Przedstawiamy Wam relację jednego z obecnych w Hamburgu kibiców Chrobrego Głogów. Przypomnijmy, że we wtorkowy wieczór 15 kibiców ChG pojawiło się na towarzyskim meczu Niemcy – Polska. Swój debiut zaliczyła tego dnia nowa flaga. Opis w rozwinięciu newsa.
Niemcy – Polska, Hamburg (13.05.2014)
Po ligowych maratonach i dalekich eskapadach za naszym kochanym Chrobrym, spadł na nasze barki kolejny obowiązek: reprezentowanie Chrobrego na arenie międzynarodowej.
Mecz Niemcy – Polska zapowiadał się obiecująco pod względem terenu, na jakim przyszło nam grać i niewielkiej ilości kilometrów do pokonania. Zbiórkę wyznaczamy na godzinę 8:00, jako że nikt nie zaspał i nie było spóźnialskich wyjeżdżamy z Głogowa zgodnie z planem. Trasa, jaką mieliśmy do pokonania w obie strony to ok 1100 km. Po drodze w Nowym Miasteczku dosiada się do nas kibic Olimpii Kowary. Nasz liczba to 15 kibiców Chrobrego plus 1 fan wspominanej wcześniej Olimpii.
Jako że droga długa, każdy umilał sobie czas na swój sposób. Jedni piwko, inni wódeczka. Jedni karty, jeszcze inni film. Nie zabrakło oczywiście tematów kibicowskich, wspominek dawnych wyjazdów za granice takich jak Litwa oraz Słowacja. Nie obyło się również bez tematów politycznych, gdzie każdy bronił zacięcie swoich racji, a że zapasy trochę uszczuplały było głośno. Podczas drogi trafia się nam kontrola celna, po kilku wymianach zdań z chorążym, który na pewno będzie nas pamiętał, jedziemy dalej. Na jednym z postojów spotykamy polskich kibiców, którzy częstują nas swoim płynem uciechy. Do samego Hamburga docieramy ok 17:30. Jedziemy od razu pod stadion i trzeba przyznać, ze najdłużej trwał sam przejazd przez miasto. Nie zabrakło oczywiście pozdrowień dla miejscowych i komentarzy, które mogły doprowadzić do łez i bólu brzucha.
Mamy trzy godziny do meczu. Ustalamy, że każdy dostaje bilet i spotykamy się na sektorze. Jako ze mieliśmy ze sobą nowa flagę, która miała mieć debiut, postanawiamy wejść wcześniej, aby powiesić ją w dobrze widocznym miejscu.
Kiedy szukamy naszego wejścia, nie wiedząc czemu, zatrzymuje nas policja. Przechodziło mnóstwo Polaków w barwach, a na nich zadziałały jak płachta na byka bluzy z kapturem.
Zaczęło się od normalnej kontroli dokumentów. Później rewizja plecaków a, ze w jednym z nich była nasz fana, poszła do kontroli. I tu zaczął się problem, bo za nic w świecie nie mogli się połapać, o co chodzi i co jest napisane na fladze. Słychać jak przewijają się słowa „ultras”, „hooligan” nie wiedzieliśmy czy się śmiać czy płakać, bo czas do meczu upływał niemiłosiernie. Już zdążyła nas wyprzedzić reszta naszego składu wracającego z piwka. Dedukcja szła im marnie, literowali, patrzyli na herb na fladze, to na herb na szaliku. Robili zdjęcia, kontaktowali się z bazą. W miedzy czasie kazali nam wyciągać ręce z kieszeni, rozpinać bluzy, zabrali szarfę na szyje, która już nigdy nie wróciła, a miała być do odebrania w depozycie. Uratował całą sytuację policjant, który znał polski i wytłumaczył im o co chodzi z napisami i herbem. Oddali dokumenty i kiedy już chcieliśmy iść, jeden z nas się pyta co z szarfą na szyje, że chce odzyskać i że skoro nie może w tym dalej iść to zaniesie do busa. Na to padła odpowiedź, że nie może tego dostać, bo nikt nie będzie za nami chodził. W końcu kontrola skończona – idziemy dalej.
Już tylko zostało wejście na stadion i tu kolejna szczegółowa kontrola. Znów wyciąganie flagi, sprawdzanie napisów – dobrze, że gość był ogarnięty i znał polski, bo bym nigdy nie wytłumaczył, co znaczy napis „Głogowscy Patrioci”. Na samym sektorze melduję się na 2 h przed meczem. Jako że sektor był w kształcie klina, na płocie z przodu było tylko miejsce dla jednej flagi. Pozostało nam powiesić flagę na bocznym plocie, i tu kolejne pertraktacje z ochroną, gdyż flaga nie mogła być powieszona za wysoko, bo ogranicza im widoczność. No górnych sektorach tez pojawiają się problemy z wywieszaniem flag.
W polskim sektorze skład mieszany od pikoli z jeżami na głowach po gości, którzy nie byli z pierwszej łapanki. Prowadzeniem dopingu zajęli się kibice Górnika Zabrze jako, że skład na sektorze nie powalał – nie było rewelacji. Można by powiedzieć : jaka gra piłkarzy taki doping.
W przerwie kibice Gwardii zbierali bilety, aby część kiboli z góry mogła wejść do naszego sektora i razem próbować prowadzić doping. W drugiej połowie jego jakość się zdecydowanie poprawiła i czasami można było poczuć klimat z lat, kiedy wyjazdy na kadrę obfitowały w atrakcje.
W kulminacyjnym momencie część fanów pościągało koszulki i wtedy poszedł chyba najgłośniejszy okrzyk meczu „TO MY, TO MY POLACY”. Musiało to wpłynąć na jakość gry naszych piłkarzy, gdyż w drugiej połowie grali zdecydowanie lepiej.
Podsumowując – wyjazd nie był najgorszy, ale z drugiej strony nie był powalający na kolana. Taka średniawka, oby jak najmniej takich meczy. Niewielka odległość i przeciwnik z którym jeszcze nigdy nie wygraliśmy mógł przyciągnąć więcej kumatych ludzi. Wyjazd bez szczególnej historii, mimo sprzyjających warunków.
Cieszyć może nasza liczba, patrząc, jaką ciężką rundę mieliśmy, nie możemy narzekać. Warto zrezygnować z paru piwek w miesiącu i pojechać na kadrę, oczywiście pamiętając szczególnie o wyjazdach Chrobrego. Z Hamburga wyjeżdżamy około północy, a w domu meldujemy się o 7 rano.
Przygotował: G.
CHROBRY! POLSKA!