Chrobry Głogów – Dozamet Nowa Sól 2-4…
Miał być rewanż za jesień, podtrzymana passa zwycięskich meczów naszej jedenastki, ogólnie – miało być efektowne zwycięstwo nad nowosolską drużyną. Niestety, jak to często u nas bywa, wszystko na opak – i pogoda, która odstraszyła mnóstwo kibiców i gra naszych piłkarzy, która dopełniła zadania odstraszając tych, którzy zdobyli się na przyjście pod stadion (nie więcej niż 70 osób).
Początek meczu to istny koszmar, bo rzadko kiedy w ciągu pierwszych 20 minut traci się aż 3 bramki (Smółka, Smółka, Smółka… oj chłopino…). Co prawda kontaktowe trafienie Rośmiarka w pierwszej odsłonie oraz przewaga z początkiem drugiej dawały jeszcze jakieś szanse na korzystny rezultat, lecz na nadziei poprzestać musieliśmy. W całości pogrążyło nas czwarte już trafienie do głogowskiej bramki Dozametu. Ostatni gol tego żałosnego spotkania (ponownie Rośmiarek, karny) nie nadawał się nawet na otarcie łez…
Wstyd, wstyd i jeszcze raz WSTYD !!! Wydawało się, że strzelecki festiwal i popisowa gra potrwają już do końca sezonu. Widocznie nasze grajki obrosły trochę w piórka i z zadartym czubkiem nosa myśleli „co to nie my…”. To jest III liga, a nie okręgówka, tutaj samemu sezonu się nie zakańcza! Jeśli w dalszym ciągu nie zrozumieli kilku podstawowych spraw, nie zrobią tego nigdy i miejmy nadzieję, że pewne osoby wezmą to pod uwagę przy ustalaniu kontraktów. Ewentualnych podtekstów tego spotkania rozstrząsać nie będziemy.
Piłkarze dziwią się, mając przy tym pretensje i czując się zastraszanym, słysząc lawinę niepochlebnych słów w ich kierunku. My w takim razie dziwimy się im zdziwieniu.
W środę czeka nas wyjazdowy pojedynek do Słubic – 3 punkty? W naszych szeregach nie można być pewnym zwycięstwa nawet nad jedną z drużyn zamykających tabelę. Dodatkowo, drużyna ta potrafi wywieźć cenny punkt z Radzinkowa.