Na oficjalnej stronie klubu pojawiła się rozmowa z trenerem Grzegorzem Nicińskim, który podsumowuje pierwszą część sezonu, wspomina o transferach, a także zdradza swoje plany na najbliższy czas. Opiekun pomarańczowo-czarnych odbędzie staż w niemieckim Hanowerze i będzie to dla niego kolejna przygoda z futbolem naszych zachodnich sąsiadów, gdyż wcześniej nabierał doświadczenia w Berlinie.
Na początku pracy w Chrobrym mówił pan, że daje sobie kilka miesięcy, żeby zobaczyć co i jak. I jak po tym czasie?
Wiedziałem, że czeka mnie trudne zadanie. Chciałem być oceniany poprzez wyniki, z których teraz jesteśmy w miarę zadowoleni. Sytuacja wyjściowa jest w miarę poprawna. Mamy trzydzieści punktów i najpierw trzeba spojrzeć na to, co dzieje się na dole. A nad tym dołem jest jedenaście punktów przewagi. Do tego cztery starty do miejsca premiowanego awansem. Ktoś może powiedzieć, że to wszystko mało, że powinno czy mogło być więcej, ale ja uważam, że mamy tyle, na ile zasłużyliśmy. Ani więcej, ani mniej. Nie ma co gdybać, że w jakimś meczu mogło być lepiej. Wszystko przecież się wyrównuje, bo w rundzie – owszem – były spotkania, w których mieliśmy pecha, w innych jednak szczęście dopisało. Teraz mamy czas na podsumowanie wszystkiego, ale też przyłożenie się do pracy zimą. Będzie kilka fajnych sparingów, do tego obóz w Cetniewie. Pozostaje nam zrobić wszystko, aby przygotować się możliwie najlepiej. Mamy niedostatki, więc jest nad czym pracować, tym bardziej że chcielibyśmy w tej czołówce pozostać, choć nie chcę składać żadnych konkretnych deklaracji. Samego siebie nie chciałbym oceniać. Od tego są inni. Po prostu my, jako sztab, jesteśmy w miarę zadowoleni.
A tak bardziej indywidualnie? Wcześniej pracował pan w większym klubie, na większym stadionie i w wyższej lidze.
Ostatni mecz graliśmy w Gdyni i widzieliśmy, jaki tam jest stadion, ale moja praca to Chrobry. Bardzo dobrze się tutaj czuję i po tych miesiącach cieszę się z możliwości bycia tutaj. Głogów to ładne miasto, a klub stwarza dobre warunki do pracy. Wszystko jest tutaj na bardzo dobrym poziomie. Do tego atmosfera, dużo fajnych, pozytywnych ludzi, więc osobiście dobrze mi się tutaj w takim klimacie pracuje.
Pierwsza część rundy zapowiadała niemal pewnie miejsce na podium, w drugiej jednak nastąpiła obniżka formy. Zastanawiał się pan skąd się wzięła?
Każda drużyna ma lepsze i gorsze momenty. Nie znam takiej, która grałaby na dobrym, równym poziomie, a tych meczów w ciągu jesieni mieliśmy dwadzieścia cztery. Zawsze trafiają się wahania formy, jakieś turbulencje, które trzeba przejść. Nas przybiły przełożone mecze. Pięć ze spotkań zagraliśmy obok siebie, co trzy dni. Dodatkowo w tym czasie pojawiły się problemy zdrowotne. Michał Pawlik musiał przejść operację, a Robert Mandrysz doznał wstrząsu mózgu. Wszystko nawarstwiło się akurat wtedy, gdy przyszła ta seria z grą co kilka dni. To nami zachwiało i właśnie to przełożyło się na stratę punktów. Wydaje mi się jednak, że nastąpiło to, o czym mówiłem przed chwilą. Udało nam się przez te kłopoty przejść, bo po czasie najpierw remisowaliśmy, a potem już wygrywaliśmy, ze Stomilem czy z Ruchem.
W pierwszej lidze zwycięstwo szczególnie trzeba wywalczyć i wybiegać. Poziom jest wyrównany, każdy może wygrać z każdym. Nie ma więc drużyny, która byłaby w stanie mocniej odskoczyć. Liga jest ciekawa i pewnie jeszcze ciekawiej będzie wiosną. My znamy swoje miejsce w szeregu. Spróbujemy zająć wyższe.
Do ilu zmian kadrowych – i czy w ogóle – dojdzie zimą?
Wszystko zależy od rozmów z klubem. Jeszcze w środę graliśmy, więc dopiero teraz przychodzi czas na spokojne przemyślenie sobie wszystkiego. Chrobry nie jest potentatem finansowym. Jest tu dobrze, ale w porównaniu do kilku klubów budżet jest mniejszy. Mimo to jakoś funkcjonujemy. Do korekt dochodzi jednak wszędzie, w klubach całego świata, i tak samo będzie u nas. Mam swoją wizję, lecz przerwa zimowa jest długa i zobaczymy, co się wydarzy i co możemy. Być może ktoś będzie chciał odejść. Na 11 stycznia kadrę chciałbym mieć zamkniętą.
Kibice zastanawiają się przede wszystkim nad Mateuszem Machajem.
Z Mateuszem jestem w bardzo dobrym kontakcie. Jest w wieku najlepszym dla piłkarza i pewnie będzie chciał zmienić ligę. Obowiązuje go kontrakt, ale z klauzulą i jeśli jakiś inny klub go zechce, to nikt z nas nie będzie blokował mu tej drogi. Jest wiodącym zawodnikiem, kariera piłkarska trwa bardzo krótko, więc jeśli wybierze wariant ekstraklasy to po prostu trzeba będzie życzyć mu powodzenia. Jeśli jednak zostanie to będzie z nami funkcjonował i też pewnie nie będzie żałował. Nie jesteśmy przecież anonimowi. Jesteśmy w czołówce ligi, klub jest rozpoznawalny, miał fajną przygodę w Pucharze Polski i należy na nas patrzeć jak na ambitnych ludzi.
Skoro powiedział pan, że chciałby mieć zamkniętą kadrę na początku stycznia, to nie zapowiada to sporych zmian.
Transfery łatwiej wykonywać latem. Teraz nie widzimy potrzeby na dużą ilość zmian. Chodzi o korekty. Dwie, trzy i zespół jedzie dalej. Tym bardziej, że prawie wszystkich kontrakty obowiązują.
Jak pan spędzi najbliższy okres?
Odległość pomiędzy Głogowem a Gdynią jest duża, więc naturalnie wróciłem do Gdyni. Ale nie będzie tak, że posiedzę sobie przy kominku. Będę pracował. W poniedziałek zaczynam staż w Hannoverze 96. Już wcześniej byłem w Hercie Berlin. Trzeba się rozwijać. Do tego dojdą jakieś kursokonferencje, których w tym okresie nie brakuje. Będę się dokształcał, bo nie można stać w miejscu, bo piłka nożna nie stoi i cały czas się zmienia.