Derbowe emocje już opadły, więc można na spokojnie powrócić do wszystkiego, co wydarzyło się podczas sobotniego meczu przy Wita Stwosza 3. A wydarzyło się naprawdę sporo – od głośnego dopingu zaczynając, a na oprawach z użyciem pirotechniki kończąc. Zachęcamy do przeczytania relacji z trybun sobotniego meczu!

Pierwsze domowe derby z Zagłębiem od 31 lat były naszym najciekawszym spotkaniem rundy przy Wita Stwosza i podobnie jak wrześniowy mecz w Lubinie, cieszyły się sporym zainteresowaniem. Chętnych na obejrzenie tego spotkania było tak wielu, że już kilka dni przed meczem brakło biletów. W tym miejscu kolejny raz można ponarzekać, że nasz stadion jest tak ograniczony pojemnościowo, bo były już w ostatnim czasie mecze, które spokojnie zgromadziłyby większą widownie, ale wiele osób zostało pod bramami. Tym, którzy z różnych powodów nie załapali się na wejściówki, zostało śledzenie transmisji w Orange Sport. Lepsze to niż nic…

Przed pierwszym gwizdkiem, gdy ultrasi byli przygotowani do wieszania flag, okazało się że delegat dostał sraczki i zabronił wychodzenia na bieżnię. W związku z tym z flagami trzeba było sobie poradzić w inny sposób niż zwykle. W drugiej połowie zastąpiono je transami do oprawy, ale o tym za chwilę. Nasz młyn tego dnia liczył ok. 800 osób, choć były momenty, gdy był on jeszcze liczniejszy. Czasami do dopingu włączała się także pozostała część stadionu, co dawało jeszcze lepszy efekt wokalny. Jak to w przypadku derbowych pojedynków bywa, nie obyło się bez obustronnych wymian uprzejmości, szczególnie w pierwszych minutach meczu. W naszym repertuarze nie zabrakło również pozdrowień dla chłopaków ze Stilonu, którzy wsparli nas w 60 osób. Na meczu obecna również 35-osobowa delegacja leszczyńskiej Unii. Wielkie dzięki!

W drugiej połowie zaprezentowana została oprawa przygotowana przez chłopaków z Ultras Chrobry, którzy ostatnie dni spędzili dość intensywnie i poświęcili wiele czasu na dopracowanie całości. Prezentacja, która była po części odpowiedzią na wrześniową oprawę ZL, składała się z 30-metrowej sektorówki przedstawiającej człowieka witruwiańskiego (człowiek idealny) autorstwa Leonardo da Vinci, tekstów przyśpiewek Chrobrego oraz dużego i wyraźnego ACAB. Na płocie wylądował pierwszy transparent o treści „Kod Chrobrego Głogów”. Po jakimś czasie pojawił się drugi transparent, który zawierał hasło napisane alfabetem Morse’a. Ukryty przekaz był skierowany w stronę sektora gości, a kto był bardziej dociekliwy to zapewne rozszyfrował jego treść. W momencie pojawienia się drugiego płótna, dół sektorówki rozświetliło kilkanaście rac, co dodało kolorytu całej prezentacji. Niedługo później na płocie pojawił się dywan z barw Zagłębia i jego zgód. Mimo szybkich reakcji ochroniarza z gaśnicą, po końcowym gwizdku barwy przewieszono na gnieździe, gdzie w spokoju płonęły dalej.

Jeszcze słówko o przyjezdnych. Zagłębie wykorzystało całą pulę przyznanych im biletów (486), a razem z nimi obecny Falubaz z flagą oraz po kilka osób z Arki i Zawiszy. W sektorze większość ubrana w pomarańczowe pelerynki, w drugiej połowie prezentują oprawę z użyciem pirotechniki. Od strony wokalnej praktycznie niesłyszani w naszym młynie, aktywni jedynie na początku i pod koniec, gdy pojawił się dywan.

Kończąc – w sobotnim meczu z Zagłębiem zabrakło jedynie bramek. Owszem, bezbramkowy remis (w mocno okrojonym składzie) trzeba uznać za wynik pozytywny dla pomarańczowo-czarnych, jednak gol dla Chrobrego zdecydowanie wpłynąłby na jakość widowiska od strony kibicowskiej i jeszcze bardziej nakręcił głogowskie trybuny. Mimo wszystko derby należy zaliczyć do udanych i liczyć na jak najwięcej tak ciekawych spotkań w naszym mieście.

TYLKO CHROBRY!

Galeria z derbów (FACEBOOK)

Galeria z derbów (12zawodnik.pl – fot. Pacos)