Niespodzianka ze strony kibiców Dozametu, których na głogowskim stadionie pojawiło się ok. 30 z jedną flagą. U nas w sektorze do 100 osób z „NIEPOKONANYMI…” na płocie.
W II połowie trochę ultrasujemy – pomarańczowe szarfy oraz kartonowe szachownice w asyście najpierw „ogni wrocławskich”, później rac, a na końcu stroboskopów. O ogólnej frekwencji na stadionie szkoda pisać…
Piłkarze Chrobrego zremisowali 1-1, co nie ma prawa nas satysfakcjonować. Goście przyjechali po punkty i to było widać już od pierwszych minut gry. Przewaga rywala nie podlegała dyskusji, ale z drugiej strony wykańczanie przez nich akcji do najlepszych nie należało. I część pojedynku nasi piłkarze ewidentnie przespali, co zresztą jest już swojego rodzaju tradycją. Obraz gry zmienił się w kolejnych 45-ciu minutach, gdzie mogliśmy oglądać znacznie więcej składnych akcji z naszej strony. Jedna z nich zakończyła się bramką – Pojnar celnie przymierzył zza pola karnego, a lecąca tuż nad ziemią piłka zaskoczyła bramkarza przyjezdnych (61 minuta). Od tego momentu w naszych szeregach dało się zauważyć więcej spokoju, co pozwoliło dochodzić im do kolejnych sytuacji strzeleckich. Tam już zawodzili ci, co zawsze… Nie były to 100-procentowe okazje, ale z kilku metrów trafić wprost w golkipera to już małe nieporozumienie, panie Rośmiarek. Ten sam zawodnik gubił się nawet w mniej skomplikowanych akcjach, co zresztą na trybunach od pewnego czasu wzbudza salwy śmiechu, aniżeli zdziwienie. Radzimy poważnie zastanowić się nad tym, czy owy zawodnik jest nam rzeczywiście potrzebny wiosną, działacze. Czas płynął nieubłaganie, to i Dozamet co raz śmielej przedostawał się pod nasze pole karne, tym samym zostawiając pustki po drugiej stronie boiska. Tego już nasi wykorzystać nie potrafili i zemściło się to w 84 minucie spotkania. Ładny lob z narożnika pola karnego, którym popisał się Adamski, nie dał szans Golbie. Inna sprawa, że nasz bramkarz zrobił o jeden krok za daleko… Chrobry starał się do końca, ale podobnie jak w Katowicach i Jastrzębiu ich akcje w większości zatrzymywały się na środku pola. Remis niby sprawiedliwy z przebiegu meczu, ale mimo wszystko niedosyt pozostanie.
Po końcowym gwizdku nasi piłkarze podchodzą do sektora, dziękując nam za te kilka, naprawdę dobrych miesięcy. Odwdzięczamy się tym samym gestem, bo jakby nie patrzeć spisali się jednak powyżej oczekiwań…