Calisia – Chrobry 1:1 (0:0)

Bramka zdobyta w ostatniej minucie doliczonego czasu gry dała pomarańczowo-czarnym jeden punkt w wyjazdowym starciu z Calisią. Głogowianie uratowali punkt rzutem na taśmę, ale mimo to spadli w ligowej tabeli na 3. miejsce. W rozwinięciu newsa kibicowska relacja z tego wyjazdu.

Dopiero trzeci wyjazdowy mecz z Calisią dał kibicom Chrobrego możliwość obejrzenia swojego zespołu z wysokości trybun. Dwa poprzednie mecze odbyły się bez zorganizowanej grupy fanów, ale teraz wszystko wróciło do normy i wyjazd do Kalisza został zorganizowany.

Wprawdzie piłkarsko Calisia nie zachwyca, a dodatkowo aspektów kibicowskich też za dużo na stadionie naszego rywala się nie spotyka, jednak wyjazd to rzecz święta i szacunek dla wszystkich tych, którzy w myśl tej zasady spędzili sobotę na kibicowskim szlaku!

W stronę Kalisza wyruszamy w sile autokaru oraz samochodów osobowych. Jako pierwsi na stadionie pojawiają się podróżujący autokarem i to oni dopingują pomarańczowo-czarnych w pierwszej połowie. Pod koniec połówki dojeżdża także grupa samochodowa i wszyscy w komplecie meldują się na stadionie. Tu pojawiają się problemy z wpuszczeniem ekipy samochodowej, dlatego cała reszta postanawia, że wychodzi z sektora i otwiera bramkę opuszczając go.

W przerwie podchodzi do nas ochrona i informuje o możliwości skorzystania z cateringu. Wprawdzie po jedzenie puszczani jesteśmy dwójkami, ale dobre i to, bo jedzenie naprawdę smaczne i w niezłej cenie (duża kiełba 9 zł). Wprawdzie ochrona momentami niepotrzebnie się spinała, ale wszystko załagodził jeden z nich, który twierdził, że też jest kibicem i nikomu problemów nie będzie robił, bo ma wyjebane w tę pracę 😉

W drugiej połowie dopingujemy już tylko momentami. Większość grupy stoi w sektorze, ale byli też tacy, którzy korzystali z usług cateringowych czy woleli oglądać boiskowe wydarzenia stojąc obok klatki. O ile w ogóle można o oglądaniu boiskowych wydarzeń wspomnieć, bowiem widoczność z sektora gości (jak i zresztą sam sektor) była fatalna…

Gdy już wydawało się, że nasz zespół przegra po raz trzeci z rzędu, przyszła 94. minuta i bramka wyrównująca, co wywołało sporą radość w naszych szeregach. Wprawdzie ostatnia Calisia powinna zostać ograna, ale wobec takiego rozwoju wydarzeń, bramka w ostatniej minucie była czymś, co naprawdę cieszyło!

Po meczu pakujemy się do autokaru i samochodów i wracamy do Głogowa. Podróż mija dość szybko i bez większych komplikacji, a w naszym mieście meldujemy się chwilę po godzinie 22. Ilu nas w Kaliszu było? Łącznie wszystkich, wliczając to grupę autokarową oraz samochodową, 72 osoby (w tym jeden zakazowicz). Szacunek dla wszystkich obecnych, a nieobecni niech zapamiętają: WYJAZD RZECZ ŚWIĘTA!