Po pierwszym ligowym wyjeździe do Zdzieszowic, przyszedł czas na podróż do Torunia, gdzie pomarańczowo-czarni mierzyli się z tamtejszą Elaną. Sam mecz zapowiadał się o wiele ciekawiej, bo w przeciwieństwie do pojedynku z Ruchem, wiedzieliśmy, że nie będziemy jedyną grupą, która aktywnie dopinguje swój zespół.
Podobnie jak półtora tygodnia temu, tak i teraz postawiliśmy na polską kolej i na wyjazd do Torunia wybraliśmy się pociągiem. Sama podróż minęła dość spokojnie i bez większych przygód, a dość szybko minął nam także blisko półgodzinny postój w Wielkopolsce, który część wyjazdowiczów przeznaczyła na skromne zakupy. Na dworcu w Toruniu meldujemy się jakieś 40 minut przed rozpoczęciem meczu, a już chwilę później podjeżdża autobus miejski, którym dojeżdżamy w okolice stadionu. Trzeba przyznać, że z dworca głównego na obiekt Elany kawałek drogi jest i gdybyśmy mieli iść pieszo, prawdopodobnie obejrzelibyśmy tylko końcówkę spotkania.
Po 10-15 minutach jazdy w zatłoczonym autobusie, jesteśmy pod stadionem. Wchodzenie trochę się przeciągnęło, w związku z czym ostatnia osoba zameldowała się w sektorze po dwóch kwadransach od rozpoczęcia meczu. Nasza liczba na tym wyjeździe to 93 osoby. Na płocie wieszamy dwie flagi i rozpoczynamy doping. Mimo dość częstych przerw w śpiewaniu, wokalnie zaprezentowaliśmy się całkiem dobrze, a trzeba przyznać, że w ostatnim czasie różnie z tym bywało. Szkoda jedynie, że zabrakło bramki dla naszych piłkarzy, bo wówczas doping stałby zapewne na jeszcze wyższym poziomie. Nasi zawodnicy przeciwko Elanie zagrali całkiem przyzwoite spotkanie, ale zabrakło skuteczności, potwierdzeniem czego były dwie wyśmienite sytuacje Krzysztofa Kaliciaka. Niestety, drugą z nich nasz napastnik zmarnował w 90. minucie meczu… Mimo wszystko remis na wyjeździe nie jest złym wynikiem, ale niedosyt pozostaje, bo była szansa na wywiezienie z grodu Kopernika kompletu punktów, a wówczas nasza strata do lidera wynosiłaby tylko jeden punkt.
Po końcowym gwizdku piłkarze podchodzą pod nasz sektor, ściągamy flagi i udajemy się w drogę powrotną. Podobnie jak w pierwszą stronę, na dworzec docieramy komunikacją miejską. W autobusie ponownie trwała dobra zabawa, co spotkało się ze sporym zainteresowaniem ze strony przechodniów oraz pozostałych pasażerów, dla których był to zapewne niezapomniany kurs 😉
Minutę po godzinie 20 podjeżdża nasz pociąg i ruszamy w kierunku Poznania, gdzie czekała nas ostatnia przesiadka. Warto dodać również to, że w obie strony podróżowaliśmy bez wahadła! Podczas podróży odpalamy resztę pirotechniki, a w nasze ręce wpada również koszulka jednego z wielkopolskich klubów. Kilkuosobowa grupa, która straciła barwy uaktywniła się i dążyła nawet do starcia! Szkoda, że dopiero po opuszczeniu pociągu i oddaleniu się od niego na kilkadziesiąt metrów. Ogółem podróż mija spokojnie, a w Głogowie meldujemy się około godziny 1, po czym udajemy się do pobliskiej miejscowości, gdzie robimy bramę jednemu z naszych kolegów. Pozdrowienia dla wszystkich obecnych na tym wyjeździe, a Elanie dziękujemy za wodę!
PS. Krzysiu z kateringu na stadionie Elany, o Tobie też pamiętamy! 🙂