Za nami runda, która pod względem liczbowym była najlepszą w historii ruchu kibicowskiego w Głogowie. Zadecydowały o tym głównie wyjazdy. Według prowadzonego przez portal 12zawodnik.pl rankingu wyjazdowego drugoligowych ekip z obu grup (zachodniej i wschodniej), Chrobry był drugą za Motorem Lublin najlepiej jeżdżącą grupą na tym poziomie.
CHROBRY NA WYJEŹDZIE
Przerwa między sezonami była bardzo krótka i trwała tylko ok. pięciu tygodni. W zasadzie to nie zdążono nawet ochłonąć po awansie i grubą związaną z tym fetą. A przecież fetowano nie tylko w dniu zapewnienia sobie promocji do drugiej ligi, ale także dzień, tydzień, dwa tygodnie później i tak dalej 😉
Czasu na przygotowanie się organizacyjnie, finansowo i mentalnie do zupełnie nowej rzeczywistości było więc mało. Zabrakło go nawet na tradycyjne zintegrowanie w jakiś sposób towarzystwa. Jedyną okazją było spotkanie z nowymi piłkarzami i trenerami przy symbolicznym piwko. No właśnie, symbolicznym, jednym, sami widzicie 😉
Terminarz ułożył się pomyślnie. Mało atrakcyjny kibicowsko rywal na start – ok. Ci, którzy zobaczyli Gdynię z końcem sierpnia na rozkładzie mówili nawet o fantastycznym układzie. Już w lipcu wiedziano, że trzeba zrobić wszystko, aby wyprawa na Bałtyk był tą ostatnich lat.
Zanim jednak towarzystwo wsiadło do pociągu nad morze, na celowniku miało Jarocin i Sosnowiec.
Do pierwszej miejscowości udaliśmy się w 143 osoby. Liczba, jak na początek, nawet fajna, ale wyjazd taki, których w trzeciej lidze mieliśmy na pęczki. Nudy. Przerwano je tylko – nazwijmy to – bardziej zdecydowanym oparciem się o klatkę, przez co bramka wyjściowa – nazwijmy to – się otworzyła, a my dzięki temu trochę rozciągnęliśmy zajmowany przez siebie teren. Później działacze z Jarocina próbowali rozkręcić z tego aferę w związku, ale przecież nie nasza wina, że ktoś się za mocno oparł o płot.
Do Sosnowca, po raz pierwszy w okolice Śląska od kilku lat, udaliśmy się w 93-osobowej grupie. Biorąc pod uwagę rangę rywala, nazwę Zagłębie, tylko 93, ale kilka tygodni wcześniej fanatyczna część bywalców Stadionu Ludowego postanowiła bojkotować drugoligowca, dodatkowo zakładając swój własny klub. Nie był to więc taki mecz, jakim być powinien. My, solidaryzując się z fanatykami Zagłębia, parokrotnie oznajmiliśmy, że ten prawdziwy klub jest w innym miejscu. Nieliczni gospodarze zareagowali gwizdami. Z naszej strony dobra zabawa, tym bardziej, że drużyna odniosła pierwsze w drugiej lidze zwycięstwo. I choć po drugiej stronie zabrakło tego, co było niegdyś w ekstraklasie, po obiekcie było widać, że swoje tam przeżyli. Klimat. Bez wątpienia.
Wreszcie. Gdynia. Bałtyk oficjalnie kibiców gości nie przyjmował. Ogarnęliśmy się więc nieoficjalnie, we własnym gronie, tematy z wejściem na stadion obgadując z fanami Bałtyku. Chętnych nie brakowało. Z Głogowa wyruszyło 68 osób (do których później dołączył Stilon Gorzów – 22). W taki sposób, że policja, nawet gdyby chciała, za bardzo połapać się nie mogła. Do pociągu w stronę Gdyni wsiedliśmy więc bez zbędnego balastu, bez niego całą drogę podróżując. Pełna swoboda, hulaj duszo, piekła nie ma, więc grupa korzystając z wyjątkowo gorącej końcówki wakacji wylądowała nie w Gdyni, tylko w Sopocie. I nie na stadionie, tylko na plaży. Tam, wiadomo, było co robić. Kawalerzy chętniej niż na chłodny browar spoglądali na plażowiczki. Tym sposobem byli tacy, którzy wysilać specjalnie się nie musieli.
– Część. Odprowadzicie nas kawałek – zagaiły do trochę tym zaskoczonej mniejszej grupki dwie panienki. Jedna z wielu sytuacji niech zobrazuje atmosferę.
Jak już wszyscy się wyszaleli, dopiero wtedy pojechano do Gdyni. I dopiero tam przypałętała się większa ilość policji. Z hitem – autem kryminalnej z Głogowa, które przykleiło się dopiero nieopodal stadionu. Wyciągnięte palce z jednej strony, i to samo z drugiej. Takie było przywitanie.
Atmosfera towarzysząca temu wyjazdowi, długa, bo 26-godzinna podróż (od piątej rano do siódmej rano), dzięki czemu tą wyprawę wreszcie można było poczuć… To był z pewnością dla wielu wyjazd ostatnich lat.
Emocje po Gdyni ostudził Turek. To taki drugi Jarocin z początku sezonu. Nawet rejony geograficzno podobne. Nie ma co pisać. Zresztą, niech świadczy o tym taka sobie liczba – 88. No i to, czym się zajmowano podczas dotarcia na miejsce. Choćby grą w zdobyczną piłkę kilku na kilku.
Kolejne poruszenie wywołał za to Toruń. To był tak naprawdę pierwszy wyjazdowy mecz w tym sezonie z mocnym kibicowskim akcentem po obu stronach. Nas 161, w tym 51 Stilon Gorzów, miejscowych kilkuset, więc wreszcie ciekawie na trybunach. Przyznał to nawet jeden z przedstawicieli drużyny, który teoretycznie bardziej powinien zająć się boiskiem.
– No, w końcu kibicowsko wydarzenie – mówił.
I znowu nastąpił senniejszy okres. Przed nami były bowiem dwa wyjazdowe zakazy: do Kalisza na Calisię i Jaworzna na GKS Tychy. Drugi odpuszczono automatycznie, do Kalisza zdecydowano się jednak pojechać, bo pomóc zdecydowali się miejscowi fani KKS-u, z którymi swego czasu łączyła nas zgoda.
Do Kalisza pojechaliśmy autami w 52 osoby mniej oczywistą drogą. O ile do miasta i przez nie przebrnęliśmy spokojnie, o tyle dążenia do złamania zakazu zostały przerwane dosłownie metry przed kasami, gdzie czekał oddział policyjny. Pojedyncze osoby próbowały przejść obok na pewniaka, ale od razu były zauważane. Co prawda kilku z nas mniej standardowymi ścieżkami dotarło do miejsca, z którego stadion miało na wyciągnięcie ręki, lecz też przykuło uwagę mundurowych. Z czasem okupująca ławki w przystadionowym parku grupa została otoczona przez policję. Skończyło się więc na kilku okrzykach. Trzeba było wracać jeszcze w trakcie meczu, bo mandaty i zatrzymania wisiały w powietrzu. Choć też nie tak prędko. Przykładowo, część wycieczki załapała się jeszcze na wizytę Tuska w Kaliszu. No i trochę powrzeszczała 😉
Pierwszą rundę kończyła eskapada do Bytowa. Dzień trzeba było zacząć po piątej rano. Zdecydowało się na to 40 osób. Organizacji wyjazdu towarzyszyło jednak trochę zamieszania, przez co nawet listę wyjazdową dostarczano gospodarzom nieprzepisowo w dniu spotkania. Całą drogę podróżowaliśmy z policją, ale ta raczej nie ingerowała w podróż. Robiono więc nawet 40-minutowe postoje. Dla przykładu, wracając z Turku/Turka, na to już nie pozwalano, więc grupa musiała pokombinować. Przejeżdżając przez jakieś miasteczko, nagle zahamowano przy sklepie, a towarzystwo w kilka sekund znalazło się w środku. Reakcja mundurowych, choć była, to jednak spóźniona. Wracając do Bytowa, dopingujemy często, ale słabo. Przede wszystkim cieszymy się jednak z kolejnego zwycięstwa piłkarzy, co w dużym stopniu wpłynęło na to, że wyjazd należał do wesołych.
Jako że z wiosny przełożono trzy spotkania, rundę kończyliśmy później. Jeszcze w tym roku musieliśmy ogarnąć się na Legnicę i Chojnice.
Wyjazdowi na derby w zasadzie można by poświęcić zupełnie inny artykuł. Głównie ze względu na liczby po obu stronach, które dla obu były rekordowe. Nasze 780 plus ok. 1300 Miedzi w młynie, a na samym stadionie ogólnie ponad 4 tysiące widzów odbiło się szerszym echem w kraju. Dla nas był to przede wszystkim test możliwości. Liczbowych, bo jechać mógł każdy i chyba do każdego dotarła przybierająca różne formy reklama (w tym film, w sprawie którego postępowanie wszczęła policja z Głogowa) i organizacyjnych. Wyszło bardzo dobrze, bo na informację o liczbie zapisanych reagowano zazwyczaj krótkim „o kurwa”, a tematy poukładano w ten sposób, że pięć autokarów i ponad 30 aut do Legnicy dojechało na godzinę przed meczem. To pozwoliło obejrzeć spotkanie w całości. Wszystkim uczestnikom rozdano pomarańczowe peleryny. Dodatkowo, właśnie w Legnicy zaprezentowano jedyną w tej rundzie wyjazdową oprawę, do której zabrakło jednak transparentu z hasłem przewodnim. Grupa w swoim stylu kończyła całość na kilka godzin przed meczem, więc w końcu musiał nadejść taki dzień, że się nie zdąży 😉
Wyjazdową jesień zakończyły Chojnice. Mecz z Chojniczanką był ważny sportowo, bo spotkali się lider z czwartym zespołem, ale też kibicowsko. W końcu Chojnicznka w Głogowie była reprezentowana przez 79 fanów. Nas zebrało się 105 (w tym 5 Stilon). Kilka, kilkanaście miesięcy wcześniej taką liczbę wzięto by w ciemno, jednak po dobrej rundzie pojawiły się głosy niezadowolenia. Mały niedosyt zrekompensowali zawodnicy, którzy wygrali i wskoczyli na drugie miejsce. A jako, że był to ostatni mecz w roku, w drodze na który i z którego znów towarzyszyło policyjne auto z Głogowa, postanowiono w jakiś sposób pokazać, że to już nudne. Wracając, z autokarów wybiegli niezidentyfikowani sprawcy i zaczęli kołysać pojazd z dwójką pasażerów w środku. Po ok. 30 sekundach zabawy, w kolejne pół sprawcy zbiegli. To taki wesoły koniec wesołej, ale przede wszystkim na pewno będącej długo przez nas wspominanej rundy.
My na wyjeździe:
Legnica – 780
Toruń – 161
Jarocin – 143
Chojnice – 105
Sosnowiec – 93
Gdynia – 90 (zakaz)
Turek – 88
Kalisz – 52 (zakaz)
Bytów – 40
Jaworzno (GKS Tychy) – 0 (zakaz)
——————-
Odra Bytom Odrzański – Stilon Gorzów: 100
Dąb Przybyszów – Stilon Gorzów (w Sławie): 48
Vitrosilicon Iłowa – Stilon Gorzów: 35
Wsparcie Stilonu Gorzów:
Legnica – 77
Toruń – 51
Gdynia – 22
Chojnice – 5
W Sopocie przy okazji wyjazdu do Gdyni, który okazał się być najbardziej klimatycznym spośród wszystkich
W Legnicy ustanowiono rekord wyjazdowy – 780 osób
Prowadzony przez portal 12zawodnik.pl ranking wyjazdowy drugoligowych ekip po jesieni – Chrobry za Motorem Lublin
Zobacz też: jak jeździli inni.
CHROBRY U SIEBIE
Przy okazji meczów na stadionie w Głogowie działo się mniej, choć na łącznie trzynaście (w tym Puchar Polski), tylko w dwóch nie wzięli udziału kibice gości (Nielba Wągrowiec i Ruch Zdzieszowice).
Najbardziej pokaźnym widowiskiem było to z Górnikiem Wałbrzych. Ponad 2000 na trybunach, w tym 550 w młynie i 400 wałbrzyszan – to wszystko stworzyło fajny klimat. Sami piłkarze później przyznali, że to było pierwsze spotkanie, w którym za sprawą wrzawy z obu stron ciężko przychodziło im wzajemne porozumiewanie się.
Pokaźniejszy mógł być pojedynek 1/16 finału Pucharu Polski z Lechem Poznań. Mógł, gdyby nie zakaz nałożony na fanów z Poznania. Ci i tak w 62-osobowej grupie dostali się przy naszej pomocy na trybuny, ale to już nie było to, co być mogło. Na stadionie komplet, wszystkie bilety rozprowadzone w przedsprzedaży, transmisja w telewizji. To zawsze jakieś nowe doświadczenie. Trzeba było sprostać przede wszystkim masie osób, które nagle przypomniały sobie o Chrobrym (oklaski po wejściu na boisko Rudnieva…). Do większych zgrzytów nie doszło, ale część została mocniej pouczona o tym, co robi się w sektorze Y. Dopingowało ok. 500 osób. Po raz pierwszy skorzystaliśmy z nagłośnienia, dzięki któremu doping był jednym z lepszych podczas meczów u siebie. Większym echem odbiło się jednak wywieszenie transparentu o treści „choć nastały ciężkie czasy, my nie odejdziemy stąd, nie wyrzuci nas policja ani pojebany rząd”, którego po kilkunastu sekundach ochrona na czyjeś polecenie zdjęła. W dodatku sprawą zajmuje się policja.
Wielkim niewypałem okazały się derby z Miedzią Legnica. Gości zjechało 325, ale weszła tylko część. Problemy spotkały tych, którzy nie byli zapisani na liście, w związku z czym wszyscy solidarnie pozostali poza sektorem. My (550) w ramach sprzeciwu wobec działań organizatorów także na jakiś czas opuściliśmy swoją część trybun. Klimat derbowej rywalizacji przygasł więc jeszcze na samym początku. I co z tego, że obie strony zdecydowały się w drugiej połowie na prowadzenie dopingu?
Zresztą, organizacja wejść na sektor gości w Głogowie stała się hitem. Do środka nie wszedł też ROW Rybnik (74), podobnie jak Miedź dopingując spoza trybuny. I ten mecz był więc całkowicie nijaki.
Inne również upłynęły bez jakiejś większej historii. Może poza tym z Czarnymi Żagań. Czarni przyjechali do Głogowa w 56 osób. Jako nasz fan-club przygotowali oprawę poświęconą Chrobremu (hasło „murem za Chrobrym”), do której odpalili pirotechnikę. Dym z niej spowodował przerwanie na jakiś czas meczu, a wtedy głogowska policja dostała piany na ustach. W efekcie kilku fanów Czarnych wyłapano. Jednych po meczu, innych z miejsc, w których przebywali już u siebie w Żaganiu.
Plusem ogółu spotkań przy Wita Stwosza nie była świetna atmosfera, ale na pewno to, że bez względu na okoliczności dopingowano zespół. Od początku do końca. Padał deszcz czy świeciło słońce, było nas 70 czy 550, a na samym stadionie 500 widzów czy 2900, czy byli goście czy nie, ale doping niósł się zawsze. Taka stała liczba dopingujących to ok. 100 osób. Tylko mocno atrakcyjniejsi rywale (Lech, Miedź, Górnik) przyciągały pięciokrotnie większą liczbę fanów. Jest więc nad czym pracować.
Sporo pozytywnych opinii zebrały oprawy. Na ultraskę u siebie nastawiliśmy się mocno, część pomysłów rzucając już na długo przed sezonem. Przygotowaliśmy trzy główne pokazy na trzy pojedynki: z Miedzią, z Lechem i Górnikiem. Za każdym razem starano się obrać inną koncepcję. I tym sposobem najpierw były pasy materiału, które, w zależności od trzymanej strony, ukazywały dwie różne sceny. Później prosta, ale najdłuższa w naszej historii sektorówka, a na samym końcu mniejsze płótna z tłem w postaci sreberek. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale że oprawy zyskały uznanie w Polsce, możemy powiedzieć „daliśmy radę”. Poświęcono na nie dobrych kilka tysięcy złotych, jednak przede wszystkim mnóstwo czasu. Bo sama prezentacja w trakcie meczu to tylko efekt końcowy, który trwa najkrócej. Kryją się za nią choćby pozarywane całe popołudnia i wieczory, a nawet… ranki (byli i tacy, którzy zrywali się z łóżek już po piątek rano, by wyrobić się na czas). Ale o to w tej całej zabawie chodzi.
My u siebie:
Chrobry – Miedź Legnica: 550
Chrobry – Górnik Wałbrzych: 550
Chrobry – Lech Poznań: 500
Chrobry – Chojniczanka Chojnice: 180
Chrobry – Raków Częstochowa: 160
Chrobry – Miedź Legnica (PP): 160
Chrobry – Nielba Wągrowiec: 150
Chrobry – Czarni Żagań: 130
Chrobry – Jarota Jarocin: 120
Chrobry – ROW Rybnik: 100
Chrobry – MKS Kluczbork: 100
Chrobry – Czarni Żagań (PP): 100
Chrobry – Ruch Zdzieszowice: 70
Wsparcie Stilonu:
Chrobry – Górnik Wałbrzych: 45
Chrobry – Miedź Legnica: 28
Chrobry – Lech Poznań: 4
Rywale w Głogowie:
Górnik Wałbrzych – 400
Miedź Legnica – 325
Raków Częstochowa – 98
Chojniczanka Chojnice – 79
ROW Rybnik – 74
Miedź Legnica – 65 (PP)
Lech Poznań – 62 (zakaz)
Czarni Żagań – 56
MKS Kluczbork – 20
Jarota Jarocin – 18
Czarni Żagań – 17 (PP)
Ruch Zdzieszowice – 0
Nielba Wągrowiec – 0
Jedna z trzech głównych, domowych opraw jesieni
Wspólny przemarsz ulicami Głogowa na mecz z Górnikiem Wałbrzych, który, pod względem atmosfery, jest najchętniej przywoływany po rundzie
Doping podczas meczu z Lechem na tle innych spotkań w Głogowie jest „wzorem”