Takie derby raz na wiele lat

Sportowo taki mecz na pewno szczególnie zapisze się w historii pojedynków pomiędzy Chrobrym Głogów a Miedzią Legnica. Znów to legniczanie byli częściej przy piłce, jednak pod bramką rywala więcej szczęścia mieli pomarańczowo-czarni. To nie opuściło Konrada Kaczmarka, który golem w 116 minucie dał Chrobremu awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.

Zaczęło się kuriozalnie. W 2 minucie Andrzej Bledzewski najpierw złapał piłkę, ale zaraz ta wypadła mu z rąk, turlając się wprost pod nogi Zbigniewa Grzybowskiego. Doświadczony napastnik Chrobrego z takiego prezentu nie mógł nie skorzystać. Cztery minuty później było już jednak 1:1, a błędy Chrobrego, konkretnie Krzysztofa Sucheckiego, który upadł, wykorzystał wtedy Marcin Orłowski, z ostrego kąta posyłając piłkę na dalszy słupek. Dalsze minuty to zagrożenie stwarzane przez gospodarzy. Na czystą pozycję wyszedł Adam Samiec, jednak w tym pojedynku górą był goalkeeper Miedzi. W 30 minucie podobnie wychodził Bartosz Machaj. Tuż przed opuszczającym własną bramkę Bledzewskim wypatrzył Macieja Sobonia, odgrywając mu futbolówkę. Ten z kolei tylko postawił przysłowiową kropkę nad „i”. W 35 minucie wykazał się powracający do składu Łukasz Zaremba. Z dystansu przymierzył Krystian Feciuch, przy czym kapitalną interwencją popisał się właśnie Zaremba. Czujność bramkarza Miedzi chciał natomiast sprawdzić również próbujący szczęścia strzałem zza pola karnego Mateusz Niedźwiedź, tyle ze piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.

Drugą połowę lepiej zaczęli goście, bo już w 53 minucie, po serii podań, które wywołały zamieszanie w okolicach pola karnego Chrobrego, do stanu 2:2 uderzeniem tuż przy słupku doprowadził Jakub Grzegorzewski. Legniczanie zwietrzyli szanse i jeszcze mocniej zaatakowali, przez co momentami wydawało się, że kolejna bramka wisi w powietrzu. Tymczasem bliżej jej zdobycia byli miejscowi. W 76 minucie wyprowadzili kontrę. Decydujący się na dłuższy rajd Soboń przed polem karnym podał do Kaczmarka, po czym ten trafił w poprzeczkę. Z kolei w 82 minucie niewiele zabrakło Samcowi. Znów podawał Soboń, a obrońca MZKS z ostrego kąta uderzył tuż obok słupka. Na kilka minut przed końcem dobrej, czystej okazji nie wykorzystał Zbigniew Zakrzewski, który nie przymierzył w światło bramki i na tym skończyło się 90 minut.

Pierwsza część dogrywki to idealne okazje Miedzi. W 99 minucie przypadkowo ręką w polu karnym zagrał Kamil Sylwestrzak, jednak „jedenastki” nie wykorzystał Marcin Nowacki. Zaremba wyczuł intencje rywala, ale piłka i tak minęła słupek z zewnętrznej strony. Chwilę później oko w oko z głogowskim bramkarzem stanął Orłowski i znów skuteczną blokadą popisał się Zaremba. W odpowiedzi może metra zabrakło strzelającemu zza pola karnego Michałowi Michalcowi.

W ostatniej odsłonie w miarę spokojnie było do 116 minuty. Powoli inicjatywę zaczęli przejmować pomarańczowo-czarni, co udokumentowali Mateusz Hałambiec z Kaczmarkiem. Pierwszy pokręcił na lewej stronie rywalami i wrzucił gałę wprost na głowę nacierającego na bliższy słupek Kaczmarka. Skrzydłowy Chrobrego nie dał szans Bledzewskiemu i momentalnie popędził w stronę… sektora kibiców Miedzi, oznajmiając im, że to już koniec pucharów. Za zbyt entuzjastyczne okazywanie radości został napomniany żółtym kartonikiem. Domyślamy się, że nie żałuje.

Do Głogowa zjechało 65 fanów Miedzi Legnica, w tym dwóch kibiców Resovii Rzeszów. Cała grupa dociera już na godzinę przed spotkaniem. Chrobry wystawił natomiast ok. 200-osobowy młyn. Z obu stron przeważnie ciągły doping stanowiący wsparcie dla drużyny, tylko niekiedy urozmaicany czymś mocniejszym.

escort mersin