Jan Woźniak: wierzę w chłopaków

Słynna ekipa, która w sezonie 1979/80 zaszła aż do półfinału Pucharu Polski, gdzie przegrała z Legią Warszawa, wciąż tworzy piękniejszą część historii Chrobrego Głogów. We wtorek niektórzy z jej przedstawicieli zasiądą na trybunach głogowskiego stadionu. Teraz to oni będą kibicować. Także Jan Woźniak, uczestnik tamtych najlepszych w historii klubu wydarzeń i ojciec zawodnika MZKS-u, Pawła. Na łamach Gazety Wrocławskiej sięga pamięcią ponad 30 lat wstecz.

Po raz ostatni w 1/16 finału Chrobry zagrał w sezonie 1988/89. Wówczas zatrzymał się na Jagiellonii Białystok. W regulaminowym czasie gry było 1:1, ale konkurs rzutów karnych wygrali rywale. Z Pucharem Polski łączy się zresztą największe sukcesy w historii klubu. Po dziś dzień w Głogowie z wielkim sentymentem wspomina się rok 1980, kiedy to przygoda zespołu z pucharowymi rozgrywkami trwała najdłużej. Chrobry szedł jak burza. Eliminował z gry m.in. Zagłębie Sosnowiec, Gwardię Koszalin i Stal Szczecin aż doszedł do półfinału. W nim spotkał się u siebie z Legią Warszawa.
– Takiego meczu nie da się wymazać z pamięci. Doskonale kojarzę składy, atmosferę i przebieg spotkania – mówi Jan Woźniak, który wtedy reprezentował barwy MZKS-u. – Droga do półfinału była długa, ale warta przebycia. W Legii roiło się od gwiazd. Mirosław Okoński, Stefan Majewski czy Paweł Janas. Wtedy grali przeciwko nam. To było coś.

Chrobry przegrał 0:4, ale atmosfera z tamtego wydarzenia wciąż jest przywoływana.
– Przed meczem byliśmy nawet na trzydniowym zgrupowaniu. Pamiętam moment, w którym wyszliśmy na boisko. Do rozpoczęcia pozostawało sporo czasu, a stadion już pękał w szwach. Ludzie byli ściśnięci na trybunach niesamowicie. Nie było miejsca, więc niektórzy wchodzili na korony drzew. Coś niebywałego. Głogów żył naszymi meczami w Pucharze Polski, a było ich więcej. W kolejnych sezonach rywalizowaliśmy przecież z Wisłą Kraków. Legia to był taki deser, zwieńczenie tego wszystkiego – dodaje Woźniak, który przyznaje, że sięgnął pamięcią do lat 80-tych nie tylko ze względu na pojedynek z Lechem Poznań. Robi to częściej.
– Chrobry to mój klub, mam go w sercu, bo przecież grało się tu kilkanaście lat. Regularnie oglądam więc mecze w lidze, a na stadionie spotykamy się ze znajomymi z dawnych lat i wspominamy. Wcześniej działacze z okazji trzydziestej rocznicy spotkania z Legią uhonorowali zawodników z tamtej pamiętnej drużyny, niemal wszystkich zbierając w jednym miejscu. To miłe i za pamięć o nas dziękuję – dodaje.

Jana Woźniaka można zaliczyć do nielicznej grupy osób, która nie skazuje Chrobrego na porażkę w starciu z Lechem. Woli widzieć szanse choćby te miały być tylko minimalne.
– Mam nadzieję, że chłopcy powalczą. To dla nich szansa. Zachęcam też do wykazania większej wiary przez kibiców. Co prawda ciężko będzie zatrzymać choćby rozpędzonego Artioma Rudnieva, ale przecież puchary rządzą się swoimi prawami. Chrobry nie jest bez szans, naprawdę – przekonuje.

za: Gazeta Wrocławska

escort mersin