Mamrot – Chrobry 4:0

Mało kto pamięta, że nowy trener Chrobrego Ireneusz Mamrot, jako szkoleniowiec, czterokrotnie rywalizował przeciwko głogowskiej drużynie. Tyle samo razy wygrał. Żartując, zapomnimy, jak przypieczętuje awans. Jeszcze jesienią, prowadząc Polonię, z powodu braków na ławce sam wszedł na boisko. W tym momencie jego zespół remisował z Czarnymi Witnica 2:2. Ostatecznie wygrał 4:2, a przy jednej z bramek asystował sam Mamrot. Czy równie skuteczna będzie jego praca w MZKS-ie?

Wielką przygodę przebrnął w Wulkanie Wrocław, z którym zaczynał od zera, bo od klasy B. Cztery lata zajęło mu, by znaleźć się w trzeciej lidze. Już wtedy upadającą drużynę zostawił na pozycji wicelidera. Pamiętamy listopadowy mecz drużyny niemającej nawet własnego obiektu, bo grającej na zrujnowanym stadionie Polaru, na który jedenastka wyszła z koszulkami o treściach „Ś.P. Wulkan” czy „gramy za darmo”. Wrocławianie wygrali 1:0. Naprzeciw siebie mieli… Chrobrego. Tak wyglądało zwieńczenie pracy Mamrota we Wrocławiu. Sponsorowi, Grzegorzowi Dzienisowi, jak sam mówił, zabrakło pieniędzy na dalsze finansowanie, więc cała kadra otrzymała wolną rękę.
– Szkoda, że niczego więcej nie będzie. Dla mnie ten klub, ta drużyna była wyjątkowa. Nie przesadzę, jeśli powiem, że to było moje dziecko. Byłem z nim od początku – mówił wtedy serwisowi magazynpilkarski.pl.

Szkoleniowiec trafił do Trzebnicy, do czwartej ligi. Objął drużynę, która była na czwartym miejscu. Doszedł do drugiego, które dało Polonii awans do trzeciej ligi. Mocno niespodziewany, bo wywalczony na… kilka tygodni przed startem dzięki wycofaniu się innych. Drużyna kompletnie nieprzygotowana do gry na tym szczeblu szybko stała się rewelacją rozgrywek, sezon kończąc na wysokim, trzecim miejscu. Można powiedzieć, że dołożyła swoje gwoździe do trumny Chrobrego, który musiał pogodzić się z brakiem awansu, zabierając mu całe sześć punktów. W Trzebnicy było 2:0, w Głogowie 3:1. A nie miał łatwo, o czym sam mówił, goszcząc w Głogowie.
– Polonii nie stać nawet na trzecią ligę. Takie są fakty, a my jesteśmy na górze tabeli. Organizacyjnie jest trudno, bo mecze są co trzy dni, a niektórzy z tych chłopców bardzo ciężko pracują. Mam ludzi w straży pożarnej, na budowie. Ciężko im się zregenerować – przedstawił sytuację.

Temat Mamrota w Chrobrym przewijał się już od kilku tygodni. Wypytaliśmy więc co nieco tych piłkarzy Chrobrego, którzy w jakiś sposób mogą go znać.
– Dobry jako trener, dobry jako człowiek – usłyszeliśmy.
– Wiele się od niego nauczyłem. Był dla nas jak kolega, ale kiedy trzeba było, potrafił ostro krytykować. No i ma zasady. Kiedyś wsiadłem do jego auta, bo podwoził mnie na trening. Odruchowo podniosłem kartkę, która leżała na tylnym siedzeniu, zerknąłem na nią i odłożyłem na bok. Za niepotrzebną analizę dokumentu dostałem reprymendę i czekała mnie seria pompek dla poprawienia kondycji fizycznej. Dobry szkoleniowiec, ale nie ma szczęście do klubów – to z kolei wypowiedź Marka Hałasa, byłego podopiecznego Mamrota, na łamach Sportowego Expressu Wrocławia.

W pewnym momencie jego nazwisko łączono i ze Ślęzą Wrocław i z Młodą Ekstraklasą Śląska, ale nie wyszło ani tu, ani tam. Uchodzi za perspektywicznego trenera, więc awans z Chrobrym do drugiej ligi pomoże nie tylko klubowi, ale i jemu.
– Zresztą, mój kontrakt z klubem jest tak sporządzony, że zależy mi na tym awansie, i to bardzo – żartował ostatnio na konferencji prasowej.