Chrobry Głogów nie pozostawił suchej nitki na LZS-ie Ostaszów, w finale okręgowego Pucharu Polski gromiąc go aż 13:0 (5:0). To jedno z najwyższych zwycięstw w historii MZKS-u. Jedną z bramek zdobył… Łukasz Zaremba, pewnie egzekwujący rzut karny.

Chrobry bardzo poważnie podszedł do meczu, traktując go jako sposób na wyżycie się po sobotniej wpadce. Wyżył się więc bezlitośnie, raz po razie nękając rywala i nie odpuszczając nawet wtedy, gdy już dawno było pozamiatane.
Dwie bramki zdobył Konrad Kaczmarek, którego w rundzie wiosennej dotknęła dziwna niemoc. Miejmy więc nadzieję, że to pozwoli mu na przynajmniej częściowe odbudowanie się.
Raz trafił powracający po kontuzji Bartosz Machaj, a dwukrotnie po raz pierwszy w tym sezonie występujący w pierwszej drużynie Konrad Węglarz. Strzelali też Ci, którzy w lidze nie mają ku temu większych okazji: Patryk Sypień i Damian Żmijowski. Z kolei autorem najładniejszego gola był Mateusz Hałambiec. Uderzył w swoim stylu, czyli zza pola karnego i w samo okienko.
W 67 minucie do ustawionej na jedenastym metrze piłki pozwolono podejść Łukaszowi Zarembie. Głogowski goalkeeper pewnie podwyższył na 8:0, po czym cała drużyna podbiegła do swojego bramkarza, zapewne chcąc dać mu wsparcie po sobotnim meczu, w którym wyraźnie zawinił. Sam Zaremba we wtorek wcale nie miał nic do roboty. Były trzy sytuacje, przy których interweniował bardzo okazale, z czego jedna to przysłowiowa seta.

W Chobieni pojawiło się 90 kibiców Chrobrego z jedną flagą. Cała grupa w pierwszej połowie prowadziła doping, za który po meczu podziękowała część zawodników. Jednak jeszcze trochę czasu minie, zanim obustronne relacje wrócą do normalności.
Ogólnie na położonym w bardzo kameralnym miejscu, bo tuż nad Odrą obiekcie w Chobieni pełen folklor. Przykładem jest humorystyczna, trwająca całe minuty konwersacja głogowskich fanów z bramkarzem LZS-u.
– Bramkarz, ile puściłeś?
– Za dużo.
– Możemy im powiedzieć, żeby już przestali.