Punkt, który musi cieszyć

Kibice, którzy od piłki nożnej oczekują przede wszystkim emocji, nie mogą być zawiedzeni po meczu Chrobrego Głogów z Chojniczanką Chojnice. To było jednak dość dziwne spotkanie. W pewnym momencie wydawało się, że to Chrobry będzie prowadził 2:0, by zaraz potem nastąpił festiwal świetnych okazji niewykorzystanych przez gości. Oceniając sprawiedliwie, ze zdobytego punktu bardziej cieszą się w Głogowie.

Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Chojniczanki, która zagrała przede wszystkim odważniej. To ona stanęła też przed najlepszą szansą. W 18 minucie, po rzucie rożnym, głową uderzał Szymon Kaźmierowski i tylko wyciągniętemu jak struna Łukaszowi Zarembie zawdzięczamy nadal trwające 0:0. Wszystko wyjaśnili jeszcze jego partnerzy z zespołu, wybijając odbitą w bok piłkę. Pomarańczowo-czarni zaistnieli dwukrotnie, ale nie były to aż tak dogodne okazje. Najpierw do pola karnego zbiegł wcześniej pędzący prawą stroną Michał Bukraba, lecz jego strzał z kilkunastu metrów okazał się o jakiś metr niecelny. Później, po wrzutce Zbigniewa Grzybowskiego tor lotu piłki głową zmieniał Kamil Sylwestrzak, ale również uczynił to niecelnie.
Tak naprawdę po pierwszych 45 minutach głogowscy kibice mieli nadzieję, że 0:0 uda się dowieźć do końca.

Zdanie zmienili po przerwie. Na drugą odsłonę Chrobry wyszedł bowiem o wiele bardziej pewny swego i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 55 minucie prowadzenie uzyskał Przemysław Stasiak. Dośrodkowywał ze stałego fragmentu gry Maciej Soboń, nieudanie główkował Mateusz Hałambiec, ale futbolówkę przejął będący bliżej dalszego słupka Stasiak, mocnym strzałem z ostrego kąta pokonując Michała Kolbę. Trzy minuty później mogło być 2:0, gdy znów wrzucał Soboń i znów głową próbował Hałambiec. Tym razem zabrakło centymetrów. I kiedy zaczynało się dziać dobrze, gospodarze chyba zlekceważyli Marcina Trojanowskiego, nie wierząc w powodzenie jego rajdu. Ten jednak przebiegł jakby nigdy nic kilkadziesiąt metrów, już w polu karnym płaskim strzałem doprowadzając do remisu. 60 sekund później Bukrabę uruchomił Grzybowski, jednak spychany do boku trafił tylko w Kolbę. Kryzys dopadł pomarańczowo-czarnych od 70 minuty. Przyjezdni robili, co chcieli. Niemal każdy wjazd bokiem w pole karne kończył się groźną sytuacją. Raz ratował nas łupek, innym razem poprzeczka. Tylko pojedynczymi kontrami podopieczni Ireneusza Mamrota pokazywali Chojniczance, że ta nie jest sama na boisku. W jednym przypadku Stasiakowi może sekundy zabrakło, by uprzedzić wychodzącego z własnej bramki Kolbę, a tym samym być szybszym w przejęciu gały. Gdy gol dla chojniczan wisiał w powietrzu, w 88 minucie za głowy złapali się miejscowi. Na 5 metrze futbolówkę przejął Stasiak, obrócił się z nią, zostawiając za sobą rywala i już z czystej pozycji huknął na bramkę, co kapitalnie wyciągnął Kolba.
W nerwowej, wypełnionej przepychankami końcówce obu stronom brakowało skuteczności, choć spieszyło się przede wszystkim chojniczanom. Sędzia zakończył to emocjonujące widowisko przy stanie 1:1, przy wyniku, który z przebiegu gry powinien zadowolić Chrobrego.

escort mersin