Za nami runda jesienna sezonu 2014/2015 oraz dwa mecze rundy wiosennej, które rozegrano przed kilkumiesięczną przerwą zimową. Chrobry przynajmniej do początku marca znajduje się na 12. miejscu w lidze, a przypomnijmy, że zdaniem zarządu to właśnie pierwsza dwunastka była celem pomarańczowo-czarnych przed rozpoczęciem rozgrywek. Jak na beniaminka z niezbyt pokaźnym budżetem wygląda to całkiem przyzwoicie, jednak przewaga nad miejscem barażowym wynosi tylko jeden punkt, co pokazuje, że przed drużyną bardzo ważny okres przygotowawczy oraz druga połowa sezonu.
Wystarczyły dwa miesiące, by Chrobry znalazł się na dwóch biegunach. Na początku czerwca świętowaliśmy awans na zaplecze ekstraklasy, natomiast w sierpniu przyszedł czas na bolesne zderzenie z pierwszoligową rzeczywistością. Pomarańczowo-czarni przegrali na inaugurację z Niecieczą aż 0:6 i od razu pojawiły się głosy, że piłkarze Chrobrego są jednym z głównych kandydatów do spadku. Początek sezonu do wymarzonych nie należał, jednak drugie połowy spotkań z Flotą w Świnoujściu (0:2 do przerwy i 2:2 na koniec) czy Chojniczanką u siebie dawały nadzieję na lepszą przyszłość. W międzyczasie były też udane występy w Pucharze Polski, gdzie pomarańczowo-czarni najpierw w dobrym stylu wyeliminowali rezerwy Zagłębia Lubin oraz Motor Lublin, a następnie wygrali w Katowicach z faworyzowaną GieKSą. Bez wątpienia ważnym momentem był wyjazd do Płocka, gdzie drużyna trenera Mamrota przegrała 1:3, jednak po końcowym gwizdku odbyto rozmowę z zawodnikami. Ci zapowiedzieli walkę w najbliższych spotkaniach, efektem czego były wygrane z Wigrami Suwałki i Pogonią Siedlce u siebie oraz Bytovią Bytów na wyjeździe. Zaraz po meczu z Siedlcami pomarańczowo-czarni pojechali do Lubina na derby z jednym z faworytów ligi, Zagłębiem. Mimo finansowej przepaści, jaka dzieli oba kluby oraz zupełnie innych celów w lidze, głogowska drużyna walczyła jak równy z równym i dopiero bramka z 74. minuty dała Zagłębiu cenne trzy punkty. Już wtedy wiadomo było, że Chrobry to zupełnie inny zespół niż na początku sezonu. Przede wszystkim nie tak zagubiony i wystraszony, bo takie wrażenie sprawiał w meczu z Niecieczą czy w pierwszych połowach spotkań przeciwko Flocie i Chojniczance.
W kolejnych trzech kolejkach nasz zespół wywalczył wprawdzie tylko jeden punkt, jednak zarówno w meczu ze Stomilem Olsztyn (0:3), jak i Olimpią Grudziądz (1:2) wyglądał całkiem nieźle. W obu przypadkach zawodziła jednak skuteczność, a w meczu z olsztynianami na drodze stanął dodatkowo arbiter, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Damiana Piotrowskiego. Wspomniane mecze ligowe dzielił pucharowy pojedynek z Jagiellonią Białystok. Mecz zakończył się wygraną Jagi, jednak głogowska jedenastka kolejny raz zagrała mecz na niezłym poziomie i sprawiła wiele problemów faworytowi z ekstraklasy. Domowa porażka z Olimpią Grudziądz była przy okazji ostatnią przy Wita Stwosza; od dokładnie 28 września Chrobry nie poległ na własnym stadionie, wygrywając przy tym z Dolcanem Ząbki (3:0, pierwsza ligowa porażka Dolcanu w sezonie), GKS-em Tychy 2:1 oraz Widzewem Łódź 3:2, a także bezbramkowo remisując z Flotą Świnoujście. To właśnie te spotkania sprawiły, że biorąc pod uwagę tylko mecze domowe, Chrobry zgromadził na swoim koncie 16 punktów i zajmuje 8. miejsce w ligowej tabeli. W ramach ciekawostki: najwięcej punktów na swoim stadionie zdobyło Zagłębie Lubin (20), druga jest Niecieca (18), a trzecia Chojniczanka Chojnice (17).
16 punktów zdobytych na własnym terenie automatycznie sprawia, że zdecydowanie gorzej pomarańczowo-czarnym szło na wyjazdach. W delegacjach udało się wygrać tylko raz, gromiąc innego beniaminka, Bytovię Bytów aż 4:1. Wspominając o meczach wyjazdowych nie można przeoczyć spotkania z Nowego Sącza. To właśnie tam Chrobry był bliski dopisania do swojego konta kolejnej „trójki”, jednak gospodarze zdobyli dwie bramki w doliczonym czasie gry i ostatecznie wygrali 2:1. Jest to z pewnością najbardziej bolesna porażka i taka, o której szybko się nie zapomina. Zwłaszcza w obliczu wyrównanej walki w dolnych rejonach tabeli, gdzie każdy punkt jest na wagę złota.
Oprócz wyjazdów, powodem do dumy z pewnością nie jest bilans bramkowy. Wprawdzie pomarańczowo-czarni zdobyli w rundzie 24 bramki (m.in. o jedną więcej niż piąty w tabeli Stomil Olsztyn), jednak stracili aż 32 – najwięcej z całej ligi. Ogromny wpływ na bilans bramkowy miały pojedynki z Niecieczą. Lider strzelił w Głogowie aż sześć bramek, natomiast na własnym terenie dołożył kolejne trzy. Marnym pocieszeniem jest fakt, że Chrobry jest jedną z drużyn, w której spotkaniach pada najwięcej bramek. Z pewnością wszyscy związani z klubem, w tym sympatycy oraz kibice, woleliby mniej atrakcyjne wydarzenia na boisku, ale przy tym mniej straconych bramek i kilka punktów więcej do ligowej tabeli.
Najwięcej bramek dla Chrobrego w rundzie jesiennej zdobył Damian Piotrowski, autor sześciu trafień. Popularny „Świrek” dołożył do tego jeszcze pięć asyst, co sprawiło, że razem z Łukaszem Szczepaniakiem (5+6) są liderami wewnętrznej klasyfikacji kanadyjskiej. Poza wspomnianą dwójką bramki dla Chrobrego zdobywali: 5 – Michał Ilków-Gołąb, 3 – Michał Michalec, 2 – Karol Danielak, Damian Sędziak, 1 – Mateusz Hałambiec.
Na koniec słów kilka o transferach. Na dzień dzisiejszy wiadomo, że w rundzie wiosennej nie zobaczymy już w Głogowie braci Szałków, Damiana Ałdasia, Rafała Figiela oraz Krzysztofa Ulatowskiego. Najbardziej odczuwalny w przyszłej rundzie wydaje się być brak tego ostatniego. 34-letni defensywny pomocnik rozegrał w obecnym sezonie 21 spotkań, a podczas całego pobytu w Głogowie 82 mecze w pomarańczowo-czarnych barwach. Odejście Ulatowskiego sprawia, że Chrobremu ubędzie również doświadczenia. Krzysiek był zdecydowanym liderem głogowskiej klasyfikacji występów w polskiej ekstraklasie. Warto też dodać, że poza 49 występami Ulatowskiego, ubyło także 5 gier drugiego pod tym względem Mateusza Szałka, natomiast o mającego dwa mecze ekstraklasie Piotrowskiego mocno zabiega Zagłębie Lubin. Dla porównania, w kadrze znajdującej się na miejscu barażowym Bytovii Bytów „występuje” 813 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak pokazuje ten przykład, liczba gier w ekstraklasie nie zawsze ma przełożenie na miejsce w ligowej tabeli i miejmy nadzieję, że podobnie będzie na finiszu rozgrywek, a nasz Chrobry wyprzedzi przynajmniej czterech rywali, co da utrzymanie w pierwszej lidze!