We wtorek Janusz Kubot prawdopodobnie po raz ostatni pojawił się w Chrobrym. Wszedł do szatni i pożegnał się z grupą piłkarzy i swoimi współpracownikami. Znalazł też chwilę, by rozmową zakończyć swoją trwającą blisko półtora roku przygodę w MZKS-ie.
– Już nie mam zamiaru poruszać bardziej kontrowersyjnych kwestii. Nie pora na to. Tym bardziej, że, mimo wszystko, do pobytu w Chrobrym zawsze będę wracał z sentymentem. Nie odcinam się całkowicie od tego klubu, bo pozostanie mi w sercu. Będę śledził jego dalsze losy – powiedział były już szkoleniowiec głogowskiej ekipy.
– Nie miałem jeszcze okazji, więc to robię. Dziękuję wszystkim swoim współpracownikom – zaczął rozmowę Janusz Kubot. – Pracownikom klubu, a także osobom odpowiedzialnym za stan boisk na terenie obiektów, panu Machajowi i panu Piotrowskiemu, który odwala niesamowitą robotę. Chylę czoła przed kibicami. To, jak za nami jeździli, jak nam kibicowali, to była wielka sprawa. Za każdym razem robiło to na mnie wielkie wrażenie. Choćby sytuacja w Żarach, gdy po porażce, na stojąco, oklaskami żegnali cały zespół, doceniając włożony w mecz wkład. Nigdy nie słyszałem z ich strony złego słowa. A oprawa, otoczka stworzona w ubiegłym sezonie, gdy szliśmy po awans, to coś pięknego. Kibice bardzo mi pomagali. Do niedawna to przecież oni pilnowali piłkarzy, żeby ci nie pozwolili sobie na za dużo. Serdecznie dziękuję, panowie. Jeśli jeszcze kiedykolwiek przyjdzie mi pojawić się w Głogowie, to wrócę tu z wielkim sentymentem. Zrobiliśmy wiele. Nie jest prawdą, że graliśmy źle. Takie oceny wygłaszano tylko po to, aby uderzyć we mnie. Zarzucano mi, że w drużynie nie ma atmosfery. Absolutnie. Dzisiaj żegnamy się z chłopakami, patrząc sobie prosto w twarz. Ci zawodnicy od kilku tygodni grali pod wielką presją, za każdym razem o głowę trenera. Wytrzymywali, w ostatnim meczu udowadniając, jak bardzo im na tym wszystkim zależy. Nie chcę już ciągnąć tematów czysto sportowych, bo uważam, że – odkąd przyszedłem do Chrobrego – zrobiliśmy milowy krok. M I L O W Y. Popatrzmy na grupy młodzieżowe. Zatrudnienie Radka Kałużnego i obsadzenie na czele młodzieży Jarosława Wielgusa, przy czym z działaczami stoczyliśmy prawdziwą wojnę, dało efekty w postaci klasy sportowej, która ma fajnych chłopaków z całego kraju. Oni w niecały miesiąc załatwili 50 tysięcy złotych na samą tylko klasę. Dodatkowo Radek poubierał uczących się piłkarzy. Poziom tej klasy jest więc europejski. Na temat starszych roczników nie chcę się wypowiadać, bo nigdy nie uderzałem i nie będę uderzać w klub. Nie było moim celem wypowiadanie się w sobotę w takim tonie, ale musiałem zająć swoje stanowisko w stosunku do pana Piechockiego.
Co przed Januszem Kubotem? Jak sam mówi, chyba najwyższa pora, by chwilę odpocząć, i fizycznie, i psychicznie.
– W ostatnich meczach siedzieliśmy przecież na minie, a każdy mecz nazywano w prasie pojedynkiem o głowę trenera. Czas więc na odpoczynek, bo ciężko pracować w takiej atmosferze. Chylę czoła przed zawodnikami, że udźwignęli presję. Świetnie mi się z nimi współpracowało i dzisiaj rozstajemy się bardzo serdecznie. Wierzę, że Chrobry skończy sezon na pierwszym miejscu. Wcześniej mieliśmy trudną sytuację. Po 11 kolejce aż siedem spotkań rozegrano przecież na wyjeździe i tylko cztery u siebie. Sprawiedliwą oceną jest powiedzenie, że przy trenerze Kubocie drużyna walczyła o najwyższe cele i była bardzo blisko dopięcia swego. Chciałbym, aby właśnie tak postrzegano moje nazwisko – kończy J. Kubot.