Za nami kolejny weekend spędzony na kibicowskim szlaku. Tym razem pomarańczowo-czarna brać wyruszyła za Chrobrym do Jarocina, gdzie nasz zespół mierzył się z Jarotą Jarocin. Doping 76 fanów jednak nie pomógł i głogowski zespół przegrał pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach ligowych.
Do Jarocina, podobnie jak dwa sezony temu, wyjazd wypadł nam w niedzielę. W przeciwieństwie do tej wyprawy, tegoroczna nie cieszyła się już takim zainteresowaniem i ostatecznie na mecz z Jarotą wyruszyliśmy w sile autokaru oraz osobówek, co dało łącznie liczbę 76 osób.
Sama podróż minęła dość sprawnie, tak samo było z wchodzeniem na sektor. Nie robiono nam żadnych problemów, dzięki czemu wchodzenie przebiegło bardzo dobrze. Na płocie wieszamy tego dnia jedną flagę i dopingujemy nasz zespół, choć wokalnie wypadliśmy dość niemrawo. Dodatkowo nasi piłkarze przegrali pierwszy mecz w sezonie ligowym i cała grupa wracała do Jarocina w złych nastrojach…
W zasadzie na tym można by zakończyć opis wyjazdu do Jarocina, jednak będzie on nieco dłuższy z uwagi na to, co wydarzyło się pod koniec meczu. W okolicy naszego sektora pojawiła się bowiem kilkudziesięcioosobowa grupa Astry Krotoszyn, co wywołało spore zainteresowanie w naszych szeregach. Nic z tego jednak nie wyszło, podobnie jak niedługo później, kiedy kilku kibiców Chrobrego pojawiło się w okolicy trybun gospodarzy. Mimo zdecydowanej przewagi liczebnej miejscowych i zgód, a także licznych nawoływań do konfrontacji ze strony pomarańczowo-czarnych, nic tego dnia się nie wydarzyło. Widocznie grupa, która kilka minut wcześniej znalazła się niedaleko sektora gości straciła swoją bojowość i skupiła się na dopingu 😉
Powrót sprawny, całą trasę pokonujemy ze sporym balastem. Robimy jeden szybki postój, dzięki czemu do Głogowa wracamy dość wcześnie, bo kilkanaście minut po godzinie 19. Szkoda jedynie, że w złych nastrojach, ale nie można przecież cały czas wygrywać. Liczymy, że wpadka w Jarocinie pozytywnie wpłynie na zespół i w kolejnych spotkaniach wszystko wróci do normy.
Wyjazd do Jarocina nie zapowiadał się specjalnie interesująco, ale chyba nikt z obecnych nie żałował niedzieli spędzonej z naszą ukochaną drużyną. TYLKO CHROBRY!