Dziś mija dokładnie szesnaście lat od śmierci Przemka Czai, młodego kibica Czarnych Słupsk. 13-letni wówczas chłopak został pobity przez policjanta i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Do zdarzeń doszło po meczu koszykówki pomiędzy Czarnymi Słupsk a AZS-em Koszalin.
Poniżej obszerny opis wydarzeń (źródło: wikipedia.pl)
W sobotę, 10 stycznia 1998 r. ok. godziny 19.45, Przemysław Czaja wraz z 200-osobowym tłumem kibiców wracał z meczu koszykówki. Kibicom towarzyszył radiowóz policji. W pewnym momencie część grupy wtargnęła przy czerwonym świetle na przejście dla pieszych przy ul. Szczecińskiej. Jak ustalono w trakcie śledztwa, jeden z policjantów – Dariusz W. – wysiadł z radiowozu i udał się w pościg za uciekającymi na jego widok kibicami, podczas gdy drugi funkcjonariusz – Robert K. – pozostał w radiowozie. Dariusz W. dogonił i uderzył kilkakrotnie Przemysława Czaję pałką policyjną m.in. w okolice głowy i szyi. Poszkodowany zmarł po kilkunastu minutach (ok. 20.20) w wyniku wylewu spowodowanego odniesionymi obrażeniami. Obaj policjanci, pomimo próśb kibiców, odmówili wezwania karetki pogotowia.
Po tragicznej śmierci Słupsk stał się areną trwających przez kilka dni zamieszek między kibicami a policją, które przybrały na sile szczególnie w nocy z 11 na 12 stycznia. W miejskich walkach brali udział głównie kibice (przybyli również z innych miast). Na ulicach Słupska płonęły barykady, rzucano kamieniami i butelkami z benzyną, zdemolowano 22 policyjne radiowozy, policja odpowiedziała gazem łzawiącym. Zebrany pod budynkami Komendy Rejonowej Policji i Prokuratury Rejonowej tłum wykrzykiwał hasła: „Śmierć za śmierć” i „MO – Gestapo”. Jedną z ważniejszych przyczyn zamieszek było działanie lokalnej prokuratury, a w szczególności jej oświadczenie jakoby Czaja zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku – uciekając przed funkcjonariuszami miał wpaść na słup trolejbusowy, a powstałe w ten sposób obrażenia rzekomo były przyczyną jego śmierci. W powszechnym odczuciu było to próba oszustwa w celu spowodowania uniknięcia przez funkcjonariuszy policji odpowiedzialności karnej za popełniony czyn.
W związku z niebezpieczną sytuacją nowo mianowany wojewoda słupski Jerzy Kuzyniak powołał zespół kryzysowy, w którego funkcjonowaniu brali udział m.in. senator Anna Bogucka-Skowrońska i poseł Kazimierz Janiak. Sytuacja została opanowana w środę 14 stycznia, po zgromadzeniu w mieście ok. 1000 policjantów wyznaczonych do patrolowania ulic. Dzięki wysiłkom lokalnych władz udało się uspokoić atmosferę przed mającym się odbyć pogrzebem chłopca.
W rezultacie walk 239 dorosłych osób zostało zatrzymanych, 72 policjantów zostało rannych, z czego dwóch wymagało leczenia szpitalnego.
Już następnego dnia po incydencie Dariusz Woźniak został tymczasowo aresztowany. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów w Słupsku wpłacił za niego kaucję w wysokości 5000 zł.
Pół roku od zajścia Sąd Okręgowy w Koszalinie skazał Dariusza Woźniaka na 6 lat pozbawienia wolności za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Oskarżyciele posiłkowi (rodzice Przemysława Czai) i prokuratura odwołali się od tego wyroku oddając sprawę do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. W połowie maja 2001 roku sąd apelacyjny skazał byłego policjanta Dariusza Woźniaka prawomocnym wyrokiem na karę 8 lat pozbawienia wolności za wyżej wymieniony czyn. Zgodnie z przytoczonymi motywami rozstrzygnięcia potrzebę zastosowania surowszej kary uzasadniał sposób działania oskarżonego polegający na zaatakowaniu 13-latka, który nie stwarzał bezpośredniego powodu do agresji.
Dariusz Woźniak został warunkowo przedterminowo zwolniony po odbyciu połowy kary. Drugiemu byłemu policjantowi Robertowi K., za nieudzielenie pomocy osobie znajdującej się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia sąd apelacyjny w 1999 roku wymierzył karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności.
Rzecznik słupskiej policji Jacek Bujarski przyznał, że tragiczna śmierć Przemysława Czai, późniejsze zamieszki i kwota, jaką zapłaciła za czyn popełniony przez Dariusza Woźniaka policja, są ciągle przywoływane podczas szkoleń nowej kadry. Rzecznik policji zapewnił również, że tragiczne wydarzenia ze stycznia 1998 r. są negatywnym doświadczeniem, z którego policja wyciągnęła odpowiednie wnioski – „To była dla nas lekcja, a kolejnych nigdy więcej”. Należy również zaznaczyć, że od 1998 roku opracowano nowe standardy pracy policji oraz udoskonalono system szkoleń dla policjantów.
W kilka miesięcy od zamieszek w miejscu śmierci Przemysława Czai władze miasta ustawiły niewielki pomnik upamiętniający tragiczne wydarzenia z 10 stycznia 1998 roku. W pierwszą rocznicę od tych wydarzeń do Słupska przybyło kilkuset pseudokibiców, którzy wszczęli zamieszki w centrum miasta. Nie nabrały one jednak poważnego charakteru i szybko ustały, zaś kolejne rocznice miały spokojny przebieg. Podczas ich trwania kibice gromadzili się przed pomnikiem, przynoszone były kwiaty i zapalane znicze, odpalano race. Wydarzenia ukazały poważny problem jaki stanowi subkultura pseudokibiców w Polsce. Bywają one przytaczane podczas dyskusji na temat zapewnienia bezpieczeństwa w trakcie organizacji imprez sportowych, stały się również częścią historii samego Słupska.