Rozmowa z autorem „To My Chuligani”

26 września do księgarni w całym kraju trafi książka pt. „To My Chuligani”. Powieść autorstwa jednego z kibiców Chrobrego Głogów opowiada o młodym chłopaku, który trafił na stadion przy ul. Wita Stwosza w szalonych latach 90. Na chwilę przed premierą publikujemy krótką rozmowę z Michałem, który opowiedział o powstaniu książki, ciekawostkach z nią związanych czy oczekiwaniach wobec „TMCh”. Zapraszamy do lektury!

Będzie o książce „To My Chuligani”, ale zaczniemy od autora. Dla zdecydowanej większości bywalców stadionu przy Wita Stwosza jesteś rozpoznawalną postacią, ale ci którzy niedawno rozpoczęli swoją przygodę z Chrobrym mogą Cię nie kojarzyć. Opowiedz więc jak wyglądały Twoje początki na stadionie.
– Wita Stwosza zawsze nazywałem moim drugim domem. Tutaj zawsze pojawiałem się, gdy musiałem przemyśleć jakieś sprawy. Kiedyś ten stadion nie był zamknięty. Można było przyjść, usiąść na ławkach, spotkać się z innymi kibicami. Początki myślę były podobne jak u większości kibiców. Duże zainteresowanie piłką nożną, znajomość składów, fascynacja piłkarzami. Z czasem człowiek zaczyna zauważać dzięki komu tak dobrze grają. Widzi trybuny, oprawy i całą otoczkę sportowego widowiska. Od momentu kiedy starsi kibice pozwolili mi wejść do młyna do czasu pierwszego wyjazdu minęły 2 lata. Później już Chrobry pochłonął mnie do reszty. Setki wyjazdów, tysiące znajomości i kilka dozgonnych przyjaźni. Chrobry dał mi wszystko co najlepsze było i jest w moim życiu.

Kiedy pojawił się pomysł napisania książki i ile minęło czasu do momentu, w którym zacząłeś realizować swój plan?
– Zacząłem pisać książkę 3 lata temu. Napisałem 30 stron i odłożyłem do szuflady. Wróciłem do pisania kilka miesięcy temu.

Co dla Ciebie, jako początkującego pisarza, było najtrudniejsze podczas tworzenia „TMCh”?
Najtrudniejsza była dla mnie korekta. Człowiek uczy się pokory w pracy z fachowcami.

Pisanie książki z pewnością wiąże się z wieloma ciekawymi sytuacjami. Opowiedz coś na ten temat.
– Żona krzyczy, dzieci płaczą a Ty siedzisz do 5 rano nad tekstem. Żartuję oczywiście. Żona bardzo wspierała, dzieci grzecznie chodziły spać a nad tekstem siedziałem czasami do 7 rano 😉

Pomagał Ci ktoś w tworzeniu „To My Chuligani”? Wiem, że korzystałeś z materiałów, które gromadziłeś przez lata obecności na Chrobrym, jednak czy konsultowałeś niektóre sytuacje z innymi osobami udzielającymi się w głogowskim ruchu kibicowskim w tamtym okresie? Niektóre szczegóły mogły przecież gdzieś umknąć.
– Szczególnie w ostatnim miesiącu pisania książki, gdy już informacja poszła o tym, że kończę pisać. Dużo kibiców spotykało się ze mną i wspominaliśmy stare czasy. Zaowocowało to delikatnymi zmianami w tekście. Pojawiło się kilka ciekawych akcji, które uważałem, że warto aby się znalazły w książce.

Jak przebiegał proces promocji książki? Udało Ci się zrealizować wszystkie założenia czy jest coś, z czego nie jesteś do końca zadowolony?
– To kolejny ciężki okres. Dużo telefonów, maili i poświęconego drogocennego czasu. Dzięki doświadczeniu mojego wydawcy na pewno było łatwiej. Nie ma co narzekać na to co się nie udało. Trzeba zacisnąć zęby i iść dalej do przodu. Najbardziej zależało mi na patronatach chrobry.glogow.pl, TMK! oraz kibice.net. Udało mi się je zdobyć, więc jestem zadowolony.

Przedsprzedaż książki cieszy się sporym zainteresowaniem. Spodziewałeś się takich wyników?
– Chciałem częściowo sfinansować wydanie książki, bo nie są to małe pieniądze. Liczyłem, że 100 szt. się powinno sprzedać. Sprzedało się w 5 dni i zmuszony byłem wystawić kolejne.

Z tego co wiem pozycja znalazła wielu nabywców spoza Głogowa. Zaskoczyło Cię to? W końcu akcja dzieje się w naszym mieście i to chyba głogowianie powinni być najbardziej zorientowani w sytuacjach opisanych w powieści.
– Nie zaskoczyło. Książkę pisałem również z myślą o kibicach w całej Polsce. Dobrze wiemy, że środowisko kibiców jest bardzo specyficzne, głodne informacji. Ta książka ma być czymś nowym. Nie jest zapisem relacji z wyjazdów. Jest opowieścią o kilkunastu chłopaków z Głogowa, dla których Chrobry jest wszystkim.

Jakiś czas temu Krzysiek Korsak ze Stilonu napisał „Jestem Kibolem”. Książka została dobrze odebrana przez kibicowską Polskę, choć z tego co wiem jeszcze jej nie przeczytałeś. Jak myślisz, jak będzie w przypadku „TMCh”? Przypadnie do gustu stadionowym bywalcom?
– Jestem o tym przekonany, że przypadnie do gustu. Mam nadzieję, że każdy odnajdzie cząstkę siebie w bohaterach powieści. Starsi wrócą do wspomnień z lat 90-tych, a młodzi czytelnicy zobaczą jak się bawiło najlepsze pokolenie kibiców!

A osoby „spoza klimatu”? Myślisz, że sporo takich czytelników natrafi na Twoją książkę?
– Książka będzie dostępna w księgarniach w całym kraju, więc myślę, że trafi do szerokiego grona czytelników. Czy im się spodoba – rzecz gustu. „TMCh” to początek opowieści. Zaczynam pracę nad własnym warsztatem i zabieram się za kolejną część powieści. Mam nadzieje, że pojawi się w księgarniach już za rok.

Jak Twoi znajomi zareagowali na wiadomość o książce? Jesteś osobą kreatywną, ale chyba niektórych ta informacja zaskoczyła?
– Strasznie nie lubię nudy. Braku pasji. Uważam, że człowiek bez niej pomału umiera. Myślę, że znajomi mogą spodziewać się po mnie wszystkiego. Kilka osób ze stadionu powiedziało, że cieszą się, że to właśnie ja się tego podjąłem i dziękuję im za te słowa. Daje to siłę i kopa do dalszego tworzenia.

Jakieś rady dla początkujących pisarzy, zwłaszcza tych związanych ze stadionem? A może coś od autora dla czytelników?
– Jestem osobą bardzo spostrzegawczą. Pamiętam wydarzenia z mojego życia, które wydarzyły się nawet 30 lat temu. To bardzo pomaga. Pierwsze sto wyjazdów zapisywałem w notatniku. Daty, liczby. Nie wiedziałem w sumie po co aż do momentu kiedy zacząłem pisać książkę. Kilkanaście lat temu na turnieju w Głogowie była obecna ekipa Karkonoszy. Rok temu spacerując Krakowskim Przedmieściem w Warszawie, podszedłem do kolesia i tylko zapytałem: – KSK? – zrobił wielkie oczy i wydukał, że tak i skąd wiem. Pokazałem mu wpinkę Chrobrego. Widziałem go wcześniej raz w życiu na turniej 15 lat wcześniej i nawet słowa wtedy nie zamieniliśmy.

Od autora dla czytelników?! Pier…. zakazy, bądźcie wolnymi ludźmi, uczcie się swoich praw i walczcie o nie! I najważniejsze – kibicujcie Chrobremu aż do śmierci!

Na koniec – jak w dziesięciostopniowej skali oceniłbyś swoje zadowolenie z efektu końcowego? 😉
– Jedenaście!

Dzięki za rozmowę!

W przyszłym tygodniu przygotujemy dla Was niespodziankę związaną z „TMCh”. Odwiedzajcie nas na bieżąco! Wszystkie informacje na temat książki znajdziecie na facebookowym profilu TO MY CHULIGANI.

Komentarze

  • #1 Krzywy, 23.09.2016, godz.17:07 Edytuj

    W tamtych czasach bycie kibicem Chrobrego nie polegało tylko na jeżdżeniu na mecze. Człowiek poświęcał wszystko Chrobremu ( a Chrobry to koledzy, przyjaciele) praktycznie cały swój czas. Pisanie listów, gazetek, obcinki na dworcu pkp itd itd. To były czasy, zawsze fajnie wspomina się lata młodości.Pozdrawiam wszystkich kibiców którzy jeżdzili na wyjazdy w latach 1995-2004.
  • #2 Stary, 15.09.2016, godz.23:38 Edytuj

    To widzimy sie Zabrzu! TChG!
  • #3 brawo VT, 15.09.2016, godz.23:12 Edytuj

    brawo Michał!
  • #4 fanatyk, 15.09.2016, godz.20:51 Edytuj

    Nie mogę się doczekać :) Ciekaw jestem co tam kolega z trybun napisał :D
  • #5 piknik, 15.09.2016, godz.18:03 Edytuj

    Najbardziej podoba mi się przesłanie od autora hehe ;) Aktualne zwłaszcza w dzisiejszych czasach !

Dodaj komentarz