Zbigniew Smółka: W Świdnicy na nas gwiżdżą, w Głogowie swoich dopingują do końca

– Życzę Tomkowi, by wyciągnął swoich piłkarzy z dołka, bo naprawdę będzie im bardzo trudno. Potrzebują wsparcia kibiców. I to jest przyjemne, że oni są. Bo my u siebie wygrywamy z Tęczą 2:0, w zasadzie w 10 minut, a na nas gwiżdżą. W Głogowie nie. Śpiewają do ostatniego gwizdka, gramy do końca, jesteśmy z wami. To jest piękne. Uważam, że właśnie w takich miastach, z takimi kibicami powinien być futbol na wyższym poziomie – powiedział po meczu trener Polonii Zbigniew Smółka, jeszcze kilka lat temu broniący barw Chrobrego i charakteryzujący się sporym szacunkiem do kibiców.
Prezentujemy wypowiedzi szkoleniowców i zawodników obu stron po wygranym 2:1 przez świdniczan meczu z Chrobrym.

Zbigniew Smółka, trener Polonii: Dziękuję swoim chłopakom za miłe święta. Za to, że zrealizowali wszelkie założenia taktyczne. Kontrolowaliśmy całe spotkanie. Przy lepszym ostatnim podaniu mogliśmy wygrać wyżej. Dzięki Bogu, że oliwa była sprawiedliwa, bo w minutę stworzyliśmy sobie prawdziwy horror, a naprawdę nie zasłużyliśmy na porażkę w Głogowie. Przy rzucie karnym odwróciłem się plecami do bramki. Nie chciałem widzieć padającego gola, bo byłem pewien, że ten padnie. Nasz bramkarz nie jest mocny w bronieniu jedenastek, a wiem, że Piotrek Błauciak zazwyczaj nie myli się w takich sytuacjach. Pozostaje dziękować Bogu za tę sprawiedliwość, ale przede wszystkim chłopakom, bo chyba wszyscy się ze mną zgodzą, że zasłużyli na zwycięstwo. Dopiero po tym meczu, po takiej końcówce po raz pierwszy krzyknąłem w stronę prezesów, że od dzisiaj podejmujemy otwartą walkę o baraże. Wcześniej byliśmy realistami. Nasze morale wystrzeli w górę, a Tomkowi życzę, by wyciągnął swoich piłkarzy z dołka, bo naprawdę będzie im bardzo trudno. Potrzebują wsparcia kibiców. I to jest przyjemne, że oni są. Bo my u siebie wygrywamy z Tęczą 2:0, w zasadzie w 10 minut, a na nas gwiżdżą. W Głogowie nie. Śpiewają do ostatniego gwizdka, gramy do końca, jesteśmy z wami. To jest piękne. Uważam, że właśnie w takich miastach, z takimi kibicami powinien być futbol na wyższym poziomie.

Tomasz Trznadel, trener Chrobrego: Pierwsza połowa zdecydowanie pod dyktando świdniczan, ale nie wykorzystali tego. Sporo szumu robili zwłaszcza na naszej prawej stronie. Szybko zdobyta bramka w drugiej części ustawiała spotkanie. Nie można jednak powiedzieć, że nie mieliśmy swoich okazji do zdobycia gola. Mieliśmy. Zespół chciał, walczył. Przy bramce na 0:2 już chyba tylko nieliczni wierzyli w ugranie czegokolwiek, co było widać po trybunach, na których została jedynie garstka kibiców. Nagle gol kontaktowy i wróciliśmy do gry. Fakt, że w tego typu sytuacjach Piotrek nie ma zwyczaju się mylić i byłem przekonany, że nie inaczej będzie i tym razem. Tutaj bramkarz w zasadzie uciekł z bramki. Na 2, 3 sekundy przed oddaniem strzału rzucił się w ciemno. Pozostawało trafić w jej środek… Trafił w słupek… Cóż mogę powiedzieć… Nie da się ukryć, że Polonia piłkarsko jest lepsza. To była widać na boisku, ale odzwierciedla to również tabela. Możliwości indywidualne graczy ze Świdnicy są większe, aniżeli u nas. Co trzeba poprawić? Przede wszystkim trzeba bardzo mocno podbudować zespół, bo po takiej porażce jego morale może spaść drastycznie. Jeśli ma się taką sytuację w 94. minucie, już nawet nie na remis, a bardziej na podbudowanie się w perspektywie kolejnych spotkań, i się jej nie wykorzystuje, to spada się jeszcze niżej. To już jest problem mentalny.

Dariusz Filipczak, kapitan Polonii: Nie ma mowy o tym, że remis by nas zadowolił. Byliśmy zespołem lepszym, zwłaszcza w pierwszej połowie, w której powinniśmy zdobyć jedną, dwie bramki. Po trafieniu do siatki w drugiej części chyba za bardzo się cofnęliśmy, z czego wzięły się sytuacje dla Chrobrego. Nie stuprocentowe, bardziej przypadkowe. Dla mnie jest to niewyobrażalne, że jako tak doświadczeni zawodnicy przy prowadzeniu 2:0 doprowadzamy do tak dramatycznej końcówki. Szczęście jednak sprzyja lepszym.

Michał Długosz, kapitan Chrobrego: Brak koncentracji, bo skoro trener mówi w szatni jedno, a na boisku robi się drugie, to jak to inaczej nazwać? Chodzi mi tutaj konkretnie o pierwszą bramkę, gdzie obrońca i pomocnik nie zachowali się tak, jak powinni, jak im wpajano. W pierwszej połowie Polonia była zespołem lepszym. Druga część była już bardziej wyrównana, może nawet z naszą minimalną przewagą, ale nie wykorzystujemy tego, co sobie stwarzamy. Uczynić to w 90. minucie to już troszkę za późno…