Witając się w nowym, 2011 roku, kontynuujemy cykl kibicowskich opowiastek sprzed lat. W noworocznej odsłonie powracania do przeszłości, na początek prezentujemy relację z rozegranego w listopadzie 1997 roku meczu Chrobrego z Piastem w Czerwieńsku.
02.11.1997: Piast Czerwieńsk – Chrobry Głogów
Wyjazd do Czerwieńska był tym z tzw. „piknikowych”. Wiadomo, Czerwieńsk nie ma kibiców. Podróż pociągiem bezpośrednim, czyli bez żadnych przesiadek, a jak bez przesiadek, to i bez ciekawych emocji. Co niektórzy jednak liczyli na to, że tym razem spotkamy się albo z Falubazem, albo z Dozametem. Niestety, te dwie ekipy po raz kolejny zawiodły, po raz kolejny pokazując przy okazji swoją cieniznę (przecież już tyle razy jedziemy przez Nową Sól czy Zieloną Górą-czy nie mogliby choć jeden raz sprężyć się i coś zorganizować?! Dla nas wyjazd byłby ciekawszy i oni wreszcie coś by zaprezentowali).
Wyjazd zaplanowany został na godzinę 9:14. Mimo niezbyt sprzyjającej aury zebrało się nas ok. 100. Oczywiście byli z nami także mendziarze, którzy ostatnio ku naszej rozpaczy nie opuszczają nas na krok. Droga minęła spokojnie. W Nowej Soli na dworcu stało trzech wieśniaków, którzy zachowywali się bardzo spokojnie. Jednak gdy pociąg ruszył jeden z nich wyciągnął szalik i coś tam zaczął bluzgać w naszą stronę (jak widać, trochę „szybko” przyszła mu odwaga!). Początkowo mieliśmy rwać hamulec, lecz po krótkim zastanowieniu uznaliśmy, że nie ma sensu, gdyż i tak zaraz uciekną. Kolejna ciekawa stacja to Zielona Góra. Tu też czekało na nas „aż” trzech kiboli Falubazu (ciekawe skąd wzięło się ich aż tylu?), którzy, widząc że jest od chuja pał, bardzo ostro bluzgają w naszą stronę, po czym znikają. Spodziewaliśmy się więc kamionki. I rzeczywiście, gdy pociąg ruszył, kilkanaście metrów dalej, ta właśnie grupka trzech osób rzuca w nas kamieniami. Niestety dla nich samych kamienie nie doleciały do celu, choć starali się jak mogli (przyznać trzeba, że atak fanów z Zielonej Góry wywołał u nas trochę śmiechu, gdyż, po pierwsze był świetnie zorganizowany, po drugie miał sporą siłę-ha,ha,ha).
Tak więc do Czerwieńska dojeżdżamy spokojnie. Na miejscu do naszej mendowni dołączyła spora liczba mendziarni z Zielonej Góry. Zachowywali się bardzo pojebanie. Już na samym dworcu zwijają jednego od nas.
Na stadionie jesteśmy na ok. 2.5 godziny przed meczem (koszmar), a tu ani sklepu, ani baru (typowa wiocha). Pod kasami dochodzi do śmiesznej sytuacji. Otóż jeden z gliniarzy pyta się przez swoją „papugę” czy
został już zbudowany sektor dla gości. Facet odpowiada, że nie, więc gliny przetrzymują nas jeszcze, nie pozwalając wejść poza bramy. Naprawdę, wyglądało to zabawnie, jak kilku gości nosiło jakieś kawałki słupów. które później miały nam służyć jako sektor
Czas pozostający do meczu dłużył się niemiłosiernie. Wciąż dochodziły do nas osoby, które przyjechały samochodami. Tak więc podczas meczu nasz sektor liczył ok. 110 osób.
Od samego początku głownie koncentrujemy się na dopingu, który jednak nie był jednak najlepszy. Nagle w połowie przerwy z oddali słyszymy głośne okrzyki. Okazało się, że jest to ok. 30-osobowa grupa kibiców z Zielonej Góry. Prawdę powiedziawszy to nikt nie wie po co przyjechali, bo jak tylko rozpoczęła się druga połowa, gdzieś zniknęli i już później nikt ich nie widział.
Oczywiście po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze podbiegają do nas i dziękują za doping. Widać było jak bardzo zadowoleni są z korzystnego wyniku, jak bardzo cieszy ich to, że nareszcie wygrywają (nas oczywiście też). Po tym wszystkim z eskortą policji idziemy na dworzec. Droga do Głogowa minęła spokojnie. W naszym mieście jesteśmy ok. godz. 17:00. Ogólnie wyjazd zaliczyć można do tych mało ciekawych. Zarówno podczas drogi w obie strony, jak i na stadionie nic się działo.
>> Piast Cz. – Chrobry (1 foto)
Chrobry Fanatyk nr 8/97-98