Sobotni mecz z ROW-em Rybnik zapowiadał się na ciekawe widowisko, zwłaszcza w związku z przyjazdem kibiców gości. Wyszło jednak zupełnie nijak i w zasadzie gdybyśmy poprzestali na podaniu samych liczb z obu stron, to powinno wystarczyć.
Sobota, bardzo przyjemna, jak na wrzesień pogoda, Chrobry po dwóch ligowych zwycięstwach z rzędu, a na trybunach pustki. Jakieś 600 osób, łącznie z gośćmi. To samo w naszym sektorze, gdzie stawiło się 90, może 100 fanów. To dziwna sytuacja.
Na pewno zabrakło przynajmniej śladowej mobilizacji. Wyjazd do Toruniu, mecz z Lechem Poznań w Pucharze Polski i ten z ROW-em, a wszystkie w ciągu tygodnia. Za dużo tego wszystkiego i za mało czasu. Ale to żadne usprawiedliwienie.
Część z różnych przyczyn nie mogła zjawić się na stadionie. Inna część zapewne mogła, a dlaczego tego nie zrobiła, niech sama sobie odpowie. My odpowiadamy tym, że następnym razem wybierzcie sobie sektor z dala od nas. Na „Y” stoją tylko kibice, a więc dla Was tam miejsca nie ma.
Mimo skromnej liczby wywiesiliśmy trzy flagi i jako tako dopingowaliśmy. Z dłuższymi przerwami. Dopiero dotarcie na miejsce całej grupy gości dało impuls do większego zaangażowania się w wokal.
Przyjezdnych początkowo reprezentowała Concordia Knurów. Ok. 10 kibiców zajęło miejsce w sektorze i po chwili oznajmiło swą obecność poprzez „Chrobry to stara nanana…”. Za pierwszym razem w ogóle się z tym nie przebili, za drugim wykorzystali moment ciszy. Młyn odpowiedział pytaniem o flagi. Heh, stare dzieje 😉
Bliżej końca pierwszej połowy na teren stadionu dojechał autokar z fanami ROW-u. Okazało się, że głównej grupie zepsuł się ich środek transportu i musieli się ratować autobusem piłkarzy. To jednak nie był koniec ich kłopotów. Najpierw kilku niewidniejącym na liście imiennej fanom nie umożliwiono zakupu wejściówek, więc wszyscy solidarnie pozostali na parkingu. Z „klatki” wyszła też Concordia. Po jakimś czasie organizatorzy zrobili jednak kolejne podejście, już z opcją sprzedania takim osobom biletów. Tym razem ROW odpowiedział stanowczym nie. Wywiesił fany na płocie okalającym obiekt i w takiej scenerii dopingował przy użyciu bębna do końca meczu. Przyjezdnych dokładnie 74, w tym 13 Concordia i 7 Górnik Zabrze.
Powoli staje się tradycją, że kibice gości, zamiast w sektorze, stoją poza nim. Dokładnie tak, jak w Zdzieszowicach.
Chrobry początkowo wspierał stosownymi okrzykami: „wpuście kibiców, pajace wpuśćcie kibiców” i „piłka nożna dla kibiców”. Na kilka minut całkowicie opuszczono też cały sektor „Y”. W tym czasie dopingowali tylko przyjezdni. W ok. 55 minucie na swoje miejsce powrócili głogowscy fani i już do końca było „normalnie” z drobnymi przerywnikami na wspólne pozdrowienia dla wiadomo kogo.
Więcej nie ma co pisać. Mecz jakich wiele, choć tak bardzo zwykłym być nie powinien.
W tym samym dniu 35-osobowa grupa kibiców Chrobrego wsparła Stilon w Iłowej. Ogółem gorzowian na meczu z Vitrosiliconem dwustu.