Szkoleniowiec Pogoni Świebodzin Rafał Wojewódka miał trochę pretensji o sytuację z 6. minuty, kiedy to padł pierwszy gol dla Chrobrego.
– Z naszej perspektywy nasz bramkarz został chwycony za rękę, przez co nie był w stanie dojść do piłki – mówił na pomeczowej konferencji prasowej nie szukając jednak w tym usprawiedliwienia dla swoich podopiecznych. – Chrobry pokazał naprawdę dobrą piłkę. Z kolei my popełniliśmy zbyt dużo błędów indywidualnych, szczególnie w kryciu – dodał.
Natomiast trener MZKS-u Janusz Kubot zwrócił uwagę na problemy kadrowe zespołu i to, że w ich obliczu reszta ekipa poradziła sobie, odnosząc przekonujące zwycięstwo.
– Wszyscy zasłużyli na słowa pochwały. Myślę, że idziemy w dobrą stronę. Teraz pozostaje tylko stonować tę radość i w spokoju, w komfortowej sytuacji przygotowywać się do kolejnego spotkania – powiedział szkoleniowiec Chrobrego.
Janusz Kubot, trener Chrobrego: Cieszymy się z tego zwycięstwa tym bardziej, że w tabeli wreszcie coś się ruszyło, bo od czterech kolejek ta jakoś nie chciała mocniej drgnąć. W meczu z Pogonią nie mogliśmy liczyć na występ wielu podstawowych zawodników, radość sprawia jednak to, że zagrało trzech juniorów, z czego dwóch miało debiut. Myślę, że idziemy w dobrą stronę. Teraz pozostaje tylko stonować tę radość i w spokoju, w komfortowej sytuacji przygotowywać się do kolejnego spotkania. Swoje pięć minut miał Piotr Błauciak. Jest bardzo ważną postacią. To nasz najbardziej doświadczony piłkarz, świetnie grą głową, a że potrafi uderzyć, udowadniał już we wcześniejszych meczach. Jak dotąd zdobył najwięcej bramek. W sobotę dwie po stałych fragmentach nad którymi cały czas pracujemy, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo są one ważne. Uwagę należy także zwrócić na Mateusza Herbusia, który po raz pierwszy zagrał na pozycji środkowego obrońcy i wypadł świetnie. Troszkę szkoda bramki, którą straciliśmy, ale to był świetny, kapitalny strzał, stadiony świata, aż miło ogląda się takie rzeczy. Nie możemy mieć o to do nikogo pretensji. Ja sam myślałem, że piłka już dawno jest za bramką, a tu okazało się, iż leży w jej środku. Gole padały głównie po stałych fragmentach i kontrach, ale tak to spotkanie się ułożyło. Pole gry odpuściliśmy pozornie. Dla nas to o wiele łatwiej, z kolei dla przeciwnika o wiele gorzej, bo wówczas trzeba atakować sporą ilością zawodników. Tak naprawdę Pogoń wysoko postawiła poprzeczkę, a sam mecz był ciekawym dla kibica widowiskiem.
Rafał Wojewódka, trener Pogoni: Chrobry pokazał naprawdę dobrą piłkę. Z kolei my popełniliśmy zbyt dużo błędów indywidualnych, szczególnie w kryciu. Trzy bramki straciliśmy przecież po stałych fragmentach. To niedopuszczalne i musimy konsekwentnie eliminować te błędy. Po kontaktowej bramce zaczęliśmy grać lepiej, stwarzaliśmy sytuacje, oddaliśmy kilka strzałów na bramkę, ale wtedy Adam Sankiewicz, nasz doświadczony zawodnik i kapitan zespołu, popełnił fatalny błąd, z czego wzięła się czwarta dla Chrobrego bramka. To nam podcięło skrzydła. Nie chciałbym komentować pierwszego gola dla Chrobrego, który ustawił mecz, ale z naszej perspektywy nasz bramkarz został chwycony za rękę, przez co nie był w stanie dojść do piłki. Z drugiej jednak strony sędzia nie może widzieć wszystkiego.
Konrad Węglarz, piłkarz Chrobrego: Zagraliśmy bardzo dobrze pod względem taktycznym, bo w pierwszej połowie goście praktycznie w ogóle nam nie zagrozili. W drugiej odkryli się, co potrafiliśmy wykorzystać. Wynik bardzo cieszy, nadrabiamy zaległości i gonimy czołówkę. Nie jest ważne kto strzela. Najważniejsze, że wygrywamy. A każdy przecież walczy o każdy centymetr boiska. Cieszy też fakt, że jak napastnicy nie strzelają, to uzupełniają nas obrońcy. Tak powinno być w zespole. Czasami z przodu jesteśmy bardziej kryci, czasami gramy z urazami, więc musi cieszyć to, że obrońcy włączają się do stałych fragmentów gry, zdobywając ważne bramki. To wszystko się zazębia.
Marcin Adamczewski, piłkarz Pogoni: Piękna bramka cieszy, ale z drugiej strony przegraliśmy i bardziej trzeba myśleć o kolejnym meczu, w którym musimy się podnieść i zdobyć trzy punkty. Od momentu zdobycia kontaktowego gola nasza gra wyglądała lepiej. Mieliśmy dobrą akcję z lewej strony, z której wzięła się wrzutka na piąty metr, jednak nikt jej nie zamknął i poszła kontra Chrobrego, która z kolei zakończyła się bramką na 4:1, a wtedy już wszystko było jasne.