W III lidze z IV-ligowcem

Sezon 2005/2006 dobiega końca. W dalszym ciągu nawet 4. drużyna w ligowej stawce nie może być pewna utrzymania. Mimo, że z pozoru tylko trzęsienie ziemi mogłoby nam odebrać III ligę, to jednak nie można spychać na dalszy plan rozwiązań czysto teoretycznych. W sobotę przedostatni* mecz na Wita Stwosza bieżących rozgrywek. Przekonująca rehabilitacja za ostatnie występy nie powinna być wspięciem się na wyżyny swoich umiejętności. O godz. 14:00 naszym przeciwnikiem będzie Promień Żary, czyli IV-ligowiec wśród III-ligowców. Zapraszamy.

*Czy będzie to przedostatnie widowisko w Głogowie tego sezonu, czy całego roku – nie wiemy. Zresztą łatwiej jest policzyć tych, którzy ową wiedzę posiadają. Remont/kosmetyka (niepotrzebne wykreślić) stadionu początkowa miała rozpocząć się jeszcze w marcu. I oczywiście, rozpoczęto, ale… przekładanie terminów – maj, czerwiec, lipiec, sierpień… Dochodzą głosy, że i z tych zapewnień GOS-owi nie uda się wywiązać. Po firmach „Mitex” oraz „Budimex” miała być ta trzecia, czyli ta, której do tej pory nie ma. Reasumując – w dalszym ciągu nad potężną inwestycją, jaką jest budowa całego kompleksu sportowego stoi znak zapytania. Wcale nie mały znak.

Sobotnie widowisko znajduje się w cieniu innego sportowego wydarzenia – zdecydowanie na większą skalę, co zresztą dobitnie ukazuje pora spotkania z Promieniem. Mowa tu o szczypiornistach SPR-u, którzy w ten sam dzień walczą o Mistrzostwo Polski. Na halę ostatnimi czasy ciągną tłumy i nie inaczej będzie tym razem. Mecz w III lidze praktycznie o nic, czy może bój o złoto na najwyższym poziomie? – kalkulacja jest prosta, a wynik oczywisty, stąd możemy spodziewać się jednej z najniższych frekwencji na Wita Stwosza w sezonie. Frekwencji, która i tak jest więcej, aniżeli marna. Różnica 4-ech godzin między pojedynkami odgrywa tylko marginalną rolę. Dożyliśmy takich czasów…

Teraz o sobotnim rywalu. Jak doszło do tego, że obchody 60-lecia klubu znalazły się w cieniu smutku i żalu związanego ze spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej, a jego zawodnicy wychodzą na boisko w białych koszulkach z napisem „Miasto plus zarząd doprowadziliście do agonii 60-letni klub… […]”? Zaczęło się dość obiecująco, bo takie były zapowiedzi prezesa Promienia – Roberta Nowaczyńskiego. Miała być walka w górnej części tabeli, w niedalekiej przyszłości sam awans… A, że słowa te były rzuconymi na wiatr, okazało się bardzo szybko, bo już po jesieni drużyna okupowała dolną część tabeli. Gdy zorientowano się, że nie jest źle, tylko wręcz tragicznie, zwolniono trenera. W miejscu Krzysztofa Pawlaka pojawił się Wiesław Urycz. Obiecał 4 punkty w 2-óch kolejkach i z danego słowa konsekwentnie się wywiązał, za co podziękowano mu tym, co w Promieniu ostatnimi czasy potrafią najlepiej – oczywiście zwolnieniem. Trochę dłużej popracował jego następca, Andrzej Lewandowski, bo poprowadził żarskich piłkarzy w aż o jednym ligowym spotkaniu więcej. Zdobył 2 „oczka” i postawiono na kolejnego szkoleniowca – tonący okręt uratować miał z kolei Robert Dziadul, któremu sztuka ta ostateczni się nie udała. Poczynania transferowe w przerwie zimowej okazały się równie sporym niewypałem, ale czego można oczekiwać po zawodnikach, którzy za swoje występy nie otrzymują ani grosza – wśród nich jest wychowanek Chrobrego, Łukasz Augustyniak. Taki stan rzeczy zmusił do kapitulacji ludzi związanych z żarskim futbolem. Futbolem, którego rozpatrywać należy w czasie przeszłym. Z pracy na rzecz Promienia zrezygnował człowiek-historia klubu, który zajmował się grupami młodzieżowymi. Na treningach przestali pojawiać się co poniektórzy gracze. Uciekł także zarząd. Ten obrał sobie najłatwiejszą z możliwych drogę, bo skoro już doprowadziło się do upadku, to najlepiej pozbyć się kłopotu i rozliczeń poprzez dymisję. Trzeba przyznać, że wyczuli „najodpowiedniejszy” ku temu moment…

Kłopoty Promienia to oczywiście nie nasze zmartwienie, ale czarno na białym widać, że tego pojedynku po prostu nie można nie wygrać. Oczywiście przekonująco. Pomarańczowo-czarni nie mogą jednak zapomnieć o jednej, ale za to jak bardzo istotnej rzeczy – pewności siebie. Ta cecha ma pewne granice, a można je przekroczyć, gdy do swojego konta dopisuje się komplet punktów jeszcze przed samą rywalizacją. Już nie jedni zostali za ten poważny błąd skarceni. Nasz rywal nie ma przecież nic do stracenia. Równie dobrze mogą wyjść na boisko z nastawieniem bardziej ofensywnym od samych gospodarzy. I to jest właśnie to, czego można się nieco obawiać – nikt nie wie, jakiej gry należy się spodziewać po piłkarzach z Żar.

Wiosną, Promień nie wygrał ani jednego spotkania, tylko 4 razy remisując. Na 7 celnych trafień, stracili aż 22 bramki. W poprzedniej rundzie na stadionie przy ul. Zwycięzców 38 (swoją drogą, jakże ironiczna nazwa w obliczu całej sytuacji) lepsi okazali się zawodnicy Chrobrego, którzy ograli żarski KS 2-0. Do siatki rywala 2-krotnie trafiał wtedy Krzysztof Rośmiarek.

W pozostałych spotkaniach grają:

Rozwój Katowice – Pogoń Świebodzin sobota, 17:00
Lechia Zielona Góra – Skalnik Gracze sobota, 16:00
Raków Częstochowa – Ruch Radzionków sobota, 17:00
Polar Wrocław – Polonia Słubice sobota, 15:00
Gawin Królewska Wola – GKS Jastrzębie* sobota, 16:00
Miedź Legnica* – Dozamet Nowa Sól sobota, 15:00
Odra Opole* – Walka Zabrze sobota, 18:30

*Dawno na tym szczeblu rozgrywek nie było tak emocjonującego finiszu z udziałem czołówki. Bieg wydarzeń raz po razie zaskakuje i nie inaczej może być w nadchodzący weekend. To, że ”Miedziankę” czeka potyczka z najsłabszym przeciwnikiem spośród rywali pozostałych ekip walczących o awans, przez co powinni mieć najmniej problemów w odniesieniu końcowego sukcesu, jest tylko teorią. Teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką i Legniczanie będą musieli dać z siebie sporo, by zgarnąć całą pulę. Dla Dozametu jest to kolejny mecz o życie, stąd na porażkę pozwolić sobie po prostu nie mogą. Czy będzie to rzeczywiście „po prostu” okaże się już w sobotę, ale faktem jest, że Nowosolanie zagrają tak, jakby to oni toczyli bój o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. Tacy już nie raz szokowali.

escort mersin