Kibicowskie wspomnienia: Bielawa po raz drugi

W marcu 1998 roku kibice Chrobrego Głogów dotarli do Bielawy na mecz z Bielawianką w 100 osób. Sporo się wtedy działo, choć spotkanie ostatecznie nawet nie doszło do skutku. Przypominaliśmy je w tym miejscu. Niecały miesiąc później głogowscy fani wybrali się na powtórzony mecz, tym razem jednak tylko w dziewięciu.

15.04.1998: Bielawianka Bielawa – Chrobry Głogów

Po naszym pierwszym wypadzie do Bielawy, gazety opisywały wypowiedzi działaczy Bielawianki, którzy na powtórzony mecz postanowili nas nie wpuścić. Oczywiście my, kibole wiedzieliśmy, że w Bielawie pojawić się musimy bez względu na wszystko.
Od początku wyjazd nie układał się po naszej myśli. Wstępnie mieliśmy wybrać się pociągiem, ale okazało się, że pociąg odpada, gdyż nie zdążylibyśmy na mecz. Postanowiliśmy więc udać się zamówionym busem. W ostatniej chwili wyszło, że i bus odpada. Jeżeli chcielibyśmy nim podróżować, musielibyśmy zapłacić 30 zł (nikt z nas nie miał tyle kasy). Tak więc pod znakiem zapytania stanął cały wyjazd.
Jednak na 1.5 godziny przed spotkaniem udało nam się skręcić dwa samochody (w tym jeden niezbyt sprawny). Wiedzieliśmy, że na czas zdążyć będzie nam bardzo trudno. Mimo to w 9 osób ruszyliśmy drugi raz w tej rundzie do Bielawy. Nasze kłopoty jednak jeszcze się nie skończyły, gdyż w Legnicy psuje się jeden z pojazdów, którego naprawa trwała ok. 15 minut. Do rozpoczęcia meczu pozostawało jeszcze pół godziny, a my byliśmy dopiero w pół drogi.
W Bielawie meldujemy się pod koniec pierwszej połowy. Pozostawiamy pojazdy na początku miasta i ruszamy na stadion. Wiedzieliśmy, że w tym momencie jest najniebezpieczniej, bo jest przerwa i dużo osób może stać pod kasami, a nas tylko dziewięciu. Mimo tego, ze sprzętem przechodzimy obok stadionu, przebijamy się przez płot i ruszamy na nasz sektor. Wchodząc, od razu zaczynamy śpiewać. Szybko zlatują się psy i wywiązuje się szarpanina. Wieszamy jednak flagi i nie zważając na psy rozpoczynamy doping. Po chwili psiarnia bardziej stanowczo próbuje wyjebać nas ze stadionu, spycha na dół sektora i ponownie dochodzi do szarpaniny.
Gdy walczymy z psiarnią, do naszego sektora wchodzi jakiś „stary zgred” i zrywa nam tę flagę, którą położyliśmy na ławkach. Nasza reakcja bardzo szybka. Urywamy się policji i biegniemy w stronę gościa. Ten widząc to, oddaje nam flagę.
Należy także wspomnieć o tym, że gdy my szarpaliśmy się z psami, Bielawa krzyczała „zostaw kibica, ty kurwo…”.
Po chwili wszystko powróciło do normy. Mendy jednak nie dały za wygraną i postanowiły wyjebać nas ze stadionu pięć minut przed zakończeniem meczu. Oczywiście spotkało się to z naszym sprzeciwem. I znów po raz kolejny podczas tego spotkania dochodzi do lekkich walk z psami, które jednak tym razem są górą. Podczas tej akcji, bielawianie zamiast nas wspomóc, zaczęli śpiewać „wypierdalać” (chuj im za to w dupę).
Młyn Bielawy podzielony był na dwie części. Pierwsza po drugiej stronie liczyła ok. 30 osób, druga obok nas ok. 20 typa.
Mundurowi wywożą nas kabaryną do naszych pojazdów, po czym już spokojnie odjeżdżamy do Głogowa.
Ogólnie wyjazd średnio udany. Szkoda tylko, że nie zdążyliśmy na cały mecz. Mimo wszystko, udało nam się pojawić na stadionie i wspomóc nasz zespół dopingiem (drugą połowę wygraliśmy 2:0). Po raz kolejny zawiedli chłopki z Bielawy. Mimo że było nas tylko dziewięciu, nie potrafili zorganizować żadnej akcji. Wydaje się, że gdyby było nas trochę więcej (20-25 osób), moglibyśmy zrobić powtórkę z pierwszego pojedynku w Bielawie, gdzie, jak pamiętamy, wygoniliśmy wieśniaków ze stadionu.
W Głogowie meldujemy się ok. godziny 20:00.
Na meczu pojawiło się także 4 kibiców Moto-Jelcza Oława, z którymi zarówno my, jak i kibice z Bielawy mają zgodę. Oławianie starali się być neutralni i nie siedzieli ani z nami, ani z nimi, jednak udało nam się z nimi porozmawiać. Rozmowa dotyczyła oczywiście najbliższego pojedynku w Głogowie Chrobry-Moto Jelcz Oława.

Chrobry Fanatyk nr 4/98

escort mersin