Toruń, obok Gdyni, został uznany za priorytet tej rundy. Elana Toruń – marka kibicowska w Polsce której przedstawiać nie trzeba i piłkarski lider naszej grupy były magnesem na ten wyjazd dla pomarańczowo-czarnej braci. Pierwsze info o wyprawie pojawiło się wraz z wiadomością o wyjeździe do Turka, choć niektóre osoby sobotę 17 września bukowały w pracy i domu dużo, dużo wcześniej.
W związku z tym, że wypadł nam wyjazd tydzień w tydzień, a do tanich obie eskapady nie należały, organizatorzy zafundowali bonus osobom, które były w Turku i wybierają się do Torunia. Ci, którzy nie byli w Turku niestety musieli zapłacić drugie tyle.
Za środek transportu wybraliśmy autokary. Trzy tygodnie wcześniej poszło zamówienie na 150 biletów, choć raczej mało kto liczył na to, że wykorzystamy tą pule i będziemy prosić o jeszcze…
Biorąc pod uwagę godzinne wejście na sektor gości przez ROW Rybnik, który był w Toruniu tydzień wcześniej, ustaliliśmy że pięć, sześć godzin, włącznie z postojami, wystarczy nam, by być od pierwszej minuty w komplecie na stadionie. Rzeczywistość okazała się jednak trochę mniej łaskawa… Pierwsze problemy zaczęły się już na zbiórce w Głogowie, Ruszamy z 30-minutowym opóźnieniem, bo co poniektórzy byli w szczytowej fazie snu.
Miło było zobaczyć starsze osoby, które pamiętają jeszcze wyjazd do Torunia z lat 90-tych. Mamy nadzieję, że nie jest to ich jednorazowy wypad w tym sezonie 😉
Z Głogowa tradycyjnie ruszamy z telewizją lokalnej instytucji i jej operatorami. Droga do Torunia mija dość szybko. Chyba dlatego, że szerokim łukiem omijamy wszelkie sklepy i stacje, a wszystko po to, żeby w Toruniu być jak najszybciej, co pozwoliłoby obejrzeć mecz w całości. Niestety, nasi kierownicy wycieczki nie stwarzają takich warunków, jak jeszcze tydzień wcześniej, więc czasami nasza prędkość była niezadowalająca.
Chyba najciekawszym akcentem drogi do Torunia była próba sił na ubitym asfalcie krajowej „15” z naszym układowiczem z Gorzowa. A poza tym podziwianie z okien autokaru „polskich autostrad”, już prawie gotowych na Euro.
Do Torunia docieramy na godzinę przed meczem, ale 30 minut zajmuje samo przebicie się przez miasto. Ten czas minął jednak szybko, bo mimo że toruńskie studentki jeszcze przebywają na wakacjach, było co podziwiać. Fajne wrażenie robił też bulwar nad Wisłą.
Na stadionie wita nas ochrona, która próbuje narzucić swoje zasady wejścia. My za to chcemy swoje… Niestety, pozostały nawyki z trzeciej ligi, które ciężko wyeliminować. Na szczęście szybko nabywamy bilety i zaczyna się wpuszczanie wg. listy wysłanej dzień wcześniej.
Atmosfera zrobiła się trochę gorąca, ale ochrona postawiła na swoim i ostatnie osoby wchodzą na sektor w ok. 10 min meczu. Nie weszły te bez dowodów (9) i jeden zakazowicz. Owa grupa ma okazję poznać w czasie meczu siłę wpływów ojca dyrektora, który doprowadził do tego, że napotkane sklepy nie dostały koncesji na napoje wyskokowe.
W sektorze natomiast dość senna atmosfera. Chyba dały o sobie znać trudy podróży. Poza grą piłką meczową, pierwsza połowa minęła bez szału. Na płocie zawisły dwie nasze flagi oraz jedna Stilonu. Dla ekip które jadą do Torunia: płot w sektorze gości dalej w konserwacji, o czym przekonali się co poniektórzy z nas po strzelonych bramkach i… trener asystent po meczu:)
W przerwie Elana podrzuca nam wodę, za co wielkie dzięki. Przy okazji chwilę też rozmawiamy.
W drugiej połowie za sprawą naszych piłkarzy już lepszy doping, dobra zabawa w sektorze i koniec końców podziękowania za ogranie lidera. Kilkakrotnie pozdrawiamy Stilon, a raz nawet dajemy wykazać się młynowemu z Gorzowa – egzamin zdał:).
Gospodarzy w młynie ok. 400-500. Ładnie się prezentują, przedstawiając oprawę. Doping też dobry, podobnie jak zabawa w sektorze
Spotkanie bez wyzwisk z obu stron. Ponadto przez moment wspólnie poświęcono uwagę PZPN-owi.
Ogólnie stadion w Toruniu prezentuje się średnio. Podobnie jak u nas, jest to obiekt z bieżnią, tak więc więcej pisać nie trzeba. Jedynym plusem jest zadaszenie trybuny głównej, które, w przeciwieństwie do naszego, chroni przed deszczem.
Po meczu jesteśmy chwilę trzymani w sektorze, po czym ruszamy w drogę powrotną. Częste postoje spowodowały, że ta trwała trochę dłużej, niż w pierwsza stronę. Na sam koniec potwierdziło się tylko to, co i tak już wiedzieliśmy. Strajkująca, narzekająca na niewygodne slużbowe obuwie i brak paliwa na eskortowanie kibiców policja zrobiła sobie pokaz siły, niczym defilada na Placu Czerwonym. Można powiedzieć, że w pewnym momencie na dwóch kibiców przypadał jeden policjant.. A może to były ćwiczenia przed Euro? Tym mniej pozytywnym momentem wycieczki kończymy wyjazd do Torunia. Nas dokładnie 110+51 Stilon, któremu bardzo dziękujemy za konkretne wsparcie i ogólnie za zajebiście spędzony wyjazd. Do zobaczenia wkrótce. Ci, co nie byli, niech żałują.
autor: Sensej