Kibicowskie wspomnienia: Rawicz

Wspominając przeszłość, przytaczamy opis z wyjazdu kibiców Chrobrego Głogów do Rawicza. Mecz z Ravią odbył się w kwietniu 1998 roku, a wtedy pomarańczowo-czarnych wspierała grupa 70 fanów MZKS-u.

11.04.1998: Ravia Rawicz – Chrobry Głogów

Rawicz to miasto oddalone od Głogowa o ok. 60 km.. Mimo tego na mecz musieliśmy wybrać się już o godzinie 6:28 (mecz o 14:00), ponieważ nie mieliśmy innego dobrego połączenia pociągiem.
Godzina odjazdu oraz dzień (Wielka Sobota) spowodowały, że rano na dworcu zebrało się 48 fanatyków Chrobrego + 2 przyjaciół z KKS KALISZ.
Początkowo nasza podróż prowadziła do Leszna, gdzie mieliśmy przesiadkę. W Lesznie, mimo, że kibice Unii wiedzieli o naszym przejeździe (dzień wcześniej kilku od nas powiadomiło o tym Unistów telefonicznie), nie pofatygowali się na dworzec.
Do odjazdu pociągu w kierunku Rawicza mieliśmy jeszcze ponad godzinę, więc postanowiliśmy wybrać się do miasta. W Lesznie czuliśmy się, jak u siebie. Śpiewy, chlanie, zabawa na całego. Po kilku minutach naszej zabawy przyjeżdżają pały, które po chwili próbują zwinąć jednego od nas, jednak nasza szybka reakcja i go puszczają. Tyle ciekawego w Lesznie.
Droga do Rawicza minęła spokojnie. Na miejscu meldujemy się na ok. 4 godzin przed meczem. Oczywiście czas, jaki nam pozostał do rozpoczęcia spotkania postanowiliśmy przeznaczyć na zwiedzanie miasta. Rozdzielamy się na kilka grup. Podobnie, jak w Lesznie, tak i w Rawiczu czujemy się, jak u siebie (podobno w Rawiczu jest silny fan-club Lecha?!). Podczas zwiedzania miasta nie spotykamy nikogo w szaliku.
Wreszcie dwie godziny później zebraliśmy się w prawie jedną grupę i ruszamy na stadion. Na obiekt wchodzimy bez problemów (ponoć chcieli nas nie wpuścić?). Tam, oprócz nas i kilku gliniarzy, nie zauważamy nikogo. Postanawiamy więc pochodzić trochę po pobliskim osiedlu. Niestety, mimo, że rozłączyliśmy się na kilka grup, nikomu nie udało się spotkać kogoś podejrzanego, tak, jakby nie mieszkali w Rawiczu żadni kibice.
Na sektorze wszyscy w komplecie meldujemy się ok. 30 minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Do sektora ciągle przychodzili kibice, którzy przyjechali innymi środkami transportu. Tak więc ogólnie było nas ok. 70 szala.
Kilka minut później przyjechały większe posiłki psów, z którymi dochodzi do szarpaniny. Gliniarze napierdalają, jak szaleni. My bez sprzętu nie mieliśmy zbytnio szans. Mendownia wyciąga kilku od nas i zawija (chuj wie za co?). Po chwili wszystko się uspokaja.
Na kilkanaście minut przed spotkaniem pojawiają się wreszcie kibice z Rawicza. Większość (prawie wszyscy) w szalach Lecha Poznań.
Na stadionie było także dwóch z Głogowa, którzy po chwili wchodzą do nas z jednym szalem. Niestety, mendownia zawija jednego z tej dwójki. Pały zabierają nam skrojony wcześniej szal i oddają właścicielowi, który o dziwo szalik zabiera. Dopiero po chwili go odrzuca, a my niszczymy.
Sektor fanów Ravii był tuż obok nas, liczył ok. 45-50 osób.
Podczas meczu częste wyzwiska z Rawiczem, jednak głównie koncentrujemy się na dopingu dla naszej drużyny. Na meczu odpalamy 4 race (dwie po pierwszej bramce, dwie kolejne pod koniec spotkania).
Miejscowi kibice 90 procent swojego dopingu przeznaczali na bluzganie nas, a ich przyśpiewki kierowane w naszą stronę były tak prymitywne i bezsensowne, że aż do dzisiaj zastanawiamy się, o co im chodziło. Śpiewali np. „ilu was było, w Poznaniu ilu was było…”. Poza tym, rawiczanie cały czas rzucali w nas różnego rodzaju rzeczami. My nie pozostawaliśmy dłużni i jeden od nich centralnie trafiony butelką w głowę zalał się krwią.
Po ostatnim gwizdku sędziego, po podziękowaniu piłkarzom za grę, mendownia wyprowadza nas na dworzec. Tam puszczają naszych kiboli, których zawinęli podczas meczu.
Na dworcu pojawili się także kibice z Rawicza, ale oprócz bluźnierstw w naszą stronę nic nie zwojowali. My natomiast byliśmy otoczeni przez psy, więc także nie mogliśmy nic zrobić.
Droga do Głogowa, mimo ponownej przesiadki w Lesznie, minęła spokojnie. W Głogowie meldujemy się ok. godziny 20:00.
Ogólnie wyjazd dość udany. Zawiedli na pewno kibice z Leszna oraz Rawicza. Zarówno jedni, jak i drudzy dobrze wiedzieli, że przyjedziemy, a mimo tego nie zanotowaliśmy z ich strony żadnych akcji zaczepnych. W Rawiczu zdobywamy jeden szal.
Na koniec dziękujemy kibicom KKS-u Kalisz za obecność.

Chrobry Fanatyk nr 4/98

escort mersin