Remis w meczu z Dozametem, jeszcze dziś rano uważany byłby za sporą porażkę. Jednak po niespodziewanej wpadce lidera z Wałbrzycha można czuć umiarkowaną radość z odrobienia jednego punktu straty. Tak jak zazwyczaj tak i teraz Chrobry po uzyskaniu prowadzenia, zaczął stopniowo oddawać rywalowi pole i wreszcie w ostatnich minutach stracił w bardzo kontrowersyjnej sytuacji zwycięstwo.
Od pierwszej minuty w natarciu byli głogowianie. Przed szansami na zdobycie bramki stawali Krystian Kowalski, Łukasz Filipiak czy po uderzeniu z rzutu wolnego Mateusz Hałambiec, ale na posterunku był bramkarz gospodarzy Piotr Łoboda. Przełamanie nastąpiło w 27 minucie spotkania. W polu karnym sfaulowany został Mariusz Wolbaum, a szansę na bramkę zamienił Piotr Błauciak. Prowadzenie dodało jeszcze animuszu atakom Chrobrego. Bardzo aktywni na skrzydłach byli Kowalski i Filipiak, a najlepszą sytuację miał Arkadiusz Sojka, ale jego uderzenie z pięciu metrów obronił Łoboda. Do przerwy wynik mógł napawać optymizmem.
Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Sytuację na boisku kontrolował Chrobry, stwarzając sobie przyzwoite okazje do strzelenia bramki, jednak brakowało dokładnego ostatniego podania, aby otworzyć sobie drogę do podwyższenia wyniku. Za to wraz z biegiem minut coraz śmielej zaczęli poczynać sobie piłkarze Dozametu. O ile w dwóch sytuacjach podbramkowych górą był Łukasz Zaremba, a po jednym uderzeniu piłka minimalnie minęła słupek naszej bramki, to już w 88 minucie zdarzyła się katastrofa. Z rzutu wolnego na bramkę uderzył Łukasz Kałużny, interweniujący Łukasz Zaremba nie zdołał jednak za pierwszym razem wyłapać piłki i uczynił to dopiero w momencie, gdy to opadła mu wprost w ręce. Sędzia zdecydował, że wcześniej futbolówka przekroczyła w powietrzu linię bramkową i mimo ogromnych protestów pomarańczowo-czarnych, uznał gola. Głogowianom pozostały cztery doliczone minuty gry, jednak nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę i z Nowej Soli powrócili tylko z jednym punktem.
Poczynaniom Chrobrego przyglądało się 350 fanów z trzema flagami i z bardzo przeciętnym dopingiem, do którego nie mobilizowała znajdująca się po drugiej stronie boiska skromna grupka fanów z Nowej Soli. O ile przez pierwsze 10 minut jeszcze w sektorze było ok. 30 osób, to później sektor Dozametu właściwie się „rozszedł”.