strzelonych bramek) okres zimowy przeczekają jako czołowi strzelcy zespołu.

Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem dość wyraźnej przewagi pomarańczowo-czarnych, co udokumentowali dwoma bramkami. W obu przypadkach dokładne podania od partnerów z zespołu wykańczał Mateusz Machaj. W 16 minucie szarżujący na prawej stronie Krzysztof Molka podał wzdłuż bramki do nabiegającego na piłkę Machaja, któremu umieszczenie futbolówki w siatce nie sprawiło większych problemów. Podobnie było w 42 minucie, gdy w pole karny wjechał Łukasz Ochmański. Przy linii końcowej mocno był naciskany przez rywali i choć trochę nimi pokręcił to, wiedząc że sam niewiele zdziała, rozejrzał się i odegrał na środek pola do niepilnowanego pomocnika MZKS-u, po czym tym, uderzeniem z pierwszej piłki, nie dał szans goalkeeperowi Orła. Gospodarze raz doszli do głosu, ale swoją szansę wykorzystali od razu. W 34 minucie skorzystali z prezentu od Chrobrego, czym była niefortunnie wybita futbolówka. Najbliżej posłanej w obręb narożnika pola karnego futbolówki znalazł się Andrzej Charciarek i pokonał Łukasza Zarembę. Strzelona na 1:1 bramka uwydatniła sprężenie się miejscowych na akurat ten pojedynek, bo wszyscy, nawet bramkarz, popędzili w stronę autora gola.

Podopieczni Jarosława Wielgusa na przerwę schodzili przy prowadzeniu 2:1. W drugiej odsłonie nastawili się przede wszystkim na kontry. Parokrotnie groźnie z nimi ruszyli, ale zabrakło skutecznego wykończenia. Wychodzący na czystą pozycję Ochmański musiał uderzać jeszcze zza pola karnego, bo na wprost niego ruszył międzyrzeczki bramkarz, i uczynił to wyraźnie niecelnie. Niewiele do szczęścia zabrakło za to Karolowi Fryzowiczowi, który, po wycofaniu piłki od „Ochmana”, z kilkunastu metrów strzelił płasko i tuż obok słupka. Im bliżej końca, tym Chrobry jakby cofał się aż za bardzo, samemu prokurując groźne pod swoją bramką sytuacje. A bywało bardzo gorąco… Gospodarze jednak albo nie trafiali w światło bramki, albo na posterunku stał niezawodny Zaremba. Już w doliczonym czasie gry dopisał nam ogrom szczęścia, gdy gała, po uderzeniu z rzutu wolnego z ok. 18 metra, zatrzymała się na poprzeczce.

Specyficznymi przerywnikami meczu były trafienie posłaną z trybun piłką w sędziego liniowego, przez co ten główny przerwał na moment zawody, i żółta kartka dla zawodnika Orła za przebywanie na boisku z… butelką wody.

W Międzyrzeczu stawiła się 118-osobowa grupa głogowskich kibiców z bardzo, ale to bardzo mieszanym pod względem jakości dopingiem. Zaskoczyli miejscowi fani, którzy wystawili ok. 100-osobowy młyn, parokrotnie ultrasując. Międzyrzeckiej młodzieży nie brakowało werwy w ciągłym prowadzeniu dopingu, a za ogólne przyłożenie się do spotkania zasłużyli na słowa pochwały i miano najlepiej prezentującej się podczas pojedynku z Chrobrym ekipy w tym sezonie.