Łukasz Ochmański: szkoda, że to już koniec

– Wyjeżdżam. To moje ostateczne słowo – mówi Łukasz Ochmański. 27-letni napastnik w sobotę ma zagrać po raz ostatni w barwach Chrobrego Głogów. Mimo obowiązującego kontraktu, poprosił o jego rozwiązanie. – Będąc dzieckiem marzyłem o wielkim futbolu. Marzenia się jednak zmieniły. Pora podjąć pracę, zarobić na życie, ustatkować się – tłumaczy „Ochman”.

To już ostatni wywiad z Łukaszem Ochmańskim jako piłkarzem Chrobrego?
Klamka zapadła, decyzja jest już podjęta. Wyjeżdżam za granicę. Nie będę nad tym dłużej rozmyślał. Czy robię dobrze, czy nie, to się dopiero okaże, bo na chwilę obecną sam nie wiem.

Skąd tak nagła decyzja?
Myślałem pod kątem swojej przyszłości. Nie dam rady utrzymywać się z piłki, a wiem, że kariery już nie zrobię. Moja obecna sytuacja w klubie też nie jest za ciekawa. Jak nie gram, to wiadomo, mam mniej pieniędzy. Nie stać mnie na to, by tutaj zostać i być przy tym rezerwowym. Z czegoś trzeba żyć. Pojawiła się możliwość wyjazdu za granicę i zarobienia tam trochę więcej pieniędzy, może nawet odłożenia na dalsze życie, więc czas najwyższy spróbować czegoś innego. Za kilka lat być może wrócę, może już z jakąś sumą na start, by kupić jakieś mieszkanie. Teraz gdybym chciał założyć rodzinę i jakoś się ustatkować, jedynym wyjściem byłoby pójście do banku i wzięcie kredytu. Wolę tego uniknąć. Przynajmniej chcę spróbować.

Nie podjąłeś jej przypadkiem pod wpływem chwili, po meczu z Bałtykiem, w którym nie zagrałeś ani minuty?
Nie. To nie tak. Mecz w Gdyni w ogóle nie miał na to wpływu. Już wcześniej o tym poważniej myślałem, ale wyjazd za granicę miał być takim ruchem w ostateczności. Obecnie jednak już nic nie mam do stracenia, więc ryzykuję. Jak wspomniałem, czas pokaże, na ile właściwie postąpiłem.

Dlaczego dopiero teraz? Drużynę postawiłeś w trudniejszej sytuacji.
Miesiąc temu w ogóle bym nie uwierzył, że mogę podjąć taką decyzję. Musiałem jednak moją sytuację raz jeszcze przekalkulować. Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu czekać, bo to tylko przeciąganie tego, co i tak pewnie by nastąpiło.

Zechcesz zdradzić swoje plany?
Jadę do Oslo. Mam się załapać do pracy w hotelu. Jeśli jednak nie ułoży się w Norwegii, to i tak raczej nie wrócę do kraju. Zostanę w Szwecji, gdzie mieszka moja dziewczyna. Poza tym, jak się uda, to chciałbym jeszcze przy okazji trochę popykać.

Czyli jednak nie da się tak stanowczo odłożyć piłki w kąt.
W piłkę grało się przecież całe życie. Nie chcę z nią definitywnie kończyć, ale doszedłem do etapu, w którym najważniejsza jest praca i jak najlepsze wywiązywanie się z niej. Tak czy siak korki na pewno zabieram ze sobą.

W tym sezonie jest większa konkurencja wśród napastników i grałeś dużo rzadziej. Czułeś się na tyle mocny, by rywalizować w podstawowym składzie od początku do końca?
Nie czułem się najsłabszy z tego grona. Gdybym grał, to dałbym z siebie wszystko. Widocznie jednak trener podejmował dobre decyzje, bo drużynie nic nie można zarzucić. Zespół elegancko wygląda taktycznie i motorycznie. Pod względem przygotowania też. Punktuje i awansował do 1/16 finału Pucharu Polski. Wyszło, jak wyszło. Nie mam do nikogo większych pretensji.

Ani trochę żalu?
W Chrobrym tak są skonstruowane kontrakty i nic na to nie poradzę. To nie jest żal. Nie grając czułem tylko wielką sportową złość. W poprzednim sezonie awansowaliśmy, fajnie się układało, przyszła druga liga i nie mogłem załapać się do „jedenastki”. Była więc tylko złość. Wydaje mi się jednak, że każdy ambitny gość ma w sobie coś takiego. Bez gry nie cieszy się, jest złość, prawdziwe wkurwienie i chęć wyładowania się, pokazania. Do takiej okazji, w której mógłbym pokazać swoją przydatność nie doczekałem. Kończy się więc, jak kończy. Nie ma co gadać.

Tak krótki okres czasu i wywracasz kawałek swojego życia do góry nogami.
Kawałek? Całe życie! Sam nie jestem w stu procentach przekonany, czy mi się to opłaci. Mam jednak ochotę zaryzykować. Nie chcę doczekać pięciu dych na karku i biorąc się za zsumowanie życia żałować, że się wtedy nie spróbowało. Kiedyś byłem dzieckiem i miałem marzenia. Chciałem zagrać w reprezentacji Polski lub po prostu być dobrym piłkarzem, więc zasuwałem za piłką. Wraz z upływem lat zmieniłem się ja i zmieniły się marzenia. Teraz życiowe cele są więc inne. Chyba nawet trudniejsze do zrealizowania, niż sen o prawdziwym piłkarstwie.

Druga liga tyle co wystartowała. Nie szkoda tak wszystkiego rzucić?
Żal jest straszny. Co zrobić… Taką podjąłem decyzję i nie ma od niej odwrotu. Szkoda, że to koniec. Trudno.

Nawet mecz 1/16 finału Pucharu Polski nie zmienił decyzji…
Oczywiście, fajnie byłoby w nim uczestniczyć, bo dla Głogowa to wielkie wydarzenie, ale spójrzmy realnie. Ten mecz w moim życiu nie zmieniłby dużo. Trener zresztą zachęcał do pozostania do końca rundy albo przynajmniej do końca września, bo w tym miesiącu jest sporo spotkań. Jestem jednak stanowczy.

Jak będziesz wspominał Chrobrego?
Przeżyłem tu coś, czego nigdy wcześniej w życiu nie doświadczyłem. To awans. Jeśli mam być dosadny, to była zajebista sprawa. Cieszyłem się nim, jak dziecko. Z tego powodu Chrobrego będę wspominał sympatycznie. Nic złego mi się tu nie stało. Jestem wdzięczny, że nie bano się we mnie zainwestować. Dziękuję kibicom. Tym prawdziwym, nie piknikowcom. Czułem, że jestem dobrze odbierany. Zawsze byli wobec mnie w porządku.

Gdy występowałeś w 2007 roku w mistrzostwach Europy amatorów, obserwatorzy przepowiadali Ci zrobienie większej kariery. Tymczasem chcesz ją zakończyć w wieku 27 lat.
Chciałoby się więcej, dopóki móc, to grać w piłkę i utrzymywać się tylko z niej. Nie do końca wyszło, dlatego w takim momencie trzeba szukać nowych rozwiązań, by nie wegetować w jednym punkcie. Zostawienie tego wszystkiego wiąże się z żalem, ale kto wie, może jeszcze kiedyś kilka bramek strzelę.

escort mersin