Od naszego pierwszego ligowego wyjazdu w nowym sezonie minęło już kilka dni, dlatego można na spokojnie przypomnieć wszystko to, co działo się podczas sobotniej wizyty w Świnoujściu. A działo się naprawdę sporo – niestety niemal wszystko za sprawą zachodniopomorskiej policji, która robiła wszystko, by uprzykrzyć nam życie i popsuć święto, jakim był wyjazd na mecz Chrobrego.
Wyjazdowa inauguracja pierwszej ligi trafiła się nam wręcz wymarzona. Wakacyjny termin, w połączeniu z położeniem Świnoujścia, sprawił, że ciężko było o lepszego przeciwnika na początek. Podobnie jak przed trzema laty, gdy w sierpniu odwiedziliśmy Gdynię przy okazji meczu z Bałtykiem, terminarz znów ułożył się dla nas szcześliwie. Czas pokazał jednak, że wyprawa do Świnoujścia tak udana jak ta do Gdyni nie była, ale zacznijmy od początku…
Na pierwszy wyjazd sezonu zbieramy się o godz. 7 rano. Spory zapas czasowy miał sprawić, że w Świnoujściu będziemy już kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania, a wolny czas spędzimy na korzystaniu z turystycznych atrakcji Morza Bałtyckiego. Rzeczywistość okazała się mniej kolorowa. Całą drogę jedziemy z momentami ogromną obstawą, sporo osób dostaje mandaty w wysokości 500 zł, dodatkowo blokowane są stacje benzynowe, co uniemożliwia chociażby skorzystanie z toalety. Punkt kulminacyjny następuje kilkadziesiąt kilometrów przed Świnoujściem, gdzie zatrzymujemy się na poboczu. Policjanci wraz z AT urządzają sobie dobrą zabawę, wlepiając kolejne wysokie mandaty, kopiąc i pałując ludzi, wrzucając gaz do autokaru czy wreszcie zawijając dwie osoby za rzekomą napaść na funkcjonariusza. Panom policjantom widocznie nie na rękę było kamerowanie całych zajść, co również spotykało się z agresywnym zachowaniem z ich strony. Podczas postoju wlepiono wiele mandatów za załatwianie się (rekordzista wyjazdu kończy go z budżetem uszczuplonym o 800 zł), choć grożono nimi także osobom, które udawały, że się załatwiają. Warto wspomnieć o kilku żenujących wręcz tekstach typu „nas prawo nie obowiązuje i możemy robić co nam się podoba” czy „trzeba było wstąpić do policji, to nie miałbyś problemu”. Całe zajście trwa dobre kilkadziesiąt minut, a dodając do żółwie tempo eskortującej nas policji czy szczegółowe spisywanie i przeszukiwanie pojazdów przed wjazdem na prom – w Świnoujściu meldujemy się mniej więcej 1.5 godziny przed pierwszym gwizdkiem.
Zanim docieramy pod stadion, jedziemy na chwilę zwiedzić świnoujską plażę. Tam szybka kąpiel w morzu, pamiątkowe zdjęcie z flagą i jedziemy na mecz. Na plaży oczywiście cały czas byli z nami smutni panowie, którzy nie opuszczali nas na krok…
Pod stadion docieramy kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem. Samochody zostawiamy na parkingu i kilkudziesięcioosobową grupą, tym razem bez jakiejkolwiek obstawy, idziemy przez miasto. Pod stadionem masa kasków, którzy tego dnia wyjątkowo utrudniali życie. Na stadionie, po przejściu przez bramkę i sprawdzeniu przez ochronę, kolejna niespodzianka – policja, która wyrywkowo przeprowadzała BARDZO szczegółową kontrolę kieszeni, butów, portfeli czy telefonów komórkowych, nie stroniąc oczywiście przy tym od prowokujących tekstów.
Ostatecznie w Świnoujściu meldujemy się w ok. 160 osób (ok. 20 osób nie wchodzi na stadion). Razem z nami 40 kibiców Stilonu Gorzów, którym dziękujemy za wsparcie. Na płocie wieszamy jedną flagę MZKS-u i jedną naszych zgodowiczów. Doping na średnim poziomie, choć były momenty naprawdę dobre. Podczas meczu sporo bluzgów zapoczątkowanych przez kilkudziesięcioosobowy młynek Floty, który w drugiej połowie opuszcza stadion z powodu kamerowania w sektorze podczas prezentowania oprawy. Jak widać tamtejsza policja sprawia problemy nie tylko kibicom gości. Piłkarze rozgrywają dobrą drugą połowę i udaje im się odrobić dwubramkową stratę, kończąc mecz wynikiem 2:2. Wprawia nas to w dobry nastrój, zwłaszcza mając w pamięci wynik z pierwszej kolejki.
Droga powrotna również z gigantyczną obstawą, a dodatkowo na promie zawinięta zostaje jeszcze jedna osoba. Kilkadziesiąt kilometrów od Świnoujścia miało miejsce wesele jednego z naszych kolegów. Oczywiście jedziemy tam, gdzie w asyście rac składamy życzenia parze młodej. Oczywiście przy drodze cały czas obecne były kaski i AT, którzy ostrzegali weselników, że na teren imprezy wchodzimy na ich odpowiedzialność. Po bramie jedziemy już w kierunku Głogowa, gdzie meldujemy się w godzinach porannych.
Wielkie dzięki za wsparcie dla kibiców Stilonu Gorzów i wielkie wiadomo co dla polskiej policji!