Kibicowskie wspomnienia: Bielawa

Po kilku dniach przerwy powracamy do kibicowskich wspomnień sprzed lat. Teraz zachęcamy do lektury opisu pierwszego wyjazdu w rundzie wiosennej sezonu 1997/98. Mecz Bielawianki Bielawa z Chrobrym ostatecznie nie doszedł do skutku, ale złe warunki pogodowe nie przeszkodziły w tym, by liczna wyprawa kibiców Chrobrego była, nazwijmy to, „syta”.

21.03.1998: Bielawianka Bielawa – Chrobry Głogów

Po zwycięstwie 6:2 z Polarem Wrocław w pierwszej kolejce rundy wiosennej wiadomo było, że na pierwszy wyjazd w tej rundzie chętnych nie zabraknie.
Początkowo mieliśmy wybrać się jednym autokarem, jednak duża liczba chętnych spowodowała. że musieliśmy starać się o drugi pojazd. Nie było to proste. Naprawdę, niewiele jest firm przewozowych w Głogowie, które chcą z nami jeździć. Mimo wszystko, po długich staraniach udało się załatwić drugi autokar.
Choć wyjazd nie był najtańszy, na miejscu zbiórki zebrało się ok. 80 fanatyków CHROBREGO. Do Bielawy jechaliśmy dwoma autokarami z eskortą glin od początku trasy do jej samego końca.
Świadomość tego, że wciąż przed i za nami jadą psy nie działała mobilizująco. Mimo wszystko, każdy starał się umilać czas jak mógł (picie alkoholu, śpiewy itp.), zapominając o mundurowych. Droga do Bielawy minęła spokojnie. Na stadionie meldujemy się na ok. 30 minut przed meczem Jak na razie, oprócz policji, nie zauważamy nikogo. Do naszej grupy dochodzą jeszcze kibice, którzy przyjechali samochodami. Tak więc jest nas wszystkich ok. 9 dych. Wciąż oczekiwaliśmy fanów z Bielawy, którzy wraz ze swoimi ziomkami z Ząbkowic ponoć bardzo się na nas szykowali.
Na stadion wchodzimy prawie za darmo (tylko co niektórzy kupują bilety). Do meczu jeszcze ok. 15 min., a jedynymi ludźmi na stadionie jesteśmy my i piłkarze obu drużyn. W pewnym jednak momencie zauważamy idącą po drugiej stronie grupę ok. 60-70 osób. Były to połączone siły kibiców Bielawianki i Orła Ząbkowice. A że było cholernie zimno (cały czas padał śnieg), postanowiliśmy się rozgrzać i ruszyliśmy na miejscowych. Biegliśmy przez murawę, obok przygotowujących się do spotkania piłkarzy. Nasz pierwszy atak i zdobywamy jakąś ich szmatę. Po chwili atakujemy z jeszcze większą siłą i zaczyna się „świetna” zabawa w gonienie wieśniaków, którzy ani na moment się nie postawili. Kroimy jeden szal oraz wyganiamy gospodarzy ze swojego stadionu. Konkretny wpierdol dostaje także kilku tych, którzy nie zdążyli uciec. Gdy nie było już kogo lać, wróciliśmy z okrzykami tryumfu na swój sektor. Muszę tu wspomnieć o „zabawnej” postawie policji, która w niczym nam nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie. Mundurowi mówili do nas: „dobrze tym z Bielawy, co kurwa, myśleli że ich obronimy?!”. Uciekinierzy na swój sektor wrócili dopiero po ok. 10 minutach. Karetka zawiozła do szpitala tego, który niezbyt szybko uciekał.
Oczywiście bardzo się nam to spodobało i już po chwili planowaliśmy ponowny atak. Czekaliśmy jednak aż wywieszą jakieś flagi, bo coś przecież chcieliśmy jeszcze skroić. Wszyscy jednak zastanawiali się, dlaczego jeszcze nie rozpoczyna się mecz. Po kilkunastu minutach okazało się, że ten w ogóle nie odbędzie się z powodu złych warunków atmosferycznych. Następnie, po kilku minutach szarpaniny z pałami, które chciały nas jak najszybciej wyjebać do autokarów, wychodzimy ze stadionu. Po drodze znów chcemy ruszyć na Bielawę, ale tym razem reakcja mundurowych była dużo odważniejsza. Jeszcze chwila przepychanek przed autokarami i ruszamy. Gliny chcą wywieźć nas inną drogą. Jedziemy przez jakieś pola, nagle zauważając biegnącą w naszą stronę ok. 30-40-osobową grupę. Nie zastanawiamy się długo i ruszamy na nią. Biegniemy przez pole, rywale oczywiście rzucili kilkoma kamieniami i zaczęli spierdalać. Wyglądało to naprawdę zabawnie. Następnie przyjechały pały i zaczęły wszystkich napierdalać. Często jednak gliniarze wywracali się na obłocone pole, tak więc wyglądali bardzo komicznie, co w naszych szeregach wywoływało masę śmiechu. Oni natomiast byli bardzo wkurwieni. Po tym wydarzeniu, już spokojnie, oczywiście z eskortą glin ruszamy do Głogowa. Wydawało się, że na dzisiaj to już wszystko. Niestety, w Dzierżoniowie jakieś kurwy wyjebują nam szybę w jednym z autokarów. A więc mieliśmy wietrzenie. W Głogowie meldujemy się ok. godz.. 21:00. Ogólnie wyjazd, mimo, że mecz nie odbył się, był zajebisty. Zanotowaliśmy wiele ciekawych starć, z których to wychodziliśmy zawsze zwycięsko. A skrojenie przez nas flagi, jednego szala, wygonienie wieśniaków ze stadionu oraz wysłanie jednego od nich do szpitala mówi samo za siebie.

>> Bielawianka Bielawa – Chrobry (1 foto)

Chrobry Fanatyk nr 2/98

escort mersin