Dobiegł końca rozdział pt. „Cackowski” w Chrobrym Głogów. Obradujący w piątek Zarząd postanowił rozwiązać za porozumieniem stron wygasający w czerwcu kontrakt z zawodnikiem. Trudno wyrażać zdziwienie tą decyzją. Cackowski naraził nasz klub na poważne konsekwencje, a już samo doprowadzenie do takiej sytuacji na pewno nie było podyktowane walką o dobro drużyny i jej pozostanie w III-ligowych szeregach.
Nie można zasłaniać się brakiem znajomości przepisów w jakiejkolwiek dziedzinie życia, a tym bardziej nie może tłumaczyć się w taki sposób tak doświadczony piłkarz. Sam fakt, że tylko jedna strona wiedziała o całym zajściu wzbudza ogromne podejrzenia. Gdyby rzeczywiście był przekonany do swojej racji i tego, że postepuje zgodnie z regulaminami, od samego początku nie byłoby nawet najdrobniejszych tajemnic. Nauczka dla tych, którzy próbują złapać dwie sroki za ogon. Miejmy nadzieję, że stanowcze rozstanie się z jego osobą pozwoli spojrzeć zajmującym się sprawie Związkom piłkarskim przychylniejszym okiem.
Nie mamy odwagi, by całkowicie przekreślić osobę Cackowskiego i tego, co zrobił dla naszego klubu. Zrobił dużo, naprawdę dużo. Wieloletnim reprezentowaniem barw Chrobrego na arenach III- i II-ligowych zaskarbił sobie sympatię rzeszy głogowian. Wśród kibiców wzbudzał zaufanie i szacunek, dła części młodych piłkarzy był idealnym przykładem i wzorem do naśladowania. Jego relacje z fanami Chrobrego nigdy nie pozostawiały czegoś do życzenia. Ze strony sektora najzagorzalszych kibiców niejednokrotnie dało się słyszeć gromkie „Henryk Cackowski”, on sam marsz do szatni po końcowym gwizdku zawsze rozpoczynał od podejścia do trybun. Podziękował, zagadał, przeprosił za porażkę… W wywiadach często przywoływał tych, dla których grał. Oto jeden z nich:
„Wielki sentyment do Głogowa oraz Chrobrego był i zostanie. Zawsze grałem dla kibiców, którzy byli z nami w dobrych i złych chwilach. W ogóle muszę powiedzieć, że kibice w Głogowie są najlepsi w Polsce. Przychodzą na każdy mecz, poświęcają czas, często kosztem rodziny. Śnieg czy deszcz – zawsze są z nami. Przez te wszystkie lata byli dla mnie życzliwi i tym samym starałem się im odwzajemnić. Myślę, że do tej pory tak było.”
Nie wstydził się „wybuchowego” okazywania radości po sukcesach, nawet tych drobniejszych. Podczas jednego ze spotkań w Legnicy, po zdobyciu bramki w końcowych elementach gry ruszył w stronę kibiców „pomarańczowo-czarnych”. Rzucił się na ogrodzenie okalające sektor, unosząc pięść w geście zwycięstwa… Taki był. No właśnie, był… Jak zapamiętają go głogowscy fani? Indywidualna sprawa każdego z osobna. My dziękujemy za te wszystkie miłe momenty związane z jego osobą, bo podziekować po prostu trzeba. Mogłeś odejść jako żywa legenda MZKS-u. Odchodzisz, ale Twoja kariera pozostaje w cieniu tego wydarzenia. Niestety…
Jeszcze jedna kwestia. Dopuścił się tego gracz, kapitan zespołu, który dla swoich młodszych kolegów z drużyny powinien być wzorem, a wśród których ma wzbudzać respekt. To zdaje się idealnie odwzorowywać kryzys, jaki dotknął klub i samą ekipę.
Henryk Cackowski w Chrobrym:
1990/1991 (III liga, wiosna)
1991/1992 (II liga)
1992/1993 (III liga)
1993/1994 (II liga)
1994/1995 (II liga, jesień)
1996/1997 (II liga)
1997/1998 (III liga)
1998/1999 (III liga, jesień)
2004/2005 (III liga)
2005/2006 (III liga)
2006/2007 (III liga, jesień)
[image=http://www.chrobry.glogow.pl/gfx/cacek2.jpg]