– Mamy za sobą najlepszy w naszym wykonaniu mecz. Co prawda z Lechią Dzierżoniów także prowadziliśmy do przerwy wysoko, bo 4:0, ale wówczas nasza postawa nie była tak dobra, jak w spotkaniu przeciwko Oławie – cieszył się po wygranym 4:0 meczu z Moto-Jelczem Oława Ireneusz Mamrot, trener Chrobrego.
Sebastian Sobczak, trener Moto-Jelcza: Naszym celem było zatrzymanie przeciwnika na własnej połowie i zagęszczenie środka, a to w ogóle się nie udało. Szybko straciliśmy bramkę, więc równie szybko plan legł w gruzach. Później musieliśmy dokonać zmiany w środku, żeby było komu rozgrywać piłkę. W pierwszej połowie nie mieliśmy więc argumentów. Rywale wbili nam trzy bramki, a przy odrobinie szczęście mogli nam zrobić jeszcze więcej złego. W drugiej odsłonie zmieniliśmy ustawienie i to wszystko wyglądało ciut lepiej. Stworzyliśmy sobie dwie, trzy sytuacje. Gdyby przynajmniej dwie wykorzystać, to wynik wyglądałoby chociaż troszeczkę lepiej, aczkolwiek Chrobry pokazał, że pod względem umiejętności i przede wszystkim przygotowania szybkościowego jest drużyną, która zasługuje, by grać klasę wyżej. Patrząc na to, w jakiej formie było naszych dwóch defensywnych pomocników, prawdopodobnie zdecydowałbym się na inny wariant. W tygodniu jednak to wszystko dobrze wyglądało. Będziemy szukać punktów dalej i myślę, że w końcu uda nam się przełamać niemoc, przede wszystkim z przodu. Wprawdzie przegraliśmy 0:4, ale z naszych sytuacji jedna, dwie bramki powinny paść. Podobnie było w innych spotkaniach. Zawsze musimy gonić wynik. Mimo tak wysokiej porażki, bardziej od straty punktów w pojedynku z Chrobrym boli ta z meczu z Polonią Trzebnica.
Ireneusz Mamrot, trener Chrobrego: Uważam, że to był najlepszy w naszym wykonaniu mecz od początku rundy. Zwłaszcza pierwsza połowa. Graliśmy bardzo dobrze w środkowej i bocznych strefach. W końcu udało się też szybko strzelić bramkę i przede wszystkim wreszcie współpraca napastników była taka, jak być powinna, a do nich adresowano sporo piłek. Ponadto to pierwszy rzut wolny, który kończymy golem. Druga połowa była nieco słabsza, ale i tak dwie świetne sytuacje miał Łukasz Ochmański, a przed swoją szansą stanął także Przemek Stasiak. Jedynie przy wyjściach bocznymi strefami w kilku przypadkach zabrakło dokładnego dogrania. Cały czas pracujemy nad tym, żeby zespół wiedział, kiedy przejść do ataku szybkiego, a kiedy prowadzić atak pozycyjny. W poprzednich występach nasza gra momentami była dobra, a momentami szarpana. Teraz wyglądało to inaczej, lepiej, a czy to tylko jednorazowy wyskok, to się okaże. Ja głęboko wierzę, że praca na treningach przynosi efekty i one będą widoczne w każdym kolejnym meczu. Sumując, jak wspomniałem, mamy za sobą najlepszy mecz. Co prawda z Lechią Dzierżoniów także prowadziliśmy do przerwy wysoko, bo 4:0, ale wówczas nasza postawa nie była tak dobra, jak w spotkaniu przeciwko Oławie. Dziękuję chłopakom i gratuluję im bardzo dobrego występu. Święta spędzimy więc w pozytywnych humorach.
Krzysztof Molka, piłkarz Chrobrego: Po tylu stworzonych sytuacjach, 4:0 to i tak najmniejszy wymiar kary. Przy innych, a było ich wszystkich łącznie z dziesięć, zabrakło spokoju. Szczególnie chciałbym podziękować trenerowi za to, że postawił na mnie po dość nieudanym w moim wykonaniu początku.