Co prawda piłkarze Chrobrego Głogów po niezłym w swoim wykonaniu meczu pokonali Motobi Kąty Wrocławskie 1:0, to drużyna wciąż ma nad czym pracować, co zgodnie przyznają jej przedstawiciele.
– Momentami brakuje nam spokoju. Cały czas, za wszelką cenę chcemy pędzić do przodu, grać prostopadłe piłki i z każdej akcji zdobywać bramkę. Tak się nie da – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Krzysztof Kotlarski, obrońca MZKS-u.
Janusz Kubot, trener Chrobrego: Mecz zapowiadał się na ciężką dla nas przeprawę. Jeszcze mieliśmy w pamięci, że w ubiegłym sezonie toczyliśmy z Motobi trudne pojedynki. Ulewa bardzo pokrzyżowała plany, bo praktycznie z całej naszej lewej strony nie było warunków do gry. Obie drużyny wiele traciły na precyzji. Myślę jednak, że mimo spotkanie mogło się podobać kibicom, bo do samego końca towarzyszyły mu spore emocje. My mamy powody do zadowolenia. Nie tyle że wygraliśmy, ale nieźle to wszystko wyglądało i gratuluję chłopakom.
Mirosław Drączkowski, trener Motobi: Uważam, że mimo wszystko zagraliśmy dobry mecz i za to chciałbym swoim zawodnikom podziękować. Podjęli walkę z mocną drużyną. Na pewno brakuje nam argumentów w grze ofensywnej. Mamy trochę odmłodzony zespół, więc to nie jest tama sama drużyna, która wygrywała tu w poprzednim sezonie. Myślę, że przegraliśmy, bo popełniliśmy o ten jeden błąd więcej. Niemniej jednak z przebiegu gry Chrobry zasłużył na wygraną. Z całą pewnością Chrobrego stać na awans i życzę, abyście w kolejnym sezonie nie musieli jeździć po trzecioligowych boiskach. Myślę, że w tej lidze już nikt nie jest w stanie wam zagrozić. My z kolei musimy robić postępy. Młodzi chłopcy mają się ogrywać. Na pewno jeszcze nie jeden mecz może skończyć się naszą porażką, ale będziemy robić wszystko, aby poprawić swoje poczynania w ofensywie i udowodnić, że nieprzypadkowo graliśmy w ubiegłych rozgrywkach o czołowe lokaty. Nasze cele są inne, ale jeśli tylko ci zawodnicy będą robić postępy, to stać ich na pierwszą szóstkę.
Krzysztof Kotlarski, piłkarz Chrobrego: W pierwszej połowie nasza gra wyglądała lepiej. Więcej operowaliśmy piłką, dłużej się przy niej utrzymując. W drugiej tego zabrakło. Wówczas z naszej strony było bardziej chaotycznie. Przy wyniku 1:0 powinniśmy poszanować piłkę, wprowadzić więcej spokoju. A my cały czas, za wszelką cenę chcemy pędzić do przodu, grać prostopadłe piłki i z każdej akcji zdobywać bramkę. Tak się nie da. Zdecydowanie brakuje nam więc płynności w grze.