– Pamiętam nasze mecze pięć lat temu z tymi samymi rocznikami, z którymi teraz rywalizujemy w LDJ-ce. Wtedy wyglądały one w ten sposób, że spotykała się drużyna piłkarska z grupką dzieci z podwórka – opowiada Tomasz Ficner, trener juniorów młodszych Chrobrego Głogów, który ze swoim zespołem wywalczył piąte miejsce na półmetku Ligi Dolnośląskiej Juniorów. Głogowski szkoleniowiec jest jedną z tych osób, która wie, jak wyglądało funkcjonowanie klubu w kwestii szkolenia młodzieży przed kilkoma laty. Pracował wtedy, pracuje dziś. Jak postrzega zmieniające się oblicze Chrobrego i obecnie obrany kierunek?
Z początkiem sezonu szeregi zespołu zasiliła spora grupa osób z zewnątrz w postaci klasy sportowej. Różne charaktery, różne umiejętności… Trudno było to wszystko poskładać?
Trener musi posiadać nie tylko umiejętności czysto szkoleniowe, ale także w jakimś stopniu psychologiczne. Szczególnie w kontakcie z młodzieżą, w której to często dopiero kształtują się charaktery. Trzeba było poświęcić trochę czasu tylko tej układance. Nie powiem, że to się już udało, bo to dopiero nam powoli wychodzi. Na boisku jest dobrze, poza nim nie do końca, ale chłopaki mają świadomość, że ta sfera to także ważna część piłki nożnej, że cechy wolicjonalne odgrywają istotną rolę, że trzeba być razem, czuć się jedną drużyną, być kumplami w trakcie meczu i poza nim, szanować się wzajemnie. Myślę, że oni sami ciężko nad tym pracują. Wiele dał nam listopadowy turniej w Głuchołazach. Po nim chłopcy już wiedzą, że bez jedności, bez zespołu, nie są w stanie osiągnąć choćby śladowego sukcesu.
Po upływie kilku miesięcy, opierając się o kwestie sportowe, można wygłosić opinię, że klasa sportowa okazała się strzałem w przysłowiową dziesiątkę?
Taki zastrzyk piłkarzy z różnych środowisk jest ważny. Choćby dla rywalizacji w drużynie. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie jednorazowy zabieg. Żeby mieć renomę w szkoleniu młodzieży i żeby ta praca przynosiła efekty, to taką klasę sportową musimy mieć praktycznie w każdym roczniku. Tak to funkcjonuje w innych, liczących się klubach.
Z utęsknieniem czekamy na wychowanka w pierwszej drużynie. Wyłania się taka osoba z roczników, na które masz pogląd?
Jeżeli mamy być klubem drugo- czy pierwszoligowym, to takich zawodników musimy mięć nawet czterech rocznie. Trzeba jednak pamiętać, że te grupy młodzieżowe tak naprawdę zaczęły nawet nie funkcjonować, a dopiero powstawać od 2005 roku, a więc od momentu, gdy zmienił się zarząd, zmienili się trenerzy i właściwie to zmieniło się wszystko. To dopiero, a nie już pięć lat. Efekty przyjdą, ale nieprędko. Nie ma się co oszukiwać, że za rok czy dwa będziemy mieć dużą ilość chłopaków zdolnych do gry na wysokim poziomie. Moim zdaniem pierwszym takim rocznikiem, z którego będziemy dumni i na który warto wyczekiwać, będzie dopiero 2000-czny, a więc ten, który jako pierwszy przejdzie wszystkie etapy szkolenia. Jednocześnie jestem przekonany, że w rocznikach 94-99 również znajduje się wielu uzdolnionych graczy, a ich umiejętności, które, biorąc pod uwagę wiek, są na wysokim poziomie pozwolą im w przyszłości zadebiutować w seniorskiej drużynie Chrobrego. Oby tylko nikt nie bał się w przyszłości stawiać na tych naszych młodych, głogowskich zawodników, bo często jesteśmy świadkami maksymy „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Klub nie wychodzi na tym najlepiej. I z całą pewnością mam tu na myśli debiuty w pierwszej drużynie, a nie rezerwach.
Obecnie obrany kierunek w szkoleniu młodzieży jest tym najwłaściwszym?
Pięć lat temu poczyniliśmy kilka kroków milowych, ale jestem zdania, że w ostatnim czasie trochę się cofnęliśmy. W tym wszystkim mam na myśli juniorów starszych. Na podstawie wyników można wydać opinię, że tej drużyny po prostu nie było. Moje zdanie jest takie, że nie wolno rozbijać zespołów. LDJ-ka niesie za sobą już ważne cele, bo trzeba się utrzymać, można powalczyć o mistrzostwo Polski, no i trzeba dorosnąć. Zawodnicy muszą być razem, by prawidłowo się rozwijać. Nie można doprowadzać do sytuacji, w której oni sami nie wiedzą, kto jest ich trenerem i w ogóle w jakiej są grupie. Dobrze, że ten etap już za nami i wszystko wróciło na właściwe tory.
Jako trener piątej drużyny Ligi Dolnośląskiej Juniorów Młodszych jesteś usatysfakcjonowany zajętym przez zespół miejscem? Potencjał kadrowy pokrywa się tu z lokatą w tabeli?
Tak naprawdę nasz wynik nie jest istotny. Przyszłość naszej młodzieży zależy od rezultatu juniorów starszych, bo przepaść między LDJ-ką, a klasą okręgową juniorów jest ogromna, więc ponowny powrót do okręgówki byłby dramatem. Uważam, że nie do końca dobre jest to, że zawodnik nagle przeskakuje o dwa poziomy i idzie grać do drugiego zespołu, gdzie zostaje poobijany, przegrywa dużą ilością bramek i troszeczkę traci zapał do gry. Jeśli utraci go na miesiąc, to tak jakby ten jeden miesiąc był do tyłu. Młodzież rządzi się swoimi prawami. To gorące głowy i wszystko dzieje się bardzo szybko. W tej materii należy działać bardzo spokojnie, precyzyjnie i zdecydowanie skutecznie, przez co rozumiem podejmowanie jak najlepszych decyzji w stosunku co do tych chłopców. Naszym głównym celem powinno być więc to, aby zespół juniorów starszych w każdych kolejnych rocznikach był grupą elitarną i miał jak najlepszy komfort pracy. Stworzenie takich warunków gwarantuje jeszcze większą chęć do pracy u zawodników oraz wyzwoli w nich poczucie swojej wartości, co z kolei musi przełożyć się na szybszą adaptację w pierwszej drużynie i pokazanie tam w pełni swoich umiejętności w jak najkrótszym czasie. To są rzeczy, na które w Polsce nie zwraca się zbytniej uwagi, natomiast takie szczegóły stanowią bardzo ważną część szkolenia piłkarzy na przykład w Holandii. Wyrażam przekonanie, że to jak najbardziej właściwe wzorce do naśladowania.
W Chrobrym jesteś od lat. Pamiętasz, jak było 5, 6, 7 lat temu, widzisz, jak jest teraz. Możemy mówić o sporym progresie?
Pamiętam nasze mecze pięć lat temu z tymi samymi rocznikami, z którymi teraz rywalizujemy w LDJ-ce. Wtedy, choćby z takim Zagłębiem Lubin, wyglądały one w ten sposób, że spotkała się drużyna piłkarska z grupką dzieci z podwórka. Jednak ogromnie ciężką pracą przez ten szereg lat mocno zbliżyliśmy się do rywali. Nie doścignęliśmy jeszcze najlepszych, ale dziś na przykład potrafimy zremisować ze Śląskiem Wrocław czy nawiązać wyrównaną walkę z jednymi z najlepszych ekip w kraju, czyli mistrzem Polski Zagłębiem Lubin, które ma chrapkę na hegemonię w piłce młodzieżowej przez szereg najbliższych lat, oraz UKP Zielona Góra, czyli marki w szkoleniu, której przedstawiać szczególnie nie trzeba. Już teraz widać, że nie jesteśmy poza zasięgiem, a wręcz coraz bliżej tego, co jeszcze kilka lat temu nazwać można było fantastyką. Zresztą turniej w Głuchołazach, gdzie graliśmy z wieloma ośrodkami piłkarskimi z całego kraju, utwierdził nas w tych przekonaniach. Biorąc pod uwagę wszystkie grupy, to muszę tutaj podkreślić szczególną, ogromną i niespotykaną chęć do pracy naszych trenerów grup młodzieżowych, którzy oddają temu zajęciu całe serce i wolny czas, a są przy tym fantastycznymi ludźmi. Wszyscy, łącznie z naszą świetną młodzieżą, dla której chce się przychodzić na trening w każdą pogodę dążymy do tego samego celu, jakim jest powstanie Chrobrego z piłkarskich popiołów. I jestem przekonany, że ten cel osiągniemy, a to przełoży się na coraz większą liczbę naszych głogowskich wychowanków, z których mam nadzieje będzie dumny nie tylko Głogów, ale i cały Dolny Śląsk.