Mateusz Machaj: zawsze być sobą

– W Chrobrym, jeśli będzie awans, chciałbym pozostać na dłużej, ale czy dogadam się z klubem, to czas pokaże. W Głogowie czuję się bardzo dobrze, jest atmosfera, są kibice, tu mam dom i najbliższą rodzinę. Wcale nie muszę niczego zmieniać – mówi Tygodnikowi Głogowskiemu Mateusz Machaj (22 l.), pomocnik MZKS-u, który przez czytelników gazety został uznany najpopularniejszym sportowcem Głogowa, gromadząc blisko 2000 kuponów i SMS-ów. Gratulujemy.

Tytuł najpopularniejszego sportowca Głogowa to dla Ciebie jakieś zaskoczenie?
To duże zaskoczenie. Tym bardziej, że w Głogowie jestem niespełna pół roku, a już zyskałem sympatię tak wielu kibiców. Dziękuję Wam wszystkim.

Zapewne to miłe uczucie wiedzieć, że ma się za sobą sporą grupę zwolenników.
Wsparcie z boku zawsze jest potrzebne. Mi osobiście bardzo pomaga na boisku, stąd wielki ukłon w stronę tych, którzy zdecydowali się oddać głos akurat na mnie. Mam nadzieję, że nie zawiodę i kolejne występy w Chrobrym będą jeszcze lepsze. To byłoby idealne podziękowanie za docenienie mojej osoby.

Jaką osobą jest Mateusz Machaj, że zaskarbił sobie tak dużą sympatię?
Oj, to trudne pytanie (śmiech). Ciężko oceniać samego siebie. Zawsze staram się być sobą, być osobą skromną na boisku i poza nim. Tak zostałem wychowany.

Przejście do Chrobrego z perspektywy czasu było dobrym posunięciem?
Podkreślałem, że niekiedy rzeczywiście trzeba zrobić krok w tył, by później poczynić dwa do przodu. Wydaje mi się, że postąpiłem dobrze, bo minionej rundy nie mogę spisać na straty, a wręcz przeciwnie. Do Głogowa nie przyszedłem po to, żeby się pogrążać, tylko dla odbudowania formy, a przy tym pomocy Chrobremu w awansie. Pochodzę stąd, więc szczególnie mi na tym zależy. Drugiej ligi oczekują wszyscy, kibice, ja, reszta drużyny. Szansa na nią jest ogromna, więc weźmiemy się w garść i z każdym kolejnym meczem będziemy udowadniać, że jesteśmy najlepszą drużyną w tej lidze.

Po zakończeniu rundy, w której byłeś najlepszym strzelcem zespołu, posypały się oferty?
Miałem kilka ofert z wyższych lig, ale wolałbym nie mówić z jakich dokładnie klubów. Zdradzę jedynie, że to były konkretne propozycje. Mogłem w każdej chwili wyjechać z Głogowa, złożyć podpis pod umową z innym klubem i już w nim pozostać, jednak tak naprawdę przeprowadzki nie brałem poważnie pod uwagę. Do czerwca jestem związany z Chrobrym i to się nie zmieni.

Docierają jakieś głosy, że Lech Poznań, z którego jesteś wypożyczony, monitoruje Twoje wypożyczenie czy to etap, który dobiega końca?
Myślę, że Lech to jednak przygoda, która już się kończy. Co prawda otrzymałem do podpisania aneks, który przedłużałby kontrakt o kolejny krok, ale bardzo poważnie zastanawiam się nad sensem w tym wszystkim. Widzimy, jak mocarstwowe cele stawia sobie Lech, jak uznanych piłkarzy ściąga do siebie, więc załapanie się do drużyny jest piekielnie trudne. Wracając do Poznania z trzeciej ligi miałbym śladowe szanse na jakiekolwiek zaistnienie w Lechu. Chcę iść do przodu, ale wolę robić to małymi kroczkami, a może kiedyś uda się zrealizować sportowe marzenia.

Lech to przewaga miłych wspomnień czy mieszane odczucia?
W Lechu przeżyłem wiele wspaniałych momentów, do których z chęcią będę wracał przez resztę życia, ale były też chwile zawodu. Niekiedy czułem, że jestem w formie, a mimo tego nie dostawałem szansy na pokazanie się. To bardzo bolało.

Trener z najbardziej twardą ręką, na którego się natknąłeś, to… Różne historie krążą o Franciszku Smudzie.
Zdecydowanie taką osobą jest Franciszek Smuda. To bardzo stanowczy i rygorystyczny szkoleniowiec. Będąc w Lechu widziałem, że z młodzieżą pracowało mu się… hm, nie wiem czy ciężko, czy po prostu w ten sposób do tego sam podchodził. Teraz to się chyba zmieniło, bo do reprezentacji powołuje coraz młodszych zawodników, jednak w Poznaniu można było odnieść wrażenie, że młodsze osoby traktował gorzej.

Młodemu piłkarzowi aż tak ciężko jest przebić się do szatni czołowej drużyny dużego klubu?
Dostanie się do szatni pierwszej drużyny kosztuje mnóstwo pracy i zdrowia. Na moment mi się udało, ale to była dla mnie naprawdę ciężka droga. Gdy już jest się w środku, trzeba dawać z siebie jeszcze więcej, nie 100 procent, a 110. Potrzeba też szczęścia. Bardzo dużo szczęścia. Ktoś pracuje, wyróżnia się, trener na niego stawia, a otrzymaną od niego szansę wykorzystuje się i droga do futbolu z prawdziwego zdarzenia jest otwarta. Można jednak się starać, robić wszystko, co jest w jego mocy, i tej szansy nie otrzymać.

Zmiana trenera w Chrobrym równała się zmianie w metodach szkoleniowych. To robi jakieś znaczenie?
Dla mnie nie ma różnicy. W swojej przygodzie z piłką miałem wielu trenerów, grałem wieloma systemami. Od najmłodszych lat wpajano mi wiedzę na temat gry w różnych formacjach. To więc ani żadne zaskoczenie, ani utrudnienie.

Zamiast kariera, mówisz przygoda z piłką.
Jestem jeszcze młody i mam nadzieję, że przede mną dobrych kilka lat gry w piłkę. Dla mnie kariera to jest coś wielkiego, to mnóstwo meczów w ekstraklasie, to rywalizacja za granicą, to reprezentacja Polski. Ja być może jestem dopiero na jej samym początku. W sportowej części życia tak naprawdę jeszcze nic wielkiego nie osiągnąłem. Dopiero do tego dążę.


Z numerem 11 i po pierwszej bramce w barwach Chrobrego

Myślisz, że dotąd rozegrane sparingi Chrobrego mogą zapowiadać dobrą rundę?
Zmienił się system gry. Trener Mamrot preferuje ustawienie 4-4-2. Uważam, że takie sparingi, jak ze Śląskiem czy Górnikiem Wałbrzych pokazały dobrą realizację przez nas wszelkich założeń taktycznych. Póki co jesteśmy jeszcze na etapie bardzo ciężkiej pracy. Inaczej ma się sytuacja w przypadku rywali, którzy ligę zaczynają wcześniej, więc tym samym wyglądają lepiej pod względem motorycznym. Myślę, że z naszej strony z czasem będzie jeszcze lepiej, choć to, co udało się zrobić do tej pory, i tak dobrze rokuje.

Mecz z Górnikiem Wałbrzych z bójkami w tle to taki dowód na to, że co jak co, ale woli walki to Wam nie zabraknie?
Tego na pewno nie. Czasami przydarza się gorszy dzień, coś może nie wychodzić, ale nigdy nie ma prawa zabraknąć woli walki i serca do gry.

Ile w tym meczu było pamięci z ubiegłosezonowej rywalizacji o drugą ligę pomiędzy obiema drużynami?
Sytuacja z awansem pewnie miała decydujący wpływ na to, co było na boisku. Każdy jeszcze pamięta przebieg wydarzeń z końcówki poprzedniego sezonu i żal, że to my nie gramy w drugiej lidze jednak cały czas pozostaje. Swoje zrobiła też ostra gra Górnika, na co nie pozostaliśmy obojętni, starając się temu godnie przeciwstawić.

Do pierwszej drużyny Chrobrego mocno puka Twój młodszy brat, Bartek. Tworzycie przykładne rodzeństwo?
Bartka traktuję bardzo rygorystycznie (śmiech). Wiem, jak ciężko trzeba pracować będąc w jego wieku, dlatego nie ma ze mną łatwo. Każde jego zagranie, każdy ruch na boisku mocno komentuję. Nawet trener czasami zwraca uwagę, żebym wreszcie skończył to swoje gadanie. Może Bartkowi to przeszkadza, ale nie chcę dla niego źle, tylko zawsze jak najlepiej. Niech nawet będzie lepszy od starszego brata.

Jest czerwiec, Tobie kończy się wypożyczenie w Chrobrym i zarazem kontrakt z Lechem. Zastanawiasz się już teraz, co dalej?
Jeszcze za wcześnie, by o tym szerzej mówić. Póki co najbardziej skupiam się na grze w Chrobrym, w którym, jeśli będzie awans, chciałbym pozostać na dłużej, ale czy dogadam się z klubem, to czas pokaże. W Głogowie czuję się bardzo dobrze, jest atmosfera, są kibice, tu mam dom i najbliższą rodzinę. Wcale nie muszę niczego zmieniać.

Źródło: Tygodnik Głogowski