Prezentujemy wywiad z trenerem Chrobrego Głogów, Wojciechem Drożdżem, jaki przeprowadził Tygodnik Głogowski. Szkoleniowiec „pomarańczowo-czarnych” podsumowuje minioną rundę, mówi o przyczynach słabej postawy, wybiegając przy tym myślami w przyszłość.
Za nami runda jesienna tego sezonu. Jakby Pan ją ocenił?
Była słaba, zdecydowanie poniżej oczekiwań kibiców, zarządu, jak i samych zawodników. Uważam, że zespół o takim potencjale nie powinien być w ogonie III ligi. Jednak z przebiegu samej gry wydaje mi się, że nie zasłużyliśmy na tak niskie miejsce i powinniśmy mieć tych punktów trochę więcej. Niestety błędy indywidualne zdecydowały o tym, że traciliśmy za dużo bramek i stąd tych punktów jest tak mało.
Przyszedł Pan do Chrobrego na początku września. Trzy pierwsze mecze i trzy porażki. Obawiał się Pan tego?
Zawsze taka obawa istnieje. Moim zadaniem było, żeby w jak najkrótszym czasie znaleźć wspólny język z zawodnikami i piąć się w górę tabeli. Za kadencji trenera Kujawy zarzucano piłkarzom, że nie walczyli i przechodzili obok meczów. Uważam, że w jakimś stopniu udało mi się dotrzeć do tych zawodników i w większości spotkań w grze było więcej walki i determinacji. Szkoda tylko, że nie przełożyło się to na dorobek punktowy.
Potem przyszły dwie wygrane z Arką (Dozametem – red.) i Lechią. Kibice myśleli, że Chrobry ma już kryzys za sobą. A tymczasem zespół nadal grał słabo i ponosił przykre porażki. Dlaczego?
I tak też się mogło wszystkim wydawać. My też sądziliśmy, że najgorsze mamy za sobą i będzie już tylko lepiej. Jednak przyszedł pechowo przegrany mecz z rezerwami Zagłębia, którego nie mieliśmy prawa przegrać, i… znowu coś się zacięło. Błędy indywidualne i pomyłka sędziego przy trzecim golu dla Lubina przesądziły o naszej porażce.
A czy pokusi się Pan o takie stwierdzenie, że zespół był słabo przygotowany do sezonu przez Romualda Kujawę?
Nie chciałbym oceniać pracy trenera Kujawy. Jednak jak przychodziłem do Chrobrego, to drużynie czegoś brakowało. Zawodnicy mieli bardzo dobrą kondycję, natomiast szwankowała wytrzymałość szybkościowa. Była na niskim poziomie i stąd, w końcówce wielu spotkań, przeciwnicy byli od nas sprawniejsi i szybsi. Przypomnę tylko, że w ostatnim kwadransie straciliśmy 13 bramek, sami zdobywając tylko 3.
To w takim razie w czym tkwił problem, że Chrobry tak kiepsko zaprezentował się w tej rundzie?
Myślę, że głównym powodem był brak odpowiedniej atmosfery w drużynie. Staraliśmy się ją poprawić, ale jak nie było wyników to i atmosfera była kiepska.
Przejdźmy teraz do oceny gry poszczególnych formacji. Zacznijmy od bramki. Jest Pan zadowolony z postawy bramkarzy?
Przyznam, że jestem nią zadziwiony. Spodziewałem się, że nie będzie z nią większych kłopotów, a tymczasem straciliśmy kilka punktów po ich błędach. Mieli momenty dekoncentracji, po których traciliśmy głupie bramki.
Z linii obrony na pochwały zasługuje nadzwyczaj skuteczny Piotr Błauciak. A jak się Pana zdaniem prezentowali pozostali?
Tak, Piotrek był naszym najlepszym obrońcą w tej rundzie. Grał bardzo odpowiedzialnie i skutecznie. Wywiązywał się także bardzo dobrze z zadań defensywnych. Możny by rzec, że jest to obrońca kompletny. Pozostali grali jakby w kratkę. Żałuję, że problemy zdrowotne przeszkodziły Kubie Puchalskiemu w regularnym graniu i trenowaniu, bo ma duże możliwości i byłby naszym silnym punktem.
Jest takie piłkarskie powiedzenie „pokaż mi swoją pomoc, a powiem ci jaki masz zespół”. Czy piłkarze środka pola spełnili Pana oczekiwania?
Zgadzam się z tym. Mam w zespole pomocników, którzy grali nie tylko w trzeciej, ale i w pierwszej lidze. Jednak nie zawsze piłkarze drugiej linii grali tak, jak chciałem i, co gorsze, nie wywiązywali się z zadań taktycznych, stawianych przed każdym kolejnym spotkaniem. To była jedna z głównych przyczyn złej gry naszego zespołu.
Na koniec przednia formacja. Jakby Pan ocenił zawodników linii ataku?
Radek Druciak strzelił 6 bramek w 3 meczach. W pozostałych, mimo dobrych okazji, nie zdobywał tych goli. Po jednej bramce zdobyli Łukasz Szuszkiewicz i Konrad Węglarz, ale to wciąż za mało. Nie mamy w przedniej formacji takiego zawodnika, który by umiał przytrzymać piłkę. Myślałem, że takim piłkarzem będzie sprowadzony w środku rundy Paweł Wojtczak, ale nie spełnił oczekiwań. Na pewno siła rażenia przedniej formacji nie jest tak duża, żeby przeciwnicy się jej bali.
Porozmawiajmy teraz o przyszłości. Zostaje Pan w Głogowie?
Nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja. W niedługim czasie mam się spotkać z członkami zarządu i rozmawiać na ten temat.
Czy zespół w tym składzie stać na utrzymanie się w lidze, czy będzie Pan zabiegał o wzmocnienia?
Na pewno drużyna wymaga zmian. To nie podlega dyskusji. Jeśli zostanę, to oczywiście dojdzie do nas kilku zawodników. Uważam jednak, że spokojnie powinniśmy się utrzymać w III lidze i na wiosnę prezentować się o niebo lepiej.
Znane są już jakieś nazwiska?
Na razie nie mogą ujawnić nic konkretnego. Ale mam swoją listę piłkarzy, których chciałbym widzie na wiosnę w zespole Chrobrego. Będą testowani i jak się sprawdzą to po rozmowach z zarządem być może do nas trafią.
A którzy zawodnicy odejdą z Chrobrego?
Jest kilku chłopaków, którym prawdopodobnie podziękujemy za współpracę. Jednak zanim podam to do publicznej wiadomości, to najpierw porozmawiam z nimi.
W ostatnim meczu w tym roku zremisowaliście z silnym Rakowem. Czy ten mecz może być światełkiem w tunelu dla piłkarzy i kibiców Chrobrego na lepsze jutro?
Tak, myślę, że tak. Już wcześniej brakowało nam takiego wyniku z czołowym zespołem. Była szansa na to z Katowicami, z Jastrzębiem, ale niestety przegraliśmy z tymi ekipami. Z Rakowem zagraliśmy bez kilku podstawowych zawodników i osiągnęliśmy dobry rezultat. To pokazuje, że Chrobry może w rundzie rewanżowej grać lepiej, i przede wszystkim wygrywać.
rozmawiał: Marcin Wróbel
źródło: Tygodnik Głogowski